Z najnowszego raportu European Electricity Review 2024 opracowanego przez think-tank Ember możemy dowiedzieć się kilku interesujących informacji na temat rozwoju sektora odnawialnych źródeł energii. Miniony 2023 rok zapisał się w historii jako rekordowy pod wieloma względami. Przede wszystkim po raz pierwszy OZE osiągnęło ponad 40 proc. udziału w europejskim (a dokładnie unijnym) miksie energetycznym.
Czytaj też: Nieskończone źródło miedzi mamy pod nosem. Chiny sięgnęły po nie jako pierwsze
Wszystkie instalacje fotowoltaiczne, turbiny wiatrowe lądowe i morskie, jak również elektrownie wodne uzyskały pod względem mocy zainstalowanej osiągnęły 44 proc. udziału w miksie. Dynamiczny wzrost dotyczy przede wszystkim fotowoltaiki i energetyki wiatrowej, których udział odpowiednio stanowi 9,1 proc. i 17,6 proc. Co ciekawe, europejskie wiatraki pierwszy raz w historii wyprodukowały w 2023 roku więcej energii niż elektrownie gazowe. Było to dokładnie 55 TWh.
Chiny zdominowały światową fotowoltaiką. Europa traci rodzimych producentów paneli słonecznych
Tak dynamiczny rozwój OZE na naszym kontynencie przyczynił się również do spadku emisji dwutlenku węgla o 19 proc. Wydaje się zatem, że transformacja energetyczna w Europie zachodzi dynamicznie, a efekty widzimy gołym okiem. W tej ogromnej przemianie jednak spory udział ma jeden kraj, który bogaci się na naszym ekologicznym podejściu. Chodzi oczywiście o Chiny.
Czytaj też: Chiny zatrząsną rynkiem paliw! Największe złoże na świecie skrywa w sobie niewyobrażalne ilości
Nazwa tego kraju od paru lat jest odmieniania na wszystkie przypadki. Ma to związek z gigantyczną industrializacją kraju, który postawił na masową produkcję fotowoltaiki oraz ich innych komponentów potrzebnych do transformacji energetycznej prowadzonej przez Zachód. Z raportu Międzynarodowej Agencji Energii (IEA-PVPS) dotyczącego trendów w fotowoltaice jasno wynika, że Chiny trzymają produkcję modułów słonecznych w garści.
W 2022 roku Państwo Środka wyprodukowało ogromną ilość paneli słonecznych o łącznej mocy 379 GW (w porównaniu do 242 GW w 2021 roku). Stanowi to aż 78 proc. światowego rynku za ten rok. Dodajmy, że europejskie przedsiębiorstwa pod tym względem są niestety na szarym końcu, mając udział w rynku na poziomie 0,6 proc. Moce produkcyjne Chin rosną z roku na rok. Zaspokajają one nie tylko potrzeby kraju, ale także większości świata. Najwięksi producenci i eksporterzy krzemowych modułów fotowoltaicznych pochodzą właśnie z Chin.
IEA-PVPS wskazuje również na wiele wyzwań, z jakimi światowy rynek fotowoltaiczny musi się zmierzyć w najbliższej przyszłości. Nie jest to tylko monopol Chin w branży, ale przede wszystkim problemy z siecią elektroenergetyczną. Pojawia się pilna w niektórych krajach, aby zmodernizować sieć, ponieważ nie wytrzymuje ona zwiększonego napięcia oraz nadwyżek energii produkowanych w słoneczne lub wietrzne dni.
Czytaj też: Chiny badały nowe źródło energii. Akumulatorom litowym powiemy już „papa”?
Wracając jednak do fotowoltaicznej dominacji Pekinu, trzeba dodać, że sprawa robi się coraz poważniejsza. Kolejni rodzimy producenci z Europy zamykają linie fabryczne. Wystarczy wspomnieć o głośnej decyzji szwajcarskiego Meyer Burger Technology AG, który wycofuje się z europejskiego rynku, skupiając się na rozwoju firmy w USA. Aby zatrzymać ten niebezpieczny trend Europa musi działać już teraz i opierać się „zalewowi” tanich modułów wyłącznie z jednego kierunku.