Smartwatch Ultra od Apple’a kosztuje prawie tyle, co nowy iPhone. Jest to więc naprawdę wysoka cena, bo momencie premiery za 2.generację trzeba było zapłacić 4499 złotych. Jest to więc naprawdę wysoka cena i chociaż względem poprzednika pojawiło się kilka ulepszeń, to nie było aż takiego efektu „wow”, jak za pierwszym razem. Zapewne dlatego przez długi czas wieszczyliśmy, że Apple w 2023 roku nie wprowadzi „dwójki”, wstrzymując się z nią przynajmniej jeszcze rok, by móc zaoferować znacznie więcej. Tak się jednak nie stało, co wskazuje, że producent chce uczynić z niego stały element jesiennych premier, prezentując kolejną generację co roku.
Czytaj też: Galaxy Fit 3 o krok od premiery. Kiedy Samsung pokaże nową opaskę?
To mocno ogranicza jakiekolwiek większe zmiany, a na takowe klienci bardzo czekają. Zwłaszcza że obecnie Apple na własnej skórze doświadcza pierwszych skutków swojej powściągliwości co do ulepszeń. W Chinach sprzedaż iPhone’ów gwałtownie maleje i w pierwszych tygodniach nowego roku wyprzedził go nawet Huawei. W dodatku iPhone 15 Pro okazał się najmniej zadowalającym klientów modelem Pro w historii tych smartfonów. To robi swoje. Fani marki powoli tracą cierpliwość i jasne, Apple dalej dobrze zarabia, bo nie ma mowy o jakichś ogromnych spadkach sprzedaży w skali światowej, ale i tak najwyższy już czas, by gigant trochę się otrząsnął, także w kontekście smartwatchy.
Czytaj też: Samsung potwierdza harmonogram premiery Galaxy Ring. Długo nie będziemy czekać!
Od dawna mówi się, że jedną z planowanych rewolucji, jaka obejmie Apple Watch Ultra, będzie przejście na technologię wyświetlania microLED. Każdy, kto śledzi doniesienia dotyczące sprzętów Apple’a, zapewne już nie raz o tym słyszał w kontekście przyszłych modeli. Raz mówi się, że stanie się to już „w tej generacji”, a w innych plotkach wspomina się o dużo późniejszej dacie. Tak czy inaczej, jest na co czekać.
Wielka i wyczekiwana nowość w Apple Watch Ultra znów się oddala…
Gigant z Cupertino, co nie jest żadną tajemnicą, mocno stara się uniezależnić od zewnętrznych dostawców, co zrobił już z chipsetem, a wkrótce zapewne również z modemem 5G. Autorska technologia microLED dobrze wpisuje się w ten trend. W dodatku jest to ulepszenie warte modelu Ultra, bo pozwoli na zwiększenie wyświetlacza przy jednoczesnym zachowaniu obecnej wagi lub nawet jej zmniejszeniu, bo taki ekran dzięki swojej konstrukcji jest lżejszy niż zwykły OLED. W dodatku może zaoferować większą jasność, co przy modelu przeznaczonym do „zadań specjalnych” może być ogromnym plusem. Technologia microLED jest mniej „prądożerna”, a co za tym idzie, przełoży się to na dłuższą żywotność baterii, na czym zapewne wszystkim zależy.
Czytaj też: Xiaomi Smart Band 8 Pro zmierza do Europy. Cena zaskakuje
Grudniowy raport wskazywał, że na takie ulepszenie poczekamy maksymalnie do 2026 roku, ale najnowsze wieści są jeszcze mniej optymistyczne. Południowokoreański serwis The Elec twierdzi bowiem, że microLED w Apple Watch Ultra pojawią się najwcześniej w 2027 roku. Przyczyna jest ta sama, co poprzednio – zbyt droga i niepewna technologia. Montaż obecnego wyświetlacza w modelu Ultra kosztuje podobno 40 dolarów, podczas gdy ekrany microLED windują ten koszt do niebagatelnych 150 dolarów.
Czytaj też: iPhone 16 może dostać dwa duże udoskonalenia aparatu fotograficznego
Jest to z jednej strony zrozumiałe, bo chęć udoskonalenia procesu produkcyjnego, a więc także zmniejszenie kosztów z nim związanych jest logiczna, ale z perspektywy klienta mocno oddala ogromną i niewątpliwie bardzo wyczekiwaną zmianę. W międzyczasie będziemy musieli zadowolić się mniejszymi zmianami. Jakimi? Osobiście stawiałabym po prostu na łagodne ulepszenia, takie jak dodanie kilku godzin do żywotności baterii, jakieś dodatkowe funkcje monitorowania zdrowia. Choć w tej kwestii Apple na razie musi chyba popracować nad własnym, nienaruszającym żadnych patentów, pulsoksymetrem, a to z pewnością trochę zajmie.