Motorola pokonała pewną drogę, dzięki której zyskała sobie wielu fanów. Od firmy, która przede wszystkim pakowała do swoich smartfonów “czystego Androida” niemalże bez dodatków doszliśmy do momentu, gdy rozwiązania MyUX pozwalają na przyjemną dla oka personalizację, a większość narzędzi w smartfonie mogę ocenić jako przydatne. Przez lata narzekano na aparaty, więc Motorola postanowiła nadgonić konkurencję i w teście Motoroli edge 40 Pro były już powody do zadowolenia. Po kontrowersjach związanych z pierwszymi odsłonami składanych smartfonów seria razr 40 jest już znacznie trwalsza i dojrzalsza.
To nie oznacza oczywiście, że Motorola może osiąść na laurach. To właśnie dlatego firma eksploruje rozmaite koncepty, ale i pokazuje rozwiązania, które zaraz pojawią się w naszych urządzeniach. I dlatego też miałem okazję przyjrzeć się temu, co na wspólnym stoisku Motoroli i Lenovo prezentują obydwie firmy oraz porozmawiać z ludźmi odpowiedzialnymi za realizację tych wizji.
Postaram się, żeby ten materiał nie sprawiał dla was wrażenia korporacyjnej rozmowy. Moim celem było zadawanie pytań, by dostać odpowiedzi, na które czekałem od dawna i które wydają mi się interesujące dla czytelników i widzów. Oczywiście trudno zapytać o wszystko, gdy czas na targach pędzi na złamanie karku, ale nie unikałem trudnych kwestii, także tych dotyczących przyszłości. A jeśli wolicie obejrzeć wideo – zapraszam poniżej:
Zobacz wideo i zostaw subskrypcję po więcej!
Smart Connect – Motorola, tablety i komputery w jednym zespole
Integracja danych między urządzeniami to czysta wygoda, ale również i niemałe wyzwanie. Motorola podejmowała się próby połączenia świata komputerów i smartfonów za pomocą narzędzia Ready For. Dzięki niemu nie potrzebowaliśmy komputera, by korzystać z monitora, klawiatury i myszki tak, jak przyzwyczaiły nas urządzenia. Ready For ewoluowało i przeszło z formy komunikacji przewodowej także do wirtualnego połączenia z komputerami opartymi o system Windows, ale nie tylko z laptopami Lenovo. I w tym momencie wiele firm pewnie już porzuciłoby ten temat lub skupiało się na ulepszaniu formy.
Jednak na MWC 2024 Motorola i Lenovo zaprezentowały usługę Smart Connect – wzmocnioną integrację między smartfonami, komputerami Windows oraz tabletami.
Gdy połączysz wszystkie trzy urządzenia, wszystko jest już na miejscu. Możesz wykonać połączenie ze swojego komputera i nie musisz chwytać za telefon. Nie musisz nawet szukać słuchawek – możesz użyć głośników i mikrofonów w komputerze. Potem, gdy pracujesz, wykorzystasz tablet jako drugi ekran w dowolnym miejscu Thomas Milner, Head of Global Product Marketing @ Motorola
To tylko dwa z zastosowań, jakie daje Smart Connect, ale pokazuje, że ta integracja jest znacznie pogłębiona względem dotychczasowych rozwiązań. Co jednak zrobiło na mnie największe wrażenie to łatwość przenoszenia pracy między urządzeniami. Oczywiście aplikacje z Windowsa 10 i 11 nie zaczęły magicznie działać na jądrze Androida, ale aplikacje z Androida na Windowsie jak najbardziej uruchomimy poprzez przeniesienie ekranu z nimi na ekran naszego komputera. To już znamy z Ready For, ale płynnie działająca myszka i klawiatura z wszystkimi trzema urządzeniami to nowość.
Ekrany, po których kursor przejeżdża bez zawahania to faktycznie coś imponującego. Ich położenie względem monitora ustawimy w aplikacji Smart Connect na komputerze dokładnie tak samo, jak aranżuje się monitory w Windowsie. Wśród funkcji umilających życie z pewnością ucieszy was, że podcast lub ulubioną playlistę będziecie mogli przenieść z jednego urządzenia na drugiego bez problemu. Co prawda niektóre aplikacje zapisują postępy między urządzeniami, ale nie jest to regułą.
Wygoda to coś, co mocno wybrzmiewa dla Smart Connect. Jeśli chcemy przenieść zdjęcia, filmy, dokumenty oraz podobne ze smartfonu lub tabletu na komputer czy też w drugą stronę – po prostu je przeciągamy. Istnieje też schowek działający między urządzeniami, więc skopiowany z komputera tekst trafi do smartfonu w mgnieniu oka. Centrum udostępniania może być dostępne na każdym z trzech urządzeń, tak, by pliki nie musiały być jednorazowo przenoszone, a raczej zawsze były pod ręką.
W poprzednich latach nie brakowało podobnych rozwiązań u konkurencji. Motorola chce jednak nie tylko stworzyć rzecz wygodną, ale i faktycznie usprawniającą codzienne korzystanie. Stąd skróty do ostatnich aplikacji widoczne na komputerze. Stąd funkcja, która po wyłączeniu ekranu telefonu i położeniu na płasko może przenosić źródło dźwięku do komputera. I stąd wykorzystanie smartfonu jako kamerki do wideorozmów, ale nie tylko jako źródła obrazu – także z efektami rozmycia obrazu czy zamiany tła oraz śledzenia nagrywanej osoby.
To wszystko brzmi dla mnie przekonująco dlatego, że widziałem te rozwiązania w akcji i faktycznie działały. Nie widziałem jednak, jak to wygląda od zewnątrz i stąd miałem obawy o bezpieczeństwo tak szybkiej komunikacji między urządzeniami. Tu Thomas Milner rozwiał moje wątpliwości:
Każde z urządzeń ma własne systemy zabezpieczeń, a do tego są ze sobą połączone. Jedyny sposób, by dochodziło między nimi do interakcji prowadzi przez aplikację Smart Connect na każdym z urządzeń. Ta wersja aplikacja jest wyjątkowa dla tych urządzeń i użytkownika, więc żadne zewnętrzne urządzenie nie będzie w stanie się z nią połączyć bez aplikacji.
Smart Connect ma pojawić się na urządzeniach Motoroli oraz tabletach Lenovo już wkrótce. Lista kompatybilności zostanie ogłoszona później, ale na stoisku widziałem obecne już w Polsce urządzenia jak Motorola edge 40 Pro. W przypadku komputerów dobrą wiadomością jest to, że nie musimy korzystać z komputera Lenovo – wystarczy komputer z Windowsem 10 lub 11.
Przyszłość Motoroli to eksperymenty z formą i AI?
Przez ostatnie kilkanaście lat doświadczyliśmy co najmniej kilku potężnych ewolucji w świecie technologii. Cyfrowy świat dookoła nas dostosował się do smartfonowej formy, a my dostosowaliśmy się do świecącego, prostokątnego towarzysza dnia. Ostatnimi laty kształty ekranów ulegały zmianom, a ostatnią z nich jest dynamiczne dopasowywanie kształtu celem złożenia panelu w pół. To jednak nie koniec.
Składane smartfony to już nie aż tak nadzwyczajne zjawisko, mimo że nadal wymagają sporego nakładu pracy i przeprojektowania tego, co dotychczas inżynierowie myśleli o formie smartfonu. Oczywiście, wymaga to sporych nakładów pracy, ale jej efekty mogą zostać spożytkowane nie tylko na sklepowych półkach. Chociażby w koncepcie urządzenia ze zginanym ekranem, które może wylądować na naszym nadgarstku. W ubiegłym roku Motorola zaprezentowała go na wideo, a teraz przyszła pora na zadawanie pytań.
– Co było najtrudniejszym elementem do realizacji w tym projekcie?
-Jesteśmy ekspertami w dziedzinie zginanych ekranów. Wypuściliśmy wiele składanych telefonów, więc ekran był najpewniej prostszym elementów. […] Typowy smartfon ma z tyłu coś, co nie może zginać – akumulator. Z reguły jest on duży, co daje ci długie życie baterii. Nasz zespół inżynierów opracował, jak włożyć do konstrukcji o wiele mniejsze baterie obok siebie. […] Dojście do rozwiązania, które pozwoliło na całkowite zgięcie konstrukcji przy sensownym życiu baterii było najprawdopodobniej najbardziej skomplikowanym elementem projektu
Motorola stworzyła produkt, który może mieć wiele zastosowań. Wiele z nich wynika z faktu, że konstrukcja ta stanowi oparcie dla samej siebie. Pozwala to na chociażby korzystanie z przedniej (i jedynej) kamery celem wideorozmów czy robienia selfie bez użycia rąk. Inne zastosowanie to dzielenie ekranu między dwie osoby, by te mogły wspólnie pograć w grę pokroju “Statków” czy “Połącz 4”. Jest też ekscytująca wizja smartfonu, który w każdej chwili mógłby stać się smartwatchem.
Ideą stojącą za tym urządzeniem była maksymalna elastyczność. Możesz złożyć urządzenie tak, by stało się podporą dla samego siebie podczas robienia zdjęć albo nie przejmować się wkładaniem urządzenia do kieszeni i po prostu założyć je na nadgarstku. […] Celem jest stworzenie jednego urządzenia, które zaspokoi wszystkie twoje potrzeby.
Thomas Milner przekonywał mnie również, że pod względem oprogramowania urządzenie przypomina inne rozwiązania Motoroli i czerpie z serii razr w kwestii aplikacji wyświetlanych na mniejszej części ekranu po jego złożeniu. Całość łączy się dzięki magnetycznej opasce i może wylądować na nadgarstku. To nie pierwszy raz, gdy widzimy taki koncept, wszak w 2017 roku Lenovo zaprezentowało dość podobne rozwiązanie. Jednocześnie teraz oprogramowanie jest sporo dojrzalsze, więc może za kilka lat zobaczymy takie urządzenia na rynku?
Skoro już wspomniałem o oprogramowaniu, warto też zahaczyć o AI, które odmieniane jest przez wszystkie przypadki na całych targach. W przypadku Motoroli i Lenovo na stoisku mogliśmy zobaczyć raczej przemysłowe zastosowania sztucznej inteligencji, ale elastyczny koncept dostał swoją sztuczkę. Dzięki Generatywnym Motywom smartfon stworzy motyw w oparciu o zdjęcie. Szczególnie dobrze widać to przy tworzeniu motywu w oparciu o wzorzystą sukienkę. Powstała tapeta miała nie tylko adekwatne kolory, ale i wzory, które nawiązują do ubrania.
Jednak za każdym razem temat generatywnej sztucznej inteligencji rodzi moje wątpliwości co do ekologii. Lenovo, a wraz z nim Motorola chcą być neutralne klimatycznie do 2050 roku, a generowanie kolorowych tapet i grafik, jeśli nie odbywa się na smartfonie, brzmi jak przepalanie ogromnej ilości zasobów i wydaje się, że może w tym przeszkodzić.
Skupiamy się na tym, by korzystać z niego [AI – red.] w miejscach, gdzie czynią one urządzenia bardziej wydajnymi. Optymalizacje baterii, ekranu, dynamiczna rozdzielczość, optymalizacje aparatów, by rejestrowały lepsze zdjęcia – to zawsze był nasz fokus, czyli wykorzystanie AI w telefonach, by były one jak najefektywniejsze.
Gdy chodzi o LLM (duże modele językowe – red.) i inne rozwiązania, przy których wysyła się dane do chmury – wiele z tych rzeczy da się zrealizować na urządzeniu. Ważne jest dogadanie się z dobrymi partnerami, ale też sprawdzenie, co możemy przetworzyć na urządzeniu, a co musimy wysłać do chmury. To bardziej hybrydowe rozwiązanie.
Motorola aktywnie rozgląda się i analizuje, co może dostarczyć swoim klientom w dziedzinie sztucznej inteligencji. Więcej szczegółów poznamy przy okazji premiery najnowszych urządzeń z serii edge. Tylko właśnie – kiedy to będzie?
Gdzie się podziały flagowce Motoroli?
W ubiegłych latach smartfony Motoroli pojawiały się bliżej kwietnia lub maja, gdy większość konkurencji wypuściła już swoje urządzenia. Jednak inaczej niż w ubiegłych latach, tym razem nie mamy informacji o ich chińskich odpowiednikach, które swoją premierę miały wiele miesięcy wcześniej. Być może to zasłona dymna, a być może Motorola znów zamierza zrezygnować z premier najdroższych urządzeń?
Tak się składa, że Thomas Milner pracował dla Motoroli w okresie, gdy firma przyjęła tę nieoczywistą strategię, a także pracował nad promocją serii edge, gdy ta pojawiła się w 2020 roku. Okazuje się, że w przeszłości trzeba było skupić więcej sił na innej serii – moto g:
Seria moto g skupiała wtedy ogromną uwagę i rosła bardzo szybko. Stworzyliśmy ten segment urządzeń, jaki znamy dzisiaj jako średnią półkę. To wszystko rozwijało się znacznie szybciej niż kiedykolwiek mogliśmy przypuszczać. Musieliśmy poświęcić zasoby, by rozwijać się w tej strefie. […] Potem, w okolicach 2019-2020 roku, zdecydowaliśmy się na poważnie powrócić do świata flagowców. Może początek pandemii to nie był najlepszy moment, by na nowo wprowadzać flagowy telefon i swój pierwszy składany telefon, ale tak zrobiliśmy i to zadziałało.
Z tonu, w jakim wypowiedział się dyrektor marketingu Motoroli wyczytałem spory entuzjazm zarówno wobec serii edge, jak i razr, ponadto usłyszałem mityczne coming soon, co traktuję jako obietnicę rychłej premiery. Oczywiście nie dostałem informacji na temat konkretnej daty premiery serii edge, ale czuję, że nastąpi to szybciej niż później. Możliwe, że wejście w późniejszej części roku pozwoli producentowi jakoś wyróżnić się na rynkach, gdzie w znakomitej większości pojawiły się już konkurencyjne smartfony.
Co zatem decyduje o tym, by taki debiut był udany? Motorola może poszukać źródła sukcesu w cenie:
Ustalenie odpowiednich cen jest szalenie ważne. Czasem można mieć wrażenie, że mamy sporo smartfonów, ale różnica w cenie w wysokości 50 dolarów w jednym regionie jest o wiele bardziej znacząca dla klienta niż chociażby w Północnej Ameryce. Chodzi o to, by mieć odpowiednią liczbę urządzeń, którą trafi się w odpowiednie zapotrzebowania konsumentów i balansować przy tym ceny.
Kto wie, może smartfony z serii edge będą szalenie atrakcyjne cenowo? Tego dowiemy się już wkrótce. Na pewno będą zabezpieczone szkłem od Corning – obydwie firmy podpisały umowę, dzięki której wszystkie smartfony Motoroli zostaną wyposażone w rozwiązania Gorilla Glass. To kolejna mała, acz dobra zmiana i nawet jeśli Motorola nie przygotowała największego stoiska na MWC 2024, widać, że robi swoje.