Główny problem z kosmicznym obserwatoriami astronomicznymi jest taki, że jeżeli dojdzie do jakiejkolwiek awarii teleskopu, nie ma możliwości, aby do niego po prostu podejść, wymienić wadliwy komponent i zainstalować prawidłowo działający zamiennik. Owszem, w czasach programu wahadłowców kosmicznych realizowano misje chociażby do Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Odkąd jednak wahadłowce przeszły do historii, możliwość serwisowania jakichkolwiek teleskopów kosmicznych, nawet znajdujących się na orbicie okołoziemskiej, zniknęła z repertuaru możliwości NASA.
Piętnastego marca 2024 roku inżynierowie z centrum kontroli misji teleskopu Swift wysłali do niego komendę wprowadzającą go w awaryjny tryb pracy. Powodem takiej decyzji była pogarszająca się praca jednego z trzech żyroskopów wykorzystywanych przez teleskop do ustawiania się w przestrzeni kosmicznej i kierowania zwierciadła w kierunku wybranych obiektów obserwacyjnych.
Czytaj także: To najsilniejszy rozbłysk w historii. Związane z nim informacje są kluczowe dla zrozumienia wszechświata
Jak wskazują przedstawiciele NASA, jeden z żyroskopów stwarzał coraz poważniejsze problemy już od kilku miesięcy. Sytuacja stała się poważna, gdy w połowie marca okazało się, że teleskop nie jest w stanie utrzymać orientacji w przestrzeni kosmicznej, przez co nie jest w stanie prawidłowo wykonywać swoich obserwacji. Obraz w zwierciadle teleskopu bezustannie dryfuje.
Jest tutaj jednak jedna dobra informacja. Kosmiczne obserwatorium Swift zostało tak zaprojektowane, że jest w stanie pracować prawidłowo w przypadku trwałego uszkodzenia jednego żyroskopu. Aby jednak mógł działać w trybie dwóch żyroskopów, niezbędne jest przesłanie na jego pokład odpowiednio zaktualizowanego oprogramowania.
Aktualnie taka aktualizacja jest przygotowywana i w najbliższych dniach zostanie wysłana na pokład teleskopu, gdzie zostanie zainstalowana. Wszystko zatem wskazuje na to, że obecna przerwa w obserwacjach jest tylko tymczasowa i Swift wróci do pełnej sprawności za kilka tygodni.
Warto tutaj pamiętać, że mówimy o teleskopie, który obserwuje przestrzeń kosmiczną już od niemal dwudziestu lat. Z tego też powodu inżynierowie muszą bardzo ostrożnie podejść do wprowadzania jakichkolwiek zmian. Natura rozbłysków promieniowania gamma wymaga niezwykle precyzyjnych obserwacji. Jakby nie patrzeć, mówimy tutaj o rozbłyskach trwających zaledwie kilka-kilkadziesiąt milisekund. Gdy Swift taki rozbłysk rejestruje, natychmiast przesyła o nim informację do teleskopów naziemnych, które dzięki natychmiastowej reakcji są w stanie zarejestrować poświatę takiego rozbłysku.
To Swift odkrył najsilniejszy rozbłysk gamma w historii
To właśnie za pomocą Swifta udało się naukowcom odkryć 9 października 2022 roku rozbłysk określany mianem BOAT (najjaśniejszy w historii), a skatalogowany pod numerem GRB 221009A. Był to rozbłysk ponad dziesięciokrotnie silniejszy od wszystkich innych zarejestrowanych przez Swift w trakcie wcześniejszych osiemnastu lat. Źródłem tego rozbłysku była prawdopodobnie eksplozja supernowa gwiazdy o masie około trzydzieści razy większej od masy Słońca. Co ciekawe, do eksplozji doszło w odległości 2,4 miliarda lat świetlnych od nas.
Kto wie, czy po ponownym wznowieniu obserwacji, teleskop nie zarejestruje jeszcze silniejszego rozbłysku. Jakby nie patrzeć, przez poprzednie niemal dwie dekady nikt się nie spodziewał, że rozbłysk tak silny jak BOAT jest w ogóle możliwy.