Żołnierze-specjaliści sterujący setkami dronów będą nieocenieni na froncie
Wszyscy zdają sobie sprawę z potencjału stojącego za dronami w operacjach wojskowych, ale niewielu wie, jak rzeczywiście łatwe może być kontrolowanie niszczycielskiej siły w postaci roju dronów. Takie coś brzmi wprawdzie jak przepis na nowego superzłoczyńcę, który zrzuciłby świat na kolana swoimi dronami, ale to już rzeczywistość i publikacja naukowców w Field Robotics potwierdza to z nawiązką.
Czytaj też: Bronie na sterydach. Żołnierze wojska USA będą jeszcze skuteczniejsi w eliminowaniu wrogów
W przełomowym badaniu przeprowadzonym przez Oregon State University (OSU), naukowcy potwierdzili, że pojedynczy “dowódca roju” mógłby potencjalnie kontrolować flotę ponad 100 dronów. Oznacza to znaczący skok w kierunku realizacji operacji autonomicznych dronów na dużą skalę, co obejmuje jednak nie tylko prowadzenie wojny, ale też przeprowadzanie skoordynowanych akcji poszukiwawczych czy nawet gaszenia rozległych pożarów.
Samo badanie nie wzięło się znikąd. Zostało rozpoczęte z racji programu Offensive Swarm-Enabled Tactics (OFFSET) finansowanego przez Defense Advanced Research Project Agency (DARPA). Trwało z kolei dobre cztery lata i obejmowało liczne rygorystyczne badania i eksperymenty praktyczne, sprowadzające się do wdrażania nawet 250 bezzałogowców różnego typu w złożonych środowiskach miejskich. Testy odbywały się więc w środowiskach, w których tradycyjne systemy komunikacyjne nie sprawdzają się wzorowo, co podkreśla przede wszystkim aktualny poziom zaawansowania systemów autonomicznych, które kierowały poczynaniami wszystkich bezzałogowców. Operator nie sterował bowiem każdego drona z osobna. Był niczym bóg świadomych istot, popychających poszczególne jednostki do konkretnego działania.
Czytaj też: BTR-82 do kosza, a BTR-22 na służbę. Tak Rosja chce zadbać o swoich żołnierzy
Badanie skupiło się nie tylko na postępie technologicznym wymaganym dla takich operacji, ale także na rozwoju przyjaznego dla użytkownika interfejsu, który umożliwiłby dowódcy roju skuteczne zarządzanie takimi autonomicznymi flotami. Stąd właśnie wziął się interfejs wirtualnej rzeczywistości I3, który został opracowany przez Smart Information Flow Technologies. Ta nowoczesna technologia pozwala dowódcy roju wydawać dronom wysokopoziomowe dyrektywy, czyli zestawy ogólnych zasad co do misji, znacznie zmniejszając obciążenie poznawcze operatora.
Podczas ćwiczeń terenowych dowódcy roju byli poddawani realistycznym warunkom, a w tym niekorzystnej pogodzie i trudnym terenom. Pomimo tych przeszkód i złożoności zarządzania ponad 100 bezzałogowcami, byli w stanie utrzymać kontrolę nad całą flotą bez nadmiernego wyczerpania czy obciążenia. Musimy jednak pamiętać, że to badanie nie oznacza, że już za kilka miesięcy np. wojsko USA doczeka się tego typu żołnierzy-operatorów. Wizja tego typu wymaga znacznie okazalszego przygotowania zarówno w kwestii kontroli tak ogromnego i działającego dynamicznie roju, jak i samych bezzałogowców oraz ich systemów autonomicznych.
Czytaj też: Żołnierze na sterydach. Ten nowy egzoszkielet wzmacnia ruchy i blokuje pociski z AK-47
Jak więc w praktyce może wyglądać misja wojskowa z udziałem takich rojów dronów i stojących za nimi operatorów? Praktycznie tak, jak kadry prosto z filmów przedstawiających wojny przyszłości. Całe setki bezzałogowców spadających na miasta i rozpoczynających misje poszukiwania oraz eliminowania celów na polecenie operatora będą siłą nie do zatrzymania… a przynajmniej na tę chwilę, bo wydajne systemy zagłuszające mogą być kontrą na tego typu taktyki.