Specyfikacja Samsung Galaxy S24+
- Obudowa: 158,5 x 75,9 x 7,7 mm, 196 gram, Armor Aluminum, szkło Corning Gorilla Glass Victus 2, IP68
- Procesor: Samsung Exynos 2400 (max. 3,2 GHz)
- Układ graficzny: Eclipse 940
- Pamięć RAM: 12 GB
- Pamięć wewnętrzna: 256 / 512 GB
- Ekran: 6,7 cala, Dynamic AMOLED 2X, 3120 x 1440 (19,5:9), 120Hz, 2600 nitów
- System: Android 14 z One UI 6.1
- Łączność: Dual SIM, eSIM, LTE, 5G, Wi-Fi 6e, Bluetooth 5.3, USB-C 3.2, NFC
- Nawigacja: GPS, Glonass, Beidou, Galileo, QZSS
- Audio: głośniki stereo, Dolby Atmos
- Moduły dodatkowe: czytnik linii papilarnych, skaner twarzy
- Aparat główny: 50 Mpix (f/1.8, OiS) + 12 Mpix (f/2.2, 120°) + 10 Mpix (f/2.4, OiS) + dioda doświetlająca
- Aparat przedni: 12 Mpix (f/2.2)
- Akumulator: 4900 mAh
- Ładowanie: 45 W (przewodowe), 15 W (bezprzewodowe), 4,5 W (zwrotne)
- Wersje kolorystyczne: żółty, szary, czarny, fioletowy, błękitny, zielony, pomarańczowy (trzy ostatnie kolory dostępne wyłącznie na samsung.pl)
- Cena w dniu premiery: 5199 zł (8/128 GB) lub 5799 zł (8/256 GB)
Zestaw sprzedażowy i ceny, czyli mam dobre i złe wiadomości
Zacznijmy od złej, choć spodziewanej wiadomości. Mianowicie – zestaw sprzedażowy jest równie minimalistyczny, co przed rokiem. Oznacza to, że w cienkim, kartonowym pudełku znajdziemy, poza samym smartfonem, tylko igłę do tacki na karty nanoSIM, kabelek USB-C i dokumentację. To wszystko.
Dobra wiadomość jest taka, że… ceny spadły. Tak, Samsung Galaxy S24+ kosztuje mniej niż poprzednik w dniu premiery. O ile mniej? O 600 zł w przypadku wariantu z 256 GB pamięci i o 500 zł, w przypadku wersji z 512 GB – także niemało. Co więcej, w przedsprzedaży, która trwała do 30 stycznia, mogliśmy nabyć wariant z 512 GB pamięci, w cenie mniej pojemnej wersji, czyli za 5199 zł.
Oczywiście Samsung Galaxy S24+ jest dostępny w ofertach u wszystkich operatorów komórkowych z tzw. wielkiej czwórki (Orange, T-Mobile, Plus i Play). Ciekawą ofertę na wszystkie modele linii Galaxy S24 przedstawił ostatnio Plus, o czym niedawno pisała Asia.
Powrót do (nieodległej) przeszłości, czyli design
Nie ma co ukrywać, Samsung Galaxy S24+ wygląda z grubsza jak Galaxy S23+. Patrząc na zdjęcia można się łatwo pomylić. Spokojnie – są jednak zmiany i to również na plus. Poza minimalnymi zmianami w wadze i wymiarach, boczna ramka stała się teraz płaska, przez co telefon jest bardziej kanciasty i pod kątem wzornictwa przypomina „kanapkowy” design, który zapoczątkował Apple dawno temu, przy okazji premiery iPhone 4. Moim zdaniem chwyt telefonu jest przez to mniej przyjemny, ale to już kwestia indywidualnych preferencji. Zarówno szkło chroniące ekran, jak i tylna klapka również są płaskie.
Na plus natomiast zmiana materiału z której ramka jest wykonana – teraz to wzmocnione aluminium (Armor Aluminium drugiej generacji). Co prawda nie jest to tytan z Galaxy S24 Ultra, ale moim zdaniem absolutnie nie ma na co narzekać. Ekran, podobnie jak przed rokiem, chroni szkło Corning Gorilla Glass Victus 2, a obudowa spełnia normę wodo- i pyłoszczelności IP68.
Nieco zmieniły się także dostępne wersje kolorystyczne. Smartfon możemy kupić w kolorach: żółtym, szarym, czarnym, fioletowym, błękitnym, zielonym i pomarańczowym (trzy ostatnie kolory dostępne wyłącznie na samsung.pl). Na stronie producent pisze, że kolory były inspirowane naturą. Chyba gdzieś to już słyszałem… a tak – 12 lat temu, przy premierze Galaxy S3. Wtedy cały smartfon był inspirowany naturą 😉 Zarówno ramka, jak i tylna klapka otrzymały satynowo – matowe wykończenie, przez co nie widać na nich odcisków palców.
Świetny ekran (jak zwykle)
Samsung Galaxy S24+ został wyposażony w 6,7-calowy ekran z matrycą Dynamic AMOLED 2X. Może się ona pochwalić rozdzielczością 3120 x 1440 (19,5:9), maksymalną częstotliwością odświeżania równą 120Hz oraz jasnością maksymalną na poziomie 2600 nitów.
Jakość wyświetlanego obrazu spełnia pokładane w nim nadzieje – jest po prostu świetna. Nasycone barwy, smolista czerń, wysoka rozdzielczość, idealne kąty widzenia – to wszystko tu po prostu jest. Maksymalna jasność znowu wzrosła i pozwala na bardzo komfortową pracę w styczniowym słońcu. Niemniej tu jedna uwaga – trzeba albo włączyć jasność automatyczną, albo zaznaczyć w ustawieniach „większą jasność”. Inaczej nawet przesuwając suwak jasności na „maxa”, nie osiągniemy dobrej jasności w pełnym słońcu.
W ustawieniach możemy włączyć tryb ciemny dla menu, dostosować częstotliwość odświeżania oraz rozdzielczość ekranu oraz wyregulować barwy i balans bieli. Jest też opcja zwiększenia czułości dotyku. Co ciekawe, telefon domyślnie ma ustawioną rozdzielczość nie 3120 x 1440, a 2340 x 1080 pikseli. Zapewne wynika to z chęci optymalizacji czasu pracy na jednym ładowaniu. Nie możemy ustawić częstotliwości odświeżania „sztywno” na 120 Hz. Możemy tylko wybrać tryb adaptacyjny, który sam steruje częstotliwością w zakresie od 1 do 120 Hz, w zależności od potrzeb.
Oczywiście jest również Always-On Display. Możemy też zwiększyć czułość panelu dotykowego i wybrać w których aplikacjach wcięcie na obiektyw przedniego aparatu ma być widoczne, a w których ukryte.
Exynos, ach Exynos…
Przejdźmy teraz do chyba największej kontrowersji tegorocznych „galaktyk”, czyli do procesora. Exynosy nie mają bowiem zbyt dobrej opinii w naszym kraju, zwłaszcza w zestawieniu z topowymi Snapdragonami, w które były wyposażone smartfony z rodziny Galaxy S23 na Europę. Czy słusznie? I tak i nie – wszystko zależało od modelu i konkretnego procesora – ja dla przykładu na Exynosa 2100 w swoim Galaxy S21+ nie narzekałem 😉
Wracając jednak do tematu – Samsung Galaxy S24+ został wyposażony w Exynosa 2400, a partneruje mu układ graficzny Eclipse 940 i 12 GB pamięci RAM. Zacznijmy od dobrych wiadomości – wydajność stoi na topowym poziomie, wystarczy spojrzeć na wyniki benchmarków:
- Antutu Benchmark 10.1.9 – 1 766 345 pkt
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – Maxed Out!
- 3D Mark (test Wild Life Extreme) – 4232 pkt
- 3D Mark (test Solar Bay) – 8574 pkt
W codziennym użytkowaniu wszystko działa oczywiście ultra płynnie, a żadne gry nie będą dla tego smartfona wyzwaniem i to jeszcze przez długi czas.
Tyle z plusów, teraz minusy. Po pierwsze – Samsung Galaxy S24+ mocno się nagrzewa podczas naprawdę intensywnej pracy. Jak bardzo? Maksymalna temperatura obudowy jaką zmierzyłem, to 47 stopni w okolicy aparatu głównego. Jest to naprawdę mocno wyczuwalne podczas trzymania urządzenia. Po drugie – powoduje to znaczący spadek wydajności i to już po kilkunastu minutach. Jak duży? Stress testy pokazują, że spadek wynosi między 35 a 50%, czyli sporo.
Z 256 GB pamięci wewnętrznej, do naszej dyspozycji pozostaje ok. 211 GB. Oczywiście nie można jej rozbudować przy pomocy kart microSD.
A jak wygląda wyposażenie w Samsung Galaxy S24+?
W temacie wyposażenia oczywiście jest „na bogato”, ale nie mogło być inaczej. Telefonobsługuje sieci 5G i w programie Speedtest (w centrum Warszawy w sieci Orange) uzyskałem maksymalnie 187 Mb/s (pobieranie) i 99,8 Mb/s (wysyłanie danych). Tragedii nie ma. Oczywiście możemy skorzystać również z Wi-Fi w standardzie 6E.
Samsung Galaxy S24+ jest Dual SIM-em, a ponadto obsługuje standard eSIM. Z pozostałych modułów należy wymienić Bluetooth 5.3, USB-C 3.2 oraz NFC. Za nawigację odpowiada tu obsługa GPS, Glonass, Beidou, Galileo i QZSS. Nie odnotowałem żadnych problemów z lokalizacją, nawet podczas wędrówki po lesie w śnieżny dzień.
A czego zabrakło? Slotu na karty pamięci (o czym wspomniałem już wcześniej) portu podczerwieni i diody powiadomień, ale nie są to braki ani zaskakujące, ani znaczące.
Jeśli chodzi o zabezpieczenia biometryczne, to czytnik linii papilarnych został umieszczony pod ekranem i działa bardzo szybko i celnie. Na szczęście jest również cały czas aktywny, więc z odblokowaniem nie ma problemu. Skaner twarzy również działa bardzo dobrze, także brawa. Ciekawą opcją jest „rozszerzone odblokowanie”, które utrzymuje urządzenie odblokowane, gdy ma się je przy sobie lub w określonych zaufanych miejscach lub w pobliżu zaufanych urządzeń. Jak to działa? Całkiem nieźle, ale czy to bezpieczne rozwiązanie? Tu mam wątpliwości, w końcu w zaufanym miejscu również ktoś nam może przeglądać zawartość telefonu, gdy np. go zostawimy na szafce.
Android 14 z One UI 6.1
Samsung Galaxy S24+ działa oczywiście pod kontrolą Androida 14 z nakładką One UI w najnowszej wersji 6.1. Nie będę się zbytnio rozpisywał co do pomniejszych ulepszeń, jakie przynosi ta nakładka względem tego, co dostawaliśmy rok temu, w wersji 5.1. – opisała je niedawno Asia. Wszystkich i tak najbardziej interesują funkcje sztucznej inteligencji czyli Galaxy AI, które opisuje obszernie w następnym, dedykowanym rozdziale ;).
Tu wspomnę jeszcze, że system działała bardzo płynnie i stabilnie, a wizualnie nie zmieniło się wiele. Styl nakładki jest taki sam. Jest bardzo dużo ustawień, także bez problemu dopasujemy wygląd i funkcjonalność do naszych potrzeb. Na plus należy zaliczyć brak preinstalowanych aplikacji firm zewnętrznych innych niż Google (+ apka Facebooka). Dzięki temu panuje porządek, a potrzebne nam dodatkowe aplikacje szybko zainstalujemy ze sklepu Google Play lub Galaxy Store. Zdziwiło mnie za to, że po pierwszym uruchomieniu sporo aplikacji systemowych, takich jak np. galeria, mają „wyszarzone” ikonki i ich pobranie inicjuje się dopiero po podpięciu smartfona pod Wi-Fi.
Samsung obiecuje dla tego modelu aż 7 lat wsparcia dla poprawek bezpieczeństwa i aktualizacji systemu Android, także możemy liczyć na aktualizacje aż do 2031 roku.
Gwiazda wieczoru – GALAXY AI (ale czy na pewno?)
Tak jak w ubiegłym roku najbardziej promowaną nowością była Nightografia w aparacie, tak w tym roku aparat zszedł na drugi plan, a największą gwiazdą jest Galaxy AI. Seria Galaxy S24 jest póki co jedyną, na której jest ona dostępna, ale jeszcze w pierwszej połowie tego roku ma trafić m.in. do Galaxy S23. Jednak jeśli macie smartfon z Serii Galaxy S22 lub starszy, to o Galaxy AI możecie zapomnieć.
Wracając jednak do samej Galaxy AI to jest tak naprawdę zestaw funkcji, które producent nazwał w menu „zaawansowaną inteligencją”. Dla zachowania przejrzystości, opiszę je na początek punkt po punkcie, tak, jak widnieją one w menu ustawień:
- Telefon (tłumacz w czasie rzeczywistym połączeń głosowych). Ma za zadanie tłumaczyć „na żywo” połączenia telefoniczne. Możemy wybrać jeden z 13 obsługiwanych języków (w tym polski) oraz wybrać, czy ma być tłumaczy w sposób tekstowy czy głosowy. Założenie jest super, niestety działanie pozostawia wiele do życzenia. Często pojawiają się błędy nie tylko w samym tłumaczeniu (to byłoby do zaakceptowania), ale też w identyfikacji wypowiadanych słów. Co więcej tłumacz czasami sam z siebie potrafi dodawać jakieś niezrozumiałe zdania do dialogu.
- Klawiatura Samsung (tłumacz wiadomości w wybranych aplikacjach oraz sugestie dotyczące ortografii i gramatyki). Funkcja działa nieźle, chociaż oczywiście zdarzają się błędy w tłumaczeniu, zwłaszcza, jeśli w oryginale występują błędy ortograficzne 😉
- Tłumacz (tłumaczenie rozmów na żywo). Funkcja działa offline, wcześniej trzeba tylko ściągnąć pakiet z interesującym nas językiem. Działa ona całkiem nieźle i z pewnością może się przydać w wielu przypadkach, zwłaszcza na zagranicznych wyjazdach. Oczywiście zdarzają się błędy, ale jeśli mówimy wyraźnie, to nie będą one stanowiły problemu w komunikacji.
- Notatki Samsung (automatyczne formatowanie notatek, tworzenie podsumowań, tłumaczenie, poprawianie pisowni i gramatyki i generowanie okładek na podstawie notatek). Wszystko działa dobrze, poza generowaniem okładek na podstawie notatek. Tej funkcji nie udało mi się wywołać. Owszem, mogłem tworzyć okładki, ale obrazów na okładki generowanych przez AI nie uświadczyłem. Bardzo dobrze za to wypada poprawianie pisowni i tworzenie podsumowań notatek. Ta druga funkcja jest bardzo przydatna, zwłaszcza przy długich tekstach.
- Dyktafon (przekształcanie nagrań na tekst i tworzenie podsumowań). Po nagraniu dźwięku, możemy przekształcić go na tekst i stworzyć do niego podsumowanie. O ile podsumowania są tworzone dobrze, o tyle w transkrypcji mowy na tekst dość często pojawiają się błędy. Najlepiej starać się mówić głośno i wyraźnie. Gdy w tle pojawiają się głosy i szepty innych osób, funkcja staje się praktycznie bezużyteczna (za dużo błędów).
- Samsung Internet (podsumowania stron internetowych + ich tłumaczenie). Funkcja działa tylko w przeglądarce Samsunga, co trochę ogranicza, ale z drugiej strony ma też za zadanie promocję przeglądarki producenta. A skorzystać z niej warto, bo podsumowanie stron działa naprawdę bardzo dobrze i pomaga w szybkim zapoznaniu się z treścią zwłaszcza długich artykułów. Tu duży plus dla Samsunga.
- Edytor zdjęć (wycinanie fragmentów zdjęć i postaci, zmienianie ich rozmiaru i generowanie tła przez AI). To w sumie w mojej opinii tylko „zabawka”, ale zauważyłem że wielu osobom się bardzo spodobała. Naciśnięciem palca możemy zaznaczyć np. człowieka na zdjęciu, zmniejszyć go, a brakującą część zdjęcia wygeneruje AI. Funkcja może sprawiać wrażenia działania offline, ale finalnie tak nie jest – przy zapisie i generowaniu tła wyskakuje komunikat o konieczności połączenia z internetem. Jak wyglądają efekty? Powiem tak – funkcja działa bezproblemowo, a efekty są lepsze lub gorsze, w zależności od zdjęcia. Na pewno nie zastąpi ona Photoshopa, bo jakieś niedociągnięcia są prawie zawsze widoczne.
Poza tym edytor zdjęć oferuje także całą paletę innych interesujących funkcji, z poprawianiem wyglądu zdjęcia i opcją „wygumkowania” obiektów na czele.
Powyższe funkcje widnieją w menu ustawień, ale są też inne, poboczne, które są „zaszyte” w systemie, jak np. możliwość wybrania tapety na pulpit wygenerowanej przez AI czy spowolnienie filmu w dowolnym momencie (AI generuje wtedy pośrednie klatki tworząc wrażenie płynnego, spowolnionego ruchu).
Jak widać, niektóre funkcje działają lepiej, a niektóre gorzej, a zaznaczam, że w przypadku funkcji związanych z głosem, testy przeprowadzałem z różnymi ludźmi, głównie w cichych pomieszczeniach. W przypadku dużej ilości odgłosów w tle skuteczność tłumaczeń będzie spadać. No i do działania większości funkcji niezbędne jest połączenie z internetem. Warto o tym pamiętać.
Głośniki stereo i Dolby Atmos, czyli na cuda nie liczcie
Samsung Galaxy S24+ posiada oczywiście głośniki stereo, które grają całkiem donośnie, ale niestety brakuje im niskich tonów. Na najwyższych poziomach głośności jest już całkiem „płasko”, a w dodatku pojawiają się słyszalne zniekształcenia. Sytuacji nie poprawia tu zbytnio nawet system Dolby Atmos, który domyślnie jest tu wyłączony. Po jego włączeniu sytuacja ulega tylko nieznacznej poprawie, także Samsung Galaxy S24+ raczej nie rozkręci nam muzycznej imprezy. W ustawieniach poza opcjami Dolby Atmos, znajdziemy również m.in. manualny equalizer.
Po podłączeniu słuchawek pod port USB-C (złącza mini Jack oczywiście brak) lub przez Bluetooth jakość dźwięku ulega znaczącej poprawie. Nie jest to co prawda najwyższy możliwy poziom, ale jest już bardzo dobrze – z całkiem przestrzenną sceną i w miarę zrównoważoną tonalnie barwą dźwięku.
Aparat taki sam jak przed rokiem?
Jaki zestaw aparatów otrzymał od producenta Samsung Galaxy S24+? Taki sam, jak przed rokiem – przynajmniej na papierze ;). Moduł aparatu głównego składa się z trzech aparatów:
- podstawowego – 50 Mpix (f/1.8, OiS)
- szerokokątnego – 12 Mpix (f/2.2, 120°)
- teleobiektywu – 10 Mpix (f/2.4, OiS)
Jest również pojedyncza dioda doświetlająca scenerię. Zdjęcia możemy również zapisywać w formacie RAW. Jedyne, czego mi tu brakuje, to dedykowanego, porządnego aparatu do zdjęć makro. To chyba największy „brak” tego modelu.
Jak prezentują się zdjęcia wykonane Galaxy S24+? Za dnia – świetnie. Szczegółów jest dużo, barwy są żywe i nasycone, a rozpiętość tonalna stoi na wysokim poziomie. Zdjęcia wykonane z 20- czy 30-krotnym zoomem cyfrowym oczywiście nie wyglądają idealnie i widać na nich agresywne odszumianie (zwłaszcza w nocy), ale czasami potrafią wypaść naprawdę nieźle. Ogólnie jednak zdjęcia wykonane tym aparatem mają większy kontrast niż w przypadku Galaxy S23, przez co niektóre szczegóły np. w cieniach stają się niewidoczne. To raczej kwestia algorytmów oprogramowania, a nie samego sprzętu.
Zdjęcia nocne wychodzą naprawdę imponująco, chyba że robimy je w naprawdę ciemnych miejscach – wtedy pojawiają się widoczne szumy. Po włączeniu trybu nocnego, zdjęcia stają się dużo jaśniejsze i bardziej szczegółowe, co wygląda nieraz imponująco, ale jednak nie ma za wiele wspólnego ze stanem faktycznym. Wyglądają nieraz jak zrobione wczesnym wieczorem, a nie w środku nocy.
W sceneriach ze sztucznym oświetleniem również lepiej prezentują się zdjęcia wykonane z użyciem trybu nocnego, ale różnica nie jest już aż tak duża. Ogólnie trzeba przyznać, że optyczna stabilizacja obrazu bardzo się przydaje w warunkach nocnych – rozmazane ujęcia zdarzały się rzadko.
Szkoda, że podobnie jak rok temu, nie ma aparatu dedykowanego do zdjęć makro. Te musimy robić albo aparatem głównym albo (lepiej) teleobiektywem.
Zdjęcia w trybie portretowym wychodzą zwykle nienagannie, a co więcej już po wykonaniu zdjęcia możemy zdecydować o poziomie rozmycia tła oraz o tym, na który obiekt będzie ustawiona ostrość. Bardzo przydatna funkcja, która nieraz potrafi zrobić różnicę. Zwłaszcza, że poza regulowanym rozmyciem, możemy również skorzystać z wielu rodzajów wbudowanych filtrów.
Przedni aparat do selfie posiada 12 Mpix matrycę i optykę o jasności f/2.2, czyli znowu tak samo jak przed rokiem. Jakość zdjęć uznaję za naprawdę niezłą i to nie tylko w trybie portretowym. Tu akurat mamy progres względem ubiegłorocznej edycji. Co prawda raczej tylko softwarowy, ale przecież liczy się końcowy efekt, prawda?
Samsung Galaxy S24+ może nagrywać filmy maksymalnie w 8K przy 30 kl/s, ale lepiej postawić na UHD w 60 kl/s. Po pierwsze dlatego, że szansa na oglądanie treści na telewizorze lub monitorze 8K jest niewielka, a po drugie – wybierając rozdzielczość 8K możemy nagrywać tylko i wyłącznie obiektywem podstawowym. Stawiając na UHD przy 60 kl/s możemy przed rozpoczęciem nagrywania wybrać, którym obiektywem chcemy nagrywać. Jeśli zmniejszymy nasze oczekiwania do UHD w 30 kl/s, to dodatkowo będziemy mogli przełączać się między obiektywami podczas nagrywania.
Ponadto w ustawieniach możemy wybierać między kodekiem H.264 a H.265. Wybierając ten ostatni możemy również zaznaczyć opcję zwiększenia bitrate filmów. Wtedy minuta filmu nagranego w UHD w 60 kl/s zajmuje… 1 GB. Jeśli zastanawiacie się, jak wygląda film nagrany w takiej jakości, w zmiennych warunkach oświetleniowych, czyli na koncercie, to możecie już się nie zastanawiać – wideo macie poniżej 😉
Filmy w zwolnionym tempie możemy wykonywać w rozdzielczości UHD w 120 kl/s. Super, tyle, że obraz jest wtedy mocno ściemniony względem normalnego nagrywania. Warto mieć to na uwadze.
W menu aparatu znajdziemy również tryb “wideo pro” umożliwiający manualne ustawianie parametrów nagrywania. Nie zapomniano również o wideo w zwolnionym tempie oraz HDR10+ w opcjonalnych ustawianiach.
Akumulator i (poprawione) szybkie ładowanie
Samsung Galaxy S24+ został wyposażony w akumulator o pojemności 4900 mAh, czyli o 200 mAh większy niż przed rokiem. Czy realnie przekłada to się na wyraźnie dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu? No niespecjalnie. Przy średnio intensywnym użytkowaniu, z włączonym 5G, adaptacyjnym odświeżaniem ekranu itd., akumulator wytrzymuje od wczesnego rana do późnej nocy. Jest więc całkiem przyzwoicie, ale na szałowe czasy pracy nie liczcie.
Jeśli chodzi o ładowanie, to zostało ono bez zmian i jego moc wynosi 45 W. To nadal jest daleko za konkurencją, ale jest to wartość wyróżniająca się wśród smartfonów Samsunga. Ładowarki oczywiście w zestawie nie znajdziemy, ale ja stosowną ładowarkę posiadam i czasy ładowania sprawdziłem. Są one porównywalne z wynikami sprzed roku:
- w 15 min – 32%
- w 30 min – 56%
- w 60 min – 98%
- w 62 min – 100%
Akumulator do pełna ładuje się więc tak samo jak w zeszłorocznym modelu. Szału nie ma, ale jak na Samsunga to można powiedzieć, że mamy dobry wynik.
Poza ładowaniem przewodowym, dostajemy również 15 W ładowanie bezprzewodowe i 4,5 W ładowanie zwrotne. Tu sytuacja nie uległa zmianie.
Podsumowanie – czy warto kupić Samsunga Galaxy S24+ i postawić na Galaxy AI?
Sprawa wygląda tak, że Samsung Galaxy S24+ to naprawdę dobry smartfon. Nawet bardzo dobry, a przy okazji zauważalnie lepszy i tańszy od poprzednika (porównując ceny w dniu premiery). Oczywiście ma pewne braki, ale są one w mniejszości. Jednak niektóre funkcje Galaxy AI potrzebują w mojej ocenie po prostu aktualizacji. Nie zrozumcie mnie źle – funkcje AI są naprawdę bardzo ciekawe, przydatne i przyszłościowe, ale niektóre z nich wymagają dopracowania. Jestem jednak przekonany, że sytuacja będzie ulegała poprawie, wraz z kolejnymi aktualizacjami, bo producent na pewno nie będzie szczędził środków na inwestycje w AI. Galaxy AI 😉