Różnego rodzaju zjawiska świetlne, z zorzą polarną na czele, powstają na skutek interakcji mających miejsce w atmosferze. Na przykład zorza polarna tworzy się, gdy wysokoenergetyczne cząstki emitowane przez Słońce wchodzą w kontakt ze składnikami atmosfery naszej planety.
Czytaj też: Ponad 20 lat temu obok Wenus zaobserwowano dziwny obiekt. Czym był?
W przypadku obserwacji dotyczących kolejno drugiej i czwartej w kolejności planety Układu Słonecznego sprawa była jednak nieco bardziej skomplikowana. Jak wyjaśnia autor zdjęć, Peter Rosén, początkowo planował uwiecznienie Wenus i Księżyca wschodzącego nad Sztokholmem rano, 8 stycznia. Czekanie z aparatem od wczesnych godzin porannych okazało się warte swej ceny, gdyż fotograf dostrzegł efektowny sierp Srebrnego Globu. Po lewej stronie pozostawała natomiast bardzo jasna Wenus.
Zielone światło unoszące się nad Marsem i Wenus to najprawdopodobniej efekt interakcji światła ze składnikami atmosfer tych planet
Do wykonania najważniejszej fotografii doszło jednak później, gdy Rosén zmienił obiektyw i uwiecznił bliźniaczkę Ziemi z większą szczegółowością. Właśnie na tych obrazach udało się dostrzec zielone światło roztaczające nad Wenus. W toku analiz swoich dzieł, autor zorientował się, że podobno fenomen “ustrzelił” już kilka lat wcześniej. Tamta historia rozegrała się w 2018 roku i dotyczyła nie Wenus, lecz Marsa.
Czytaj też: Po 3 latach i 72 lotach helikopter Ingenuity kończy swoją misję na Marsie
Czy Rosén wszedł w posiadanie dowodów na istnienie życia pozaziemskiego bądź uwiecznił jakieś nadprzyrodzone zjawisko? Niekoniecznie. Wydaje się, że kluczem do rozwiązania całej zagadki pozostają wspomniane interakcje pomiędzy światłem, a składnikami atmosfery. Co ciekawe, fotograf uwiecznił nawet błyski na Słońcu. Takowe mają miejsce, gdy tarcza naszej gwiazdy znajduje się nisko nad horyzontem, a warunki są sprzyjające.