Wolne ładowanie w składakach Samsunga pozostanie z nami jeszcze przez rok
Samsung, choć może nie stroni tak bardzo od nowości jak Apple, pod pewnymi względami zachowuje taką samą powściągliwość. Doskonale widać to na przykładzie składaków. Chociaż południowokoreański gigant bez wątpienia może się nazywać ich królem, to bez trudu znajdziemy wiele elementów tych smartfonów, które u konkurencji wypadają lepiej. Daleko szukać nie trzeba, bo to zaczyna się już od samej konstrukcji – Galaxy Z Fold i Galaxy Z Flip dopiero w ubiegłym roku dostały nowe zawiasy, umożliwiające zamknięcie na płasko. To samo tyczy się grubości tych modeli czy kwestii związanych z akumulatorem oraz ładowaniem.
Czytaj też: Tablet Galaxy Tab S6 Lite znów debiutuje. To już trzeci raz
Galaxy Z Fold 5 i Galaxy Z Flip 5 mogą obecnie pochwalić się naprawdę kiepskim rozmiarem ogniw, bo te mają pojemność odpowiednio 4400 i 3700 mAh. Z czego to wynika? Trudno tak naprawdę powiedzieć, bo Samsung nie może się nawet zakryć wymówką „nie da się”, bo się da i to w o wiele cieńszych urządzeniach, czego przykładem jest chociażby najcieńszy składany smartfon dostępny na rynku, czyli Honor Magic V2. W jednym ze swoich wariantów ma on grubość 9,9 mm, a w jego wnętrzu i tak udało się zmieścić akumulator 5000 mAh.
Czytaj też: Aktualizacja dla serii Galaxy S24 w drodze. Samsung w końcu naprawi problemy z aparatem
Tym, co nadal w składakach Samsunga mocno ustępuje konkurencji, jest ładowanie. Wspomniany model marki Honor obsługuje ładowanie z mocą 66 W, co jest obecnie pewnym standardem w przypadku składaków konkurencji, takiej jak Xiaomi Mix Fold 3 czy Huawei Mate X3. Nawet dość budżetowy Tecno Phantom V Fold obsługuje ładowanie 45 W. Tymczasem składaki Samsunga wciąż tkwią przy 25 W, co zakrawa na bardzo nieśmieszny żart.
Spodziewaliśmy się, że w tym roku w końcu nastąpi tu jakaś zmiana. Samsung szykuje podobno Galaxy Z Fold 6 w dwóch wersjach – Ultra i budżetowej, kosztującej grubo poniżej 1000 dolarów. O ile tańszy wariant raczej pozostałby przy starej technologii ładowania, dość logiczne było, że model Ultra wskoczy przynajmniej na 45 W, jak to ma miejsce w przypadku ultraflagowca z serii Galaxy S. Tymczasem z certyfikacji 3C, zauważonej przez MySmartPrice, wynika, że poprawy w tym roku nie uświadczymy.
Czytaj też: Galaxy AI już za moment trafi na starsze flagowce. Znamy datę i modele
W bazie urzędu dostrzeżono dwa modele – Galaxy Z Fold 6 o numerze modelu SM-F9560 i Flip 6 o numerze modelu SM-F7410, które obsługują ładowarkę Samsung EP-TA800. Ta z kolei pozwala na ładowanie z maksymalną mocą 25 W, co stanowi dość solidne potwierdzenie braku jakiekolwiek postępu w zakresie prędkości ładowania. Samsung, Google i Apple uparcie trwają przy swoim i odmawiają ulepszenia swoich smartfonów pod tym względem. Obecnie jedynie Galaxy S + i Ultra obsługują moc 45 W, podczas gdy wszystkie inne urządzenia każą nam się zadowolić 25 W.
Czytaj też: Galaxy M55 nadchodzi. Samsung szykuje kolejny sprzedażowy hit
Nikt oczywiście nie wymaga, by nagle Samsung poszedł w ślady chińskich producentów, ścigających się o to, czyj smartfon będzie ładował się najszybciej. Jednak większość modeli dostępnych na rynku, zwłaszcza tych z najwyższej półki, ma już ładowanie przynajmniej 65 W i dobrze by było, gdyby południowokoreański gigant w końcu to dostrzegł. Na szczęście pewne światełko w tunelu jeszcze jest. W 3C dostrzeżono jedynie jeden model Galaxy Z Fold 6. Jeśli plotki o pojawieniu się wersji Ultra okażą się prawdziwe, być może właśnie ten składak otrzyma takie ulepszenie. Jednak nawet gdyby tak się stało, to wciąż rozczarowuje fakt, że Galaxy Z Flip 6 nie załapał się na tak pożądaną przez klientów zmianę.