ZTE Libero Flip to składak z ekranem OLED o przekątnej 6,9 cala i rozdzielczości 2790 × 1188 pikseli (FHD+), który po zamknięciu ujawnia drugi mniejszy okrągły ekran (1,43″ o rozdzielczości 466 x 466 pikseli). Określany przez producenta mianem Sub Display, służy do prostych operacji typu odbieranie połączeń telefonicznych, sterowanie odtwarzaczem multimediów, jak również może pełnić rolę wizjera dla głównego aparatu z matrycą 50 Mpix wspomaganego czujnikiem głębi. Na samym ekranie widać niewielkie wycięcie na obiektyw przedniego aparatu 16 Mpix.
Procesor Qualcomm Snapdragon 7 Gen 1 wraz z 6 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci masowej nikogo dziś na kolana już nie powalą, podobnie jak obecność Androida w wersji 13. Bateria o pojemności 4310 mAh z szybkim ładowaniem 33 W jest zgodna ze standardami Quick Charge 4+ i PD3.0, a certyfikat poświadczający stopień ochrony przed wodą i pyłem (IP42) jest tu w zasadzie symboliczny. Dobrze, że przynajmniej samo urządzenie składa się całkowicie na płasko, nie pozostawiając przy zawiasie żadnej większej luki. Reasumując, nic szczególnego, ale nadal to konstrukcja składana. No dobrze, to gdzie jest haczyk?
ZTE Libero Flip – składak za 1000 zł dostępny dla wybrańców
I tu dochodzimy do momentu, w którym piszący te słowa musi wylać wirtualne wiadro zimnej wody na te słowa konsumujących. Musicie bowiem wiedzieć, że ZTE Libero Flip to propozycja przewidziana na rynek japoński. W Kraju Kwitnącej Wiśni produkt trafi do sklepów już 19 lutego i będzie kosztować równowartość 63 tys. jenów (na nasze “cebulo-talary” wyjdzie jakieś 1700 zł). Ale, ale… Urządzenie jest już dostępne w przedsprzedaży u japońskiego operatora Y! Mobile i tam promocyjna cena została zbita do poziomu 39 800 jenów (na nasze to nieco ponad wspomniane w tytule 1000 zł).
Czytaj też: Test Samsunga Galaxy Z Flip 5. Czasem progres jest bez znaczenia
Trochę wątpię w to konkurowanie z Galaxy Z Flip 5 od Samsunga, bo tam mamy chociażby Snapdragona 8 nowszej generacji. Na pewno ZTE Libero Flip może dać popalić koreańskiemu oponentowi pojemnością baterii (3700 vs 4310). Dużo zależy też od oprogramowania i zakresu jego możliwości w kwestii wykorzystania składanego wyświetlacza i dodatkowego ekranu na zewnątrz. Z tego co pisał Łukasz, Galaxy Z Flip 5 miał z tym pewien problem. Jak będzie w przypadku ZTE pokazałyby dopiero dokładniejsze testy, ale tych raczej nie będzie nam dane zrobić.
Tak czy siak, japoński rynek smartfonów wydaje się być miejscem pełnym niespodzianek, które wywracają do góry nogami spojrzenie na nasze podwórko. Na składaka nadal nie wydałbym jednak kwoty przekraczającej 5000 zł, ale 1000 zł przy zachowaniu odpowiedniej jakości? Mój nowy portfel z napisem “rozczarowanie” zerka na taką możliwość nieco bardziej przychylnym okiem.