Nowa G-Klasa jest spalinowa. Mercedes nie rezygnuje z potężnego V8, ale głosy krytyki na pewno się pojawią
Muszę przyznać, że z lekkim niepokojem czekałem na premierę nowej G-Klasy. Wiadomo było, że czeka nas wariant elektryczny, ale wiedziałem też, że pojawią się też wersje spalinowe. Pytanie brzmiało – jakie? Z jednej strony miałem z tyłu głowy myśl, że tu może pojawić się jakieś hybrydowe 2.0, ale z drugiej strony Mercedes nigdy nie kojarzył mi się z marką zatrudniającą samobójców, którzy byliby w stanie zrobić to miłośnikom legendarnego modelu.
Choć i tak coś czuję, że nie obejdzie się bez krytyki, bo nowa G-Klasa faktycznie jest hybrydą, ale hybrydą miękka. Przedstawiając to ładnie i PR-owo, chodzi o niższe zużycie paliwa i nieco więcej dynamiki przy ruszaniu. A wprost chodzi zapewne tylko i wyłączanie o to, aby auto spełniało coraz bardziej drastyczne normy emisji spalin.
Drugim powodem do krytyki będzie zapewne rezygnacja z silnika V8 w bazowym modelu G500. Jego miejsce zajmie 3-litrowy benzynowy silnik R6 o mocy 449 KM i 560 nm momentu obrotowego, a pierwszą setkę osiąga po 5,4 s. Także V8 nie ma, ale auto nie traci na osiągach, choć pewnie straci nieco na brzmieniu.
Dla oszczędnych przygotowany został diesel w modelu G450d. 3-litrowa jednostka oferuje 367 KM i aż 750 nm momentu obrotowego, a i przyśpieszenia nie zabraknie, bo do 100 km/g rozpędza się w 5,8 s. Na deser zostaje podwójnie doładowany, 4-litrowy silnik V8 we flagowym modelu AMG G63 i tu nie ma większych zmian w stosunku do obecnej generacji – 585 KM i 850 nm. Każdy z wariantów oferuje 9-stopniową, automatyczną skrzynię biegów.
Czytaj też: Mercedes AMG G63 w ostatniej trasie. To był weekend podwyższonego ciśnienia
Mercedes Klasy G został przypudrowany z zewnątrz i unowocześniony w środku
Zmiany wizualne na zewnątrz nowej G-Klasy są kosmetyczne. Mamy nowy grill, z czterema zamiast trzech poziomych listew, nowe zderzaki, panele słupków A i spoiler na krawędzi dachu. Ma być bardziej aerodynamicznie. Poza tym to nadal piękna, toporna i surowa bryła.
Nowe są też światła – Multibeam LED. Do wyboru będą nowe felgi w rozmiarze 18 lub 20 cali, a do tego pojawi się linia wyposażenia Professional, ze wzmocnionymi osłonami reflektorów, chlapaczami i terenowymi oponami na 18-calowych felgach.
Więcej wyraźnych zmian mamy w środku, ale i tu jest to głównie kosmetyka. Przede wszystkim są to nowe ekrany o przekątnych 12,3 cala z systemem MBUX i asystentem głosowym. Ekran główny jest dotykowy, obsługuje bezprzewodowo Android Auto i Apple CarPlay. Nie zabrakło nawigacji z rozszerzoną rzeczywistością, podglądem sygnalizacji świetlnej na ekranie głównym, słowem – nowoczesność w Gelendzie stała się faktem. Ciekawym dodatkiem ma być 20 komend głosowych, stworzonych na wyłączność G-Klasy.
Tej nowoczesności jest więcej, bo w lepiej wyposażonych wariantach ekrany dotykowe z MBUX-em są dostępne również dla pasażerów z tyłu. Każdy o przekątnej 11,6 cala. Bezkluczykowy dostęp pozwoli na otwarcie drzwi po dotknięciu klamki, bez konieczności korzystania z pilota. System multimedialny uzupełniają głośniki Burmester 3D z dźwiękiem przestrzennym, oczywiście w opcji.
Miłośnicy off-roadu będą zadowoleni z tego, że fizyczne przyciski blokowania mechanizmów różnicowych nadal są na swoim miejscu na desce rozdzielczej. A pasażerowie miłośników off-roadu będą zadowoleni z tego, że na desce rozdzielczej na swoim miejscu pozostał uchwyt do trzymania się w trakcie jazdy. Podróże terenowe ułatwi widok Offroad Cocpit oraz system kamer, który pokaże na ekranie nie tylko otoczenie auta, ale też to, co znajduje się pod nim. Wirtualny model samochodu nałożony na obraz kamer 360 będzie przezroczysty.
Czytaj też: Test Alpine A110 GT – nie uwierzysz jak oszczędne potrafi być sportowe auto
Esteci docenią nowe podświetlenie ambientne oraz program personalizacji Manufaktur, który pozwala dobrać piekielnie drogie warianty np. tapicerki.
Cen nowe G-Klasy, jak i daty pojawienia się w polskiej ofercie jeszcze nie znamy. Tanio nie będzie, ale to chyba oczywiste. Kupujący będą mogli odebrać auto w centrum Klasy G w Graz, gdzie czeka ich możliwość odbycia jazd testowych na specjalnie przystosowanych torach i przyjrzeć się procesowi produkcji legendarnego modelu.
A co z wariantem elektrycznym? Pojawi się jeszcze w tym roku, ale wydaje mi się, że teraz można na niego czekać całkowicie bez stresu, bo spalinowa G-Klasa nigdzie się nie wybiera.