Nadeszły czasy, w których pamięci naszych smartfonów i komputerów zapełnić jest łatwo, jak nigdy wcześniej. Najnowsze gry nieraz wzbudzają konsternację rozmiarem aktualizacji, jakie trzeba pobrać przed premierą. Nasze cyfrowe albumy zdjęć i filmów potrafią zająć sporo miejsca, a ich kasowanie zawsze jest bolesne i pochłania sporo czasu.
Być może zainteresowaliście się kiedyś tematem domowych stacji danych łączących się z siecią (NAS). Jeśli widzieliście kiedyś takie szuflady, ale nie zdecydowaliście się na takie rozwiązanie w domu, być może odepchnął was jego techniczny wygląd i skomplikowanie, jakie sugeruje. W Synology wpadli zatem na pomysł, by maksymalnie skrócić drogę do własnego centrum danych połączonego z siecią. Możecie zobaczyć to na naszym wideo.
Zobacz wideo i zostaw subskrypcję na kanale:
Synology BeeStation trafi na rynek 6 marca. Subskrybuj kanał Synology na YouTube już teraz, aby być na bieżąco z nowościami! Na kanale pojawi się informacja, w jakich sklepach znajdziesz BeeStation oraz inne ciekawe treści.
Synology BeeStation jest niewielki i wtopi się w otoczenie
Synology BeeStation (w naszym przypadku w wariancie z 3,5-calowym dyskiem 4 TB) to niewielkie rozwiązanie, które postawiono w okolicy routera nie powinno nadmiernie rzucać się w oczy. Minimalistyczna, zaoblona, czarna obudowa przypomina kompaktowe routery albo część systemu mesh i z pewnością da się ją wkomponować w wiele aranżacji, jeśli to dla was istotne.
Synology BeeStation przyjdzie do was w minimalistycznym i schludnym pudełku, niemal pozbawionym napisów i folii. W zestawie znajdziecie skróconą instrukcję z odnośnikami i naklejką z numerem seryjnym (ta jeszcze się przyda), zasilacz, kabel Ethernet i oczywiście samo urządzenie. Sama konfiguracja też została znacznie uproszczona.
Na początku podłączamy Synology BeeStation do prądu oraz domowej sieci przez kabel Ethernet, a ten uruchamia się automatycznie. Jeśli dioda na froncie świeci się na pomarańczowo, możemy działać dalej. Po zeskanowaniu kodu QR ze skróconej instrukcji zostajemy przeniesieni na odpowiednią stronę. Niezbędne będzie konto Synology, którego stworzenie zajmie moment. Potem wystarczy poczekać, przejść przez kilka procesów i tyle. Nasz “ul” jest gotowy, by gromadzić nasze pliki, a potrafi to robić na wiele różnych sposobów.
Czytaj też: TEST: Synology DS2419+ – duuużo pojemności
Konfiguracja okazała się prosta i bezproblemowa, podobnie jak sam sprzęt. To nie nagrywarka z dyskiem, którego pracę usłyszelibyśmy w całym pomieszczeniu. Synology BeeStation pracuje cicho i nie zwraca na siebie szczególnej uwagi. Jeśli mamy ze sprzętem jakikolwiek problem, poza wyłącznikiem znajdziemy też ukryty w obudowie przycisk resetowania. Do zarządzania plikami zaprzęgnięto chipset Realtek RTD1619B z czterema rdzeniami Cortex-A55 i 1 GB pamięci operacyjnej. Nie zabrakło też portów USB – jednego portu USB-A 3.2 Gen 1 i jednego USB-C 3.2 Gen 1. Po co? O tym nieco później.
NAS zamiast chmury lub oprócz niej? A czemu ma on nas obchodzić?
Jak już wspominałem wcześniej, jeśli mielibyśmy zajmować się co jakiś czas przerzucaniem plików ze smartfonów i komputerów na przenośne dyski twarde, z pewnością musielibyśmy wkładać w to znaczną ilość czasu. Z kolei połączenie Synology BeeStation z domową siecią już samo w sobie skraca drogę do szybkiego tworzenia kopii zapasowej naszych wspomnień lub po prostu naszych plików.
Dokonałem tego rozróżnienia, gdyż BeeStation po uruchomieniu zaproponuje nam dwa rozwiązania Synology. Pierwszym jest BeeFiles, czyli dysk na wszystko. Drugą opcję stanowi BeePhotos, gdzie najwygodniej będzie naszym zdjęciom.
BeePhotos jest usługą, w której znajdziemy nasze fotografie i filmy. W zasadzie to rozwiązanie nie powinno być zaskoczeniem dla nikogo, kto w ostatnich latach przenosił dane na swój dysk. Jest to jednak usługa przypominająca galerię z naszego smartfonu. Potrafi rozpoznawać obiekty, twarze (bez konkretnej identyfikacji) i sceny, przez co łatwiej znaleźć nam zdjęcia na późniejszym etapie. Oczywiście możemy też dodać własne słowa kluczowe, które później ułatwią szukanie. Całość obsłużymy w ramach aplikacji mobilnej na smartfonie, z błyskawicznym zapisem, lub na komputerze – z poziomu przeglądarki.
Drugie rozwiązanie ma szersze zastosowanie. BeeFiles to wrota do wszystkich możliwości od Synology. Nawet tych mniej spodziewanych i wyróżniających BeeStation względem chmury. No bo czy do chmury podepniecie pendrive’a lub dysk zewnętrzny? Do BeeStation z pewnością się da, co z pewnością skraca drogę o jeden krok. Skraca też drogę do zachowania wszystkich danych z usług chmurowych dzięki bezpośredniemu połączeniu z kontem Synology. W ten sposób możemy ciągle gromadzić dane w Google Drive, Onedrive i Dropbox, ale w każdej chwili nic nie stoi na przeszkodzie, by zrezygnować i przenieść dane na BeeStation.
Jak BeeStation upraszcza zarządzanie danymi? Prostymi aplikacjami
Zarówno BeePhotos, jak i BeeFiles znajdziemy na naszych smartfonach – w obecnej chwili jako dostępne do pobrania ze strony producenta aplikacje na system Android. Zgaduję, że po uzyskaniu certyfikacji Synology udostępni je, jak i swoje podobne rozwiązania, bezpośrednio w sklepach producenta.
Synology nie upierało się, by wymyślić koło na nowo. Stąd interfejs obydwu aplikacji jest minimalistyczny i skupia się na łatwym udostępnieniu informacji oraz zapisanych plików. BeePhotos jest jak galeria naszego smartfonu, w której podejrzymy zdjęcia z podziałem na dni, miesiące i lata, ale też i stworzymy albumy, które potem możemy udostępniać. Takie albumy powstają także automatycznie, gromadząc zdjęcia według lokalizacji czy po skipieniu się na ich konkretnych cechach. Możemy zresztą współtworzyć je z kimkolwiek, kto otrzyma zaproszenie i z niego skorzysta (choć link do udostępniania mógłby wyglądać nieco przyjaźniej niż ciąg losowych znaków), by dorzucić kilka zdjęć.
Aplikacja mobilna BeePhotos pozwoli też na tworzenie kopii zapasowej zdjęć, co pewnie nikogo nie zaskoczy. Co jednak ciekawe, pozwala nadać temu procesowi wyższy priorytet poprzez opcję pierwszoplanowej kopii zapasowej. Jeśli zależy nam na czasie lub wiemy, że zaraz nie będziemy mieli dostępu do sieci, warto z tego ustawienia skorzystać. Przy przesyłaniu większych folderów aktualny stan możemy sprawdzić w kolejce przesyłania – to akurat rozwiązanie, które nie zawsze znajdziemy w usługach chmurowych – punkt dla Synology.
W Synology BeeFiles sytuacja wygląda jasno – otrzymujemy chmurę z takim samym podglądem wszystkich plików, jakie są na nią wrzucane. Co ważne, z jednego rozwiązania BeeStation może korzystać 8 kont, dzięki czemu przestrzeń tę wspólnie wykorzystają rodziny. Przenoszenie plików po zainstalowaniu jest proste – albo w obrębie aplikacji klikamy ikonę z plusem, albo przy danym zdjęciu, filmie czy dokumencie wybieramy opcję udostępnij, a następnie przenosimy do dysku.
Wolicie zarządzać tym wszystkim z poziomu komputera? Także nie ma w tym temacie ograniczeń. Aplikacja BeeStation dla komputerów stacjonarnych daje taką możliwość. Z pomocą niewielkiego widżetu możemy obserwować aktualny progres w przenoszeniu plików do BeeStation, a także powiadomienia, chociażby o aktualizacjach. Wszystkie zapisywane pliki są odnotowane w sekcji “Log”. Mamy opcję przejścia do strony internetowej oraz wirtualnego folderu na naszym dysku, gdzie znajduje się łączenie systemu z chmurą.
Jakie mam wrażenia z korzystania z Synology BeeStation?
Ktoś mógłby powiedzieć, że Synology BeeStation to ugrzeczniony NAS i w zasadzie miałby rację. Pozbyto się tu wymiennych dysków i procesu budowy własnej szafki z pamięcią, a do tego zaserwowano przyjazne konsumentowi oprogramowanie. Być może pojawi się promil osób, dla których faktyczne 3,5 TB okaże się niewystarczającą przestrzenią, ale dla zwykłego domu czy mniejszego biznesu to sporo przestrzeni dyskowej. Synology nie pozwala na korzystanie z zewnętrznych dysków do rozszerzenia pamięci BeeStation. Mogłoby to jednak spowolnić system oraz zmniejszyć jego poziom zabezpieczeń.
W takim razie oczekiwania wobec BeeStation nie powinny być takie same, jak względem innych rozwiązań NAS. Osobiście polubiłem się z konceptem urządzenia, które może służyć jako stacja zapisu dla całego domu. W okresie recenzowania telefonów zdarzały mi się momenty, w których niemal zapomniałem zgrać zdjęcia z urządzeń mobilnych na potrzeby testów. Na co dzień płacę abonament za kopię zapasową na dysku zewnętrznej firmy, ale BeeStation zrodziła u mnie wątpliwość – czy nie lepiej postawić na własną stację zapisu i uwolnić się od abonamentu? Zwłaszcza, że taka stacja nie musi być całościowo przeznaczona na moje pliki i po zakupie nie ponoszę kosztu subskrypcji.
Samo korzystanie z Synology BeeStation nie sprawiło mi żadnych problemów. Nie musiałem zmieniać żadnych przyzwyczajeń. Proces instalacji stacji danych to tak naprawdę kliknięcie kilku zgód i założenie konta Synology. Mamy wiele sposobów na przenoszenie całych folderów i kolekcji zdjęć z różnych urządzeń. Możemy tworzyć kopię zapasową folderów na komputerze, ale też i synchronizować zawartość folderów w dwie strony i usuwać pliki zarówno z BeeStation, jak i z komputera, jeśli czujemy taką potrzebę, gdy na przykład przerzucamy na bieżąco sporo danych (na przykład przy przesyłaniu sobie plików).
Tak naprawdę trudno napisać coś unikatowego o pracy z Synology BeeStation. Prędkości przenoszenia plików przypominają te, jakie zapewniają inne usługi chmurowe. Stała synchronizacja w ramach jednej sieci to wygodna sprawa i po prostu działa. Aplikacje mobilne mają znajomy i prosty interfejs, działają płynnie i nie zaskoczą nikogo, kto wcześniej korzystał z usług cyfrowych gigantów. Jedyna różnica może polegać na tym, że BeePhotos nie będzie wam niezręcznie przypominać o zdjęciach sprzed 7 lat z prośbą, by udostępnić je w mediach społecznościowych.
Tylko tyle i aż tyle. Jak dla mnie sprawa wygląda jednak całkiem prosto – jeśli dotychczas polegaliście na popularnych rozwiązaniach w chmurze, odległych od waszego domu nieraz o setki kilometrów i opartych o płacenie abonamentów, to być może jednorazowa zapłata za faktycznie obecny w domu dysk, do którego podepniemy nawet 8 kont, a w nich szereg urządzeń, brzmi jak ciekawa alternatywa. Synology BeeStation jest na tyle prostym i skutecznym rozwiązaniem, że przenosiny nie wiązały się z trudnościami. I to chyba najlepsza rekomendacja dla sprzętu, który jest przeznaczony dla całej rodziny.