Xiaomi smartopasek i zegarków ma w swojej ofercie co nie miara. Z tego tytułu kolejna premiera wydaje się nie aż tak potrzebna. Xiaomi S3 na ten moment przede wszystkim uzupełnia ofertę producenta i ma być czymś pomiędzy propozycjami o sportowym zacięciu, a stylowymi zegarkami, które pochwalić mogą się przede wszystkim wyglądem. To wszystko w zestawie z własną aplikacją oraz z ładnym ekranem, przynajmniej na papierze. Czy jednak udało się z tego zlepić sensowny zegarek? Przekonajmy się!
Zegarek z wymiennym bezelem, ale co z jakością wykonania?
Xiaomi Watch S3 swoją konstrukcją mógłby w sumie umknąć wszystkim, którzy spoglądają na smartwatche od jakiegoś czasu. Powiedzieć, że nie narzuca się swoją stylistyką, to nic nie powiedzieć. Nie ma w tym oczywiście nic złego, niektórzy wolą zegarki, które pasują do niemal każdego ubioru i okazji. Jednak S3 ma w zanadrzu ciekawe narzędzie stylistyczne. Oprócz oczywistej wymiany paska pozwala na wymianę bezela, czyli pierścienia osłaniającego ekran. Przy okazji premiery zegarka zaprezentowano kilka wariantów. W teorii dodatkowo powinniśmy zakupić wersję niebieską, zieloną, żółtą oraz tęczową, a w praktyce w polskim internecie doszukałem się wyłącznie żółtego wariantu za 179 zł.
Po co właściwie montować sobie inną lunetę? Poza aspektem wizualnym, każdy wariant bezela posiada niewielki moduł, w którym zakodowano informację o przypisanym do niego motywie. Po przykręceniu aluminiowego elementu na ekranie pojawi się animacja, a następnie opcja wyboru motywu. Bajer? Tak, zwłaszcza, gdy płaci się za niego 1/4 ceny zegarka. Jednak w połączeniu z paskiem na mocowaniu 22mm pozwala to stworzyć indywidualne kompozycje. Dla niektórych to wartość sama w sobie, a tak tanie urządzenia raczej nie rozpieszczały nas takimi rozwiązaniami.
A jak wpływa taki zabieg na konstrukcję? Bezel nie odkręci się samoczynnie, choć nie wątpię, że w przyszłości jego mechanizm może się wyrobić, jeśli będzie wykorzystywany zbyt często. Większym problemem jest jednak to, że ze względu na bliskość zegarka ze skórą i ubraniami, pod pierścień dostaje się sporo drobin i kurzu. Nie rekomendowałbym kłaść się z zegarkiem na piaszczystej plaży i polecam wyposażyć się w pędzelek z drobnym włosiem.
Jak wykonano Xiaomi Watch S3? Tak, że trudno go domyć
W przypadku smartwatchy troska o higienę ma o tyle duże znaczenie, że klikamy i dotykamy je znacznie częściej niż zegarki analogowe. W czarnej wersji Xiaomi Watch S3 zadbanie o czystość jest wyzwaniem bardzo wymagającym. Smartwatch poradzi sobie z wodą przy naporze do 5 ATM, więc nie powinien mieć problemów ze szczelnością, a do tego można go zabrać na basen. Jednocześnie po kilku dniach noszenia potrzebuje dłuższej kąpieli. Na ramie ze stali nierdzewnej oraz na szklanym deklu gromadzi się sporo odcisków, naskórka i kurzu, które niekoniecznie tak łatwo chcą z nich zniknąć.
Jeśli jednak chodzi o codzienne korzystanie, nie doświadczyłem żadnych znaczących uszkodzeń. Ekran chroni szkło od Corning (odpowiedzialni za znane ze smartfonów szkła Gorilla Glass), które nie zebrało rys. Po prawdzie nie miało też ku temu okazji, gdyż konstrukcja jest wykonana tak, by szkło kryło się pod pierścieniem. Tworzy to też przyjemny dla oka efekt, w którym i tak nieduże ramki dookoła ekranu wydają się mniejsze, niż w rzeczywistości są. Z kolei przyciski umieszczono po prawej stronie i klikają one w przyjemny, wymagający pewnego wkładu siły sposób. Szansa, by przypadkowo je aktywować, jest nikła.
Konstrukcja sprawia wrażenie solidnej, a do tego waży rozsądne 44 gramy. Solidnie prezentuje się też pasek z gumy fluorowej. Dość standardowo gromadzi się na nim naskórek, ale to cena do zapłacenia za elastyczność i fakt, że łatwo go umyjemy pod bieżącą wodą. Zakres regulacji od 140 do 210 mm jest w porządku, choć osobiście wolę mieć szlufki, niż chować końcówkę paska pod jego częścią. Zegarek zostawiał czerwone ślady na mojej skórze w większym stopniu niż chociażby Huawei Watch Ultimate, z którego korzystam na co dzień, ale niekoniecznie wnioskowałbym, że to reakcja alergiczna.
Ekran do 60 Hz, ale czy tego potrzebujemy?
Smartwatche rządzą się swoimi prawami, gdy chodzi o ekrany. Wśród tych praw jest też, najczęściej, dość niska częstotliwość odświeżania ekranu, co ma pomóc w zapewnieniu dłuższego życia na jednym ładowaniu. Są jednak modele, gdzie producenci nie boją się zaimplementować 60 Hz i Xiaomi Watch S3 jest takim rozwiązaniem. Z pewnością wspomaga to wrażenia wizualne z przewijania i uruchamiania aplikacji, zwłaszcza, że w systemie zaimplementowano sporo animacji, chociażby przy pomiarze stresu czy natlenienia krwi.
Nie zapomniano przy tym o sensownej rozdzielczości – ta wynosi 466×466 pikseli, co daje zagęszczenie 326 ppi. To bardzo dobry rezultat i daje przyjemny dla oka efekt. Miłe wrażenie potęguje naprawdę udany panel AMOLED. Jest pełen barw, wydaje się też w rzeczywisty sposób reprezentować kolorystykę, co widać zwłaszcza przy tworzeniu tarcz opartych o własne zdjęcia. Z pewnością kolorowy interfejs na czarnym tle pozwala uwypuklać zalety zastosowanego panelu, ale i tak trzeba oddać, że w skrajnych przypadkach dałoby się na nim obejrzeć film.
Z pewnością nie brakuje mu jasności i odczytanie godziny w jasnym, choć sztucznym świetle (bo na słońce trudno jeszcze liczyć) było możliwe. Gorzej, gdybyśmy chcieli zająć się powiadomieniami, ale i tak jak na swoją cenę 1,43-calowy ekran dobrze sobie radzi. Zmiana jasności nie jest błyskawiczna, ale nie wkurza też swoim tempem. Rozmiar koperty dla całości wynosi 47mm, więc może i sam ekran mógłby zajmować większą część całości, ale nie oczekuję bicia rekordów w tak taniej konstrukcji. Ważne, że możemy ustawić panel w tryb zawsze włączonego, a jego maksymalny czas wygaszenia może wynieść nawet 5 minut.
Xiaomi Watch S3 to zegarek dość multimedialny
Co odróżnia smartwatch od opaski? Poza bardziej rozbudowanym systemem operacyjnym i (czasem) kształtem ekranu, z pewnością są to funkcje, jakie znajdziemy wewnątrz sprzętu. HyperOS to nie tylko nakładka systemowa na smartfony z Androidem, ale w przypadku Xiaomi Watch S3 – system operacyjny. Inspiracje Wear OS, ale i Harmony OS z zegarków Huawei są tu widoczne na pierwszy rzut oka. Trudno zrewolucjonizować sposób nawigacji czy interfejs, zwłaszcza gdy brak mechanicznej koronki czy pierścienia. Pierwsza próba dla HyperOS jest zatem dość odtwórcza i bezpieczna.
W sumie to i dobrze, bo z Xiaomi Watch S3 jest co robić. W końcu mamy tu zarówno głośnik, jak i mikrofon. To oznacza, że po sparowaniu z aplikacją Mi Fitness (dostępną na smartfony z Androidem oraz iOS) skorzystamy z kilku opcji. Sam zegarek może być odtwarzaczem muzyki i to nie tylko jako narzędzie do kontroli tego, co gra ze smartfonu, ale i jako przenośny odtwarzacz MP3. W tym celu musimy przetransferować pliki z zegarka na nasz smartfon. Jako, że otrzymujemy prawie 2 GB przestrzeni, nie powinno zabraknąć przestrzeni na nasze ulubione utwory czy podcasty.
Pamiętajcie tylko, że proces przenoszenia nie należy do zbyt szybkich. Playlisty utworzymy na telefonie, a z poziomu zegarka zmienimy kolejność odtwarzania plików lub je zapętlimy. Do słuchania dźwięku nie wykorzystamy głośników, ale chyba mało kto liczył, że się do tego przydadzą.
Mogą za to być użyteczne podczas rozmowy telefonicznej, bo Xiaomi Watch S3 podaje nam rozmowę ze smartfonu bezpośrednio na zegarek, który działa wtedy jak zestaw głośnomówiący z mikrofonem. Jakość połączenia oceniam na dobrą po stronie mikrofonu, ale niestety głośnik nie do końca radzi sobie z przekazywaniem rozmowy. Gra zbyt cicho, a do tego w trakcie rozmów doświadczałem krótkich przerw w łączności. Skoro mikrofon, to wykorzystamy zegarek jako dyktafon. Tu następuje pewne rozczarowanie – nie możemy przenieść nagrań z pamięci zegarka do smartfonu albo na komputer. Dziwna decyzja.
Nie zabrakło też jednej z bardziej rozpoznawalnych funkcji multimedialnych, jaką jest pomoc przy robieniu zdjęć. Opóźnienie wynikające z zastosowania zegarka jako wirtualny spust migawki wynosi od pół sekundy do sekundy. Nie szukajcie też ustawień trybów fotograficznych – znajdziecie tu jedynie samowyzwalacz. Taktuję to jako dodatek, podobnie jak dyktafon.
Hyper OS na co dzień
Interfejs zaprezentowany przez Xiaomi nie różni się od tego, co zobaczylibyście w zegarkach Samsunga czy innych rozwiązaniach Wear OS. Widać to w trzyrzędowym menu ikon, gdzie znajdują się wszystkie funkcjonalności zegarka. Możemy jednak mieć do nich szybszy dostęp. Jedną z opcji, aby tak się stało, jest przeprogramowanie dolnego przycisku dla jednej z akcji zegarka. Domyślnie dolny przycisk to skrót do menu treningu i uznaję to za przydatne rozwiązanie o tyle, że sam zegarek nie rozpocznie automatycznie pomiarów treningowych.
Drugi sposób na szybszy dostęp do aplikacji to przypięcie ich widżetów na jeden z ekranów, do których dostęp uzyskamy przez przesuwanie w lewo i w prawo. Te wyświetlają informacje o pomiarach z naszego ciała, ale także pozwalają szybko uruchomić te, z których nie korzystamy stale. Oprócz tego pokazują pogodę czy jakość powietrza. Zakres widżetów, podobnie jak ich rozmiar i układ na ekranie, jest ograniczony – możemy zmieścić maksymalnie 4 widżety po 1 polu lub trzy widżety, gdzie jeden z nich ma wymiary 2×1. Przyjemne rozwiązanie, o ile lubicie przewijać palcem po ekranie smartwatcha.
W interfejsie zmieszczono coś na wzór panelu powiadomień, który znajdziemy po przeciągnięciu palcem od góry do dołu. Tu dostrzeżemy, że zainstalowane fonty w systemie nie obsługują emoji, przez co te są pustymi prostokątami. W 2024 roku to trochę dziwny ruch. Ważne, że powiadomienia działają, choć ze względu na prostotę systemu nie za bardzo możemy z nimi cokolwiek robić. Od dołu wyciągniecie za to panel funkcyjny ze skrótami do rozwiązań pokroju wykrywania smartfonu na nadgarstku, regulacji jasności czy włączenia alarmu. Z kolei tarcze zmienimy po przytrzymaniu palca na ekranie startowym.
Co warto docenić, niektóre tarcze są edytowalne. Czasem sprowadza się to do jednej z kilku opcji kolorystycznych w sklepie, czasem pozwala na zmianę kroju zegara, ilości pokazywanych elementów oraz ich położenia. Istnieją także tarcze tworzone w oparciu o zdjęcia, które wcześniej musimy wgrać w aplikacji Mi Fitness. Nie mamy za dużego wyboru – tapetę zmieniamy przy wgraniu zdjęcia i nie wrócimy do tworzonych wcześniej kompozycji, ani w aplikacji, ani na zegarku.
Nie będę udawał, że znam się na dyscyplinach sportowych i pomiarach aktywności. Przetestowałem Xiaomi Watch S3 podczas spacerów i przejażdżek na rowerze miejskim. Interfejs pokazuje ważne informacje, dzieli trening na kadencje na bazie analizy tętna i na kilku ekranach pozwala kontrolować chociażby muzykę czy odebrać powiadomienia. By wyłączyć trening lub zrobić w nim przerwę, musimy przytrzymać palec na odpowiednim przycisku na ekranie. Po zakończonym treninigu zobaczymy jego ścieżkę naniesioną na mapy w aplikacji Mi Fitness, więc możemy się podzieli rezultatem lub tylko zapisać go w formie obrazka.
Aplikacja Mi Fitness
Miałem pewne obawy wobec rozwiązania od Xiaomi, które łączy się z Xiaomi Watch S3. Poprzednia iteracja – Xiaomi Wear – dostarczała mi wyłącznie problemów, nie chciała synchronizować powiadomień i nie działało tak, jak miało według producenta. Ten stan jest jednak zażegnany, a obecnie aplikacja po prostu działa prawidłowo.
Skojarzenia z Huawei Zdrowie są jak najbardziej na miejscu, bo aplikację podzielono dość podobnie na kilka sekcji. Na głównym ekranie znajdziemy skróty do parametrów zdrowia. Kolejna sekcja to trening, z którego poziomu włączymy pomiar biegu, chodzenia czy jazdy na rowerze i do tego nie potrzebujemy zegarka. Trzecia sekcja dotyczy sparowanego urządzenia i to tu znajdziemy włączniki różnych ustawień oraz motywów. Na samym końcu zaktualizujemy nasz profil.
Zakładka “zdrowie” to najbardziej naszpikowany danymi element. Rozwinięto tu każdy element pomiarów zegarka, a dzięki większemu ekranowi zobaczymy dokładnie wyniki rozbite na dzień, tydzień czy miesiące. Co ważne, brakujące dane możemy dodać. W aplikacji znajdziemy też informacje edukujące zarówno w zakresie pomiarów, jak i tego, co można z nich wynioskować. Listę zapisanych ustawień możemy edytować, ale tylko poprzez dodawanie i odejmowanie elementów. Nie da się przesunąć ich kolejności, co uważam za brak godny naprawienia. Szkoda, że te dane nie są zaprzęgnięte w dalszej części w analitykę zdrowia i wyciąganie z nich wniosków dotyczących naszego ciała. Jedynym pójściem o krok dalej jest przypisanie zwierzęcia do ilości i jakości naszego snu.
Moduł treningowy daje opcję spojrzenia na mapy celem ustalenia pokonanej trasy. O ile na zegarku nie podejrzymy jej w czasie rzeczywistym, tak później otrzymujemy jej przebieg. Na sygnał GNSS musimy zawsze nieco poczekać – Xiaomi Watch S3 odnajduje nasze położenie po kilku, a czasem nawet kilkudziesięciu sekundach.
Najważniejsze z perspektywy działania zegarka są rozwiązania w sekcji “urządzenie”. To tu skonfigurujemy Xiaomi Pay i wiąże się to z nadaniem kodu PIN dla zegarka. To tu dodamy muzykę i posegregujemy ją w playlisty, ale też dodamy przypomnienia o zadaniach czy ulubione kontakty. Nie zabrakło funkcji typowych dla smartwatchy, jak znajdowanie urządzenia, ustawianie pogody czy dopasowanie konkretnych widżetów i aplikacji. Cieszy, że dla urządzenia ustawimy godziny snu oraz że sprzęt synchronizuje się z trybem “Nie przeszkadzać” na smartfonie.
Aplikacja Mi Fitness może być najjaśniejszym punktem całego doświadczenia z Xiaomi Watch S3. Jak na zegarek z niższej półki cenowej otrzymujemy tu sporo rozwiązań i jeśli tylko będziemy utrzymywali aplikację jako aktywny proces na naszym smartfonie, to synchronizacja będzie przebiegać bezproblemowo. Nie ma tu fajerwerków, ale standard rynkowy został zachowany, a nawet dołożono coś więcej.
Czas pracy na akumulatorze Xiaomi Watch S3
W materiałach promocyjnych producent mówi o 15 dniach pracy na jednym ładowaniu w codziennym użytkowaniu oraz do 5 dni z ekranem zawsze aktywnym. Na stronie producenta wypisano cały szereg warunków, jakie należy spełnić i starałem się je wypełniać, choć nie korzystałem z domyślnej tarczy (wolę takie z większą ilością informacji), ale dla równowagi nie miałem żadnych alarmów i płatności NFC. Efekt? Bez włączonego ekranu zawsze aktywnego było to 12 dni pracy, a z włączonym na stałe ekranem deklarowane 5 dni. Nie będziecie tęsknie wypatrywać ładowarki, choć czas bez niej znacząco się skróci, gdy zaczniecie rejestrować aktywność z wykorzystaniem lokalizowania.
Nie dość, że czas pracy na jednym ładowaniu jest dobry, to samo tempo odzyskiwania energii też mogę pochwalić. PO kwadransie Xiaomi Watch S3 miał już 30% energii, a po pół godzinie – 66%. Żeby naładować zegarek od 0 do 100 procent, potrzebowałem 55 minut. Niestety, ale do ładowania nie wykorzystamy indukcyjnych ładowarek Qi, a jedynie dołączony do zestawu kamyczek na kablu z dwoma pinami.
Xiaomi Watch S3 robi sporo dobrego, jak na swoją cenę
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że możemy dostać niedrogie opaski z szeregiem funkcji. Jednocześnie jakość wykonania, wygląd oraz dobre aplikacje mobilne były z reguły domeną droższych produktów Xiaomi Watch S3 pokazuje, że nie trzeba wydawać fortuny, aby mieć smartwatcha wysokiej próby. Nie znalazłem tu żadnych większych wpadek, a aplikacja mobilna znacznie uprzyjemnia korzystanie i dodaje ciekawe możliwości do urządzenia należącego do tych bardziej opłacalnych sprzętów.
Xiaomi Watch S3 zdecydowanie mi się spodobał. Tak po prostu. Od dobrego, płynnego ekranu, przez ciekawe tarcze i interfejs, który nie przytłacza, po długi czas pracy na jednym ładowaniu. Nie wiem, czy to idealny sprzęt do pomiaru aktywności, ale jeśli obserwowanie aktywności nie jest waszym jedynym kryterium przy wyborze smartwatcha, to na Xiaomi Wach S3 warto spojrzeć przychylnym okiem.