Thor 230 TKL jako król tanich klawiatur mechanicznych
Zacznijmy od tego, co w Thor 230 TKL jest fenomenalne w przypadku tak niskiej ceny rzędu 179 złotych, która zgodnie z tradycją “starzejących się nowości” zapewne spadnie o kilka kolejnych dyszek w ciągu następnych miesięcy i może nawet osiągnie poziom 129/139 złotych, patrząc po losie Thora 300 TKL. Przygoda z tą klawiaturą rozpoczyna się tak naprawdę fenomenalnie, bo w zestawie znajdziemy nie tylko instrukcję obsługi, naklejki czy odpinany przewód w tekstylnym oplocie o długości 160 cm (zwykle są one długie na 180, a nawet 200 cm), ale też narzędzie do zdejmowania przycisków (keycapów) i przełączników, dwa wymienne przełączniki oraz kilka zastępczych keycapów w przypadku wersji innych, niż biała i czarna. Bogato? Jeszcze jak, bo tak się składa, że zapasowe przełączniki mogą okazać się na wagę złota, kiedy jakiś z zamontowanych odmówi wam działania.
Czytaj też: Test fotela Genesis Astat 700 G2
Patrząc na tak bogate zestawy, zastanawiałem się, gdzie jest pogrzebany ten przysłowiowy pies, że Genesis zdołało tak bardzo obniżyć cenę, ale odpowiedź na to przyszła sama. Wystarczyło podnieść klawiaturę i powyginać ją na boki. Tak jak niską wagę można docenić (mowa o ledwie 730 gramach, co przy wielkości 363 x 155 mm jest wręcz zabawne), tak kwestii wyginającego się wyczuwalnie w dłoniach plastiku, bo właśnie z tego został wykonany Thor 230 TKL, trudno już pominąć. Nie jest to coś, na co można przymknąć oko, ale na całe szczęście, ten strukturalny problem jest jedyną obiektywną wadą, którą można dostrzec w tej klawiaturze, którą podepniecie do praktycznie wszystkiego, co wspiera tego typu urządzenie wskazujące – od pecetów po konsole różnych generacji.
Jako przykład klawiatury TKL, Genesis Thor 230 TKL został całkowicie pozbawiony bloku numerycznego, co przełożyło się na obecność 87 klawiszy, z czego część z nich doczekało się funkcji multimedialnych lub stricte użytkowych (związanych m.in. z nagrywaniem makr czy podświetleniem). Nie zabrakło też prostych diod LED informujących o aktywacji scroll- i caps-locka, a do tego kanalików do odprowadzania przewodu na trzy strony, a choć zestaw antypoślizgowych podkładek na spodzie wygląda obiecująco, to przez niską wagę klawiaturę można dosyć łatwo przesunąć po blacie, ale “sama” podczas pisania już się nie ruszy, a to najważniejsze. Warto też pochwalić firmę Genesis za wprowadzenie do klawiatury dwóch zestawów “nóżek” zwiększających pochylenie i obłożenie ich gumowymi wstawkami. Zwłaszcza że mimo obaw co do ich jakości, odkryłem, że nie składają się same z siebie.
Czytaj też: Test biurka Genesis HOLM 300 RGB, które bierze szturmem nasze pokoje
W tej cenie nie powinniśmy nigdy narzekać na jakość podświetlenia, ale to akurat coś, co Thor 230 TKL robi fenomenalnie w przypadku wersji białej i po prostu “dobrze” w przypadku tych z ciemnymi obudowami oraz keycapami. Jasne diody RGB, wiele trybów działania i jasność regulowana w ramach czterech poziomów, to nic na tle fenomenalnie wyciętej jednoznacznej czcionki, której towarzyszą nadruki funkcji pobocznych. W oprogramowaniu znajdziemy zresztą szereg opcji (poza funkcjami klawiszy czy nagrywaniem makr), które pozwolą nam zarówno zarządzać podświetleniem (do wyboru jest aż 25 różnych trybów), jak i włączyć specjalny tryb equalizera.
Jeśli z kolei idzie o przełączniki, Genesis oferuje na tę chwilę trzy rodzaje – Outemu Red, Brown oraz Panda w wariancie Box (z dodatkowymi wspornikami dookoła krzyżyka), z czego te ostatnie są odpowiednikami przełączników Blue. Każdy z nich różni się charakterem działania, a ich działanie w Thor 230 TKL można ocenić dokładnie tak, jak w każdej innej klawiaturze z takimi przełącznikami. Innymi słowy, jest bardzo dobrze z racji wytrzymałości rzędu 50 mln aktywacji, a jeśli zechcecie odświeżenia, wystarczy tylko, że kupicie odpowiedni zestaw przełączników i wymienicie wszystkie z nich.
Test Genesis Thor 230 TKL – podsumowanie
19 września 2017 roku publikacji doczekał się mój pierwszy test klawiatury i tak się składa, że był to akurat model firmy Genesis w postaci Thor 300 TKL. Od tego momentu minęło już siedem lat, rynek uległ kilku zmianom, a Genesis na szczęście trzyma się tradycji i jednocześnie kieruje ku lepszemu. Skłamałbym jednak, gdybym napisał, że testowany przeze mnie Thor 230 TKL jest w moich oczach modelem bezwzględnie lepszym od Thor 300 TKL. Przynajmniej z punktu widzenia “typowego gracza”, bo bardziej kompaktowa i przede wszystkim metalowa obudowa, a nawet niższa o trzy dyszki cena, skłania mnie ku ciągle dostępnemu modelowi sprzed kilku lat.
Czytaj też: Test fotela Genesis Nitro 950
Patrząc jednak na poziom zaawansowania Thor 230 TKL w postaci mechanizmu Hot-Swap dla przełączników, dodatkowej pianki wewnątrz modelu, bogatego wyposażenia czterech wariantów kolorystycznych i przełączników typu Box, które dodatkowo stabilizują keycapy wykonane w technice Double injection i o świetnej czcionce, nie mogę nie polecić tego nowego modelu Genesis. Oczywiście tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy wiecie, że z funkcji Hot-Swap skorzystacie. W przeciwnym razie wyjdziecie lepiej na zakupie właśnie Thora 300 TKL.