Turcja chce swój pierwszy “prawdziwy” lotniskowiec. Kolejny kamień milowy zaliczony
Po co komu lotniskowce? Odpowiedź na to pytanie jest o tyle zawiła, że obecnie to obecnie bardzo rzadki i w ogólnym rozrachunku interesujący sprzęt wojskowy, w który zainwestowali głównie Amerykanie, utrzymując obecnie 11 okrętów tego typu. Inne kraje, które można zliczyć na palcach dłoni, mają ledwie 1-2 lotniskowce na służbie, a tak się składa, że Turcja nie znajduje się w tym gronie. Wprawdzie nowy flagowy okręt Turcji TCG Anadolu, który oficjalnie wszedł do służby 10 kwietnia 2023 roku po hucznej ceremonii, coś tam z lotniskowca ma, ale jego rola uległa zmianie, kiedy USA postanowiła wycofać się z planu sprzedaży Turcji myśliwców F-35B.
Czytaj też: Niczym idealny pickup na apokalipsę. Nawet miny lądowe nie powstrzymają wojskowego Senator MRAP
Co więc zrobił wtedy kraj z okrętem, który mierzy 231 metrów długości i 32 metry szerokości, a jego wyporność nie dobija do 28000 ton, przez co na tle amerykańskich czy chińskich lotniskowców wypada wprawdzie mizernie? Postanowiła zrobić z niego “dronowca“, ale taki ruch nie ochłodził zapału państwa do stworzenia solidnego lotniskowca, z którego będą mogły startować załogowe stałopłaty. Efekt tego zobaczyliśmy 16 lutego 2024 roku, kiedy to Ministerstwo Obrony Narodowej Turcji ujawniło zdjęcia z wizyty prezydenta w Biurze Projektowym Marynarki Wojennej Turcji w Stambule.
Czytaj też: Armia USA ma już swoich żołnierzy przyszłości. NG-IHPS wnosi działania wojskowe na zupełnie nowy poziom
Wizyta ta stanowiła kluczowy kamień milowy w ambitnych dążeniach Turcji do budowy rodzimego lotniskowca, a przynajmniej tak oficjalnie się mówi. Podczas niej prezydent Erdoğan, w towarzystwie szefa Tureckiej Agencji Obrony (SSB), Szefa Tureckiej Marynarki Wojennej oraz najwyższych przedstawicieli tureckich firm obronnych, przejrzał postępy prac nad nowym tureckim lotniskowcem. Głównym punktem tej wizyty było zapoznanie się z działaniami projektowymi tego, co ma być “pierwszym rodzimym lotniskowcem Turcji”, które to zostały poczynione na filarach coraz bogatszego dziedzictwa projektowania okrętów wojennych w Turcji z fregatą TCG Stambuł na czele.
Jednym z głównych punktów wizyty było ujawnienie obrazu, który dostarcza pierwszych informacji na temat projektu i specyfikacji przyszłego lotniskowca. Wynika z niego, że rodzimy lotniskowiec Turcji będzie mierzył 285 metrów długości i wypierał 60000 ton, do tego będzie dzierżył osprzęt STOBAR (Short Take-Off Barrier Arrested Recovery) do prowadzenia operacji lotniczych, a w ruch wprawi go napęd w formie systemu COGAG (Combined Gas Turbine And Gas Turbine), który będzie do rozpędzał do maksymalnie 46 km/h. Co z kolei znajdzie się na jego pokładzie? Równie rodzimy myśliwiec KAAN (dawniej TF-X), który to zostanie najwyraźniej zaadoptowany do użytku na lotniskowcach. To jednak odległe czasy, choć Turcja ponoć nie stawi czoła temu wyzwaniu w pojedynkę, bo w budowie lotniskowca może pomóc państwu hiszpańska stocznia Navantia.
Czytaj też: Unia Europejska chce zazielenić nasze wojsko. Kia pokazuje, jak można to zrobić
Projekt własnego pełnoprawnego lotniskowca stanowi znaczący krok naprzód dla zdolności morskich Turcji, sygnalizując jej zamiar stania się potężną potęgą morską. Projekt rodzimego lotniskowca nie tylko podkreśla zaangażowanie Turcji w zwiększanie jej autonomii obronnej, ale także przyczynia się do szerszej narracji o zdolnościach krajowej produkcji obronnej na arenie międzynarodowej. Jednak to nie wszystko. Lotniskowce są ważne dla Turcji, ponieważ mogą rozszerzyć zdolność państwa do projekcji siły morskiej i powietrznej zwłaszcza we wschodniej części Morza Śródziemnego, na Morzu Egejskim oraz Czarnym. Lotniskowiec umożliwiłby również Turcji wspieranie jej sojuszników i interesów w Afryce, na Bliskim Wschodzie i w Azji.