Pamiętacie jeszcze, jak standardem były dwie aktualizacje Androida i maksymalnie trzy lata wsparcia zabezpieczeń? W większości przypadków, zwłaszcza gdy w grę wchodzą flagowce, producenci znacząco zmienili politykę aktualizacji, z czego możemy się tylko cieszyć. Niedościgniony wcześniej Apple pozostał nawet w tyle, bo serie Pixel 8 i Galaxy S24 mają mieć zapewnione wsparcie nawet przez siedem lat. Kiedy Google i Samsung to ogłaszali, była to świetna i całkiem zachęcająca wiadomość. Tylko czy faktycznie giganci będą w stanie się z tego wywiązać? W zasadzie takie rozważania powinny być snute dopiero w przyszłości, ale jak się okazuje, gigant z Mountain View już nie jest w stanie wywiązać się ze swoich zapewnień i to w kontekście zeszłorocznej serii.
Czyżby Google ugryzł więcej, niż jest w stanie przełknąć?
Najwyraźniej tak, bo długie wsparcie brzmi niestety dobrze tylko na papierze, bo w realnym świecie może być to niezwykle problematycznie i w wielu przypadkach nie do przeskoczenia. Takie wsparcie miało może rację bytu jeszcze kilka lat temu, kiedy różnice między kolejnymi generacjami oprogramowania nie były tak znaczące i nie wymagały aż tak dużego wsparcia sprzętowego. Świetnie pokazuje nam to przykład smartfonów Pixel i sztucznej inteligencji, z której w większości skorzysta jedynie model Pro. Gemini Nano, kompaktowy model firmy do zasilania sztucznej inteligencji w urządzeniach, zarezerwowany jest jedynie dla droższej „ósemki”, co w praktyce oznacza brak takich funkcji, jak podsumowania AI czy inteligentne podpowiedzi z klawiatury bez chmury na modelu podstawowym. Jeśli wierzyć słowom Google’a, przeszkodą przed wprowadzeniem tych ulepszeń w całej serii, są bliżej nieokreślone ograniczenia sprzętowe.
Czytaj też: Mapy Google pokażą nam jeszcze więcej informacji. Nie będzie tego zbyt dużo?
Na razie są to pojedyncze zmiany, ale nie ma się co łudzić, że ta przepaść pomiędzy urządzeniami – dość podobnymi pod kątem specyfikacji – nie będzie rosła. Będzie i z każdym kolejnym rokiem będzie to jeszcze bardziej widoczne. Już na tym etapie trudno mówić o sprawiedliwym podejściu do obu modeli, skoro jeden dostaje wszystkie nowości, a drugi co najwyżej ochłapy. Co w takim razie będzie dalej? Jaki jest w ogóle sens aktualizowania tego smartfona przez kolejne siedem lat? Nie mam pojęcia i chyba Google też nie, bo piękna obietnica szybko zmieniła się w słowa bez większej wartości.
Zresztą, tyczy się to nie tylko serii Pixel 8. Pixel Fold, pierwszy składak producenta, ma obiecane pięć lat aktualizacji, dalej nie doczekał się nawet ulepszeń, jakie dostępne są w pozostałych modelach z tamtego roku. Brakuje mu trybu nocnego z funkcją Time Loop, podsumowań w rejestratorze, a po Gemini Nano nie ma tam nawet śladu. W zasadzie, o czym my w ogóle mówimy? Ten kosztujący 1800 dolarów składak nie dostał nawet wyczekiwanych aktualizacji wielozadaniowości, choć tak na logikę, Google powinien traktować go priorytetowo.
Czytaj też: Chrome będzie jeszcze bezpieczniejszy. Szkoda, że tylko dla wybranych
Warto przy okazji wspomnieć jeszcze o dość żenującym zachowaniu giganta, które zostało niedawno zauważone. W Androidzie 14 dostępne były rozwinięte statystyki dotyczące działania baterii – można było sprawdzić liczbę cykli ładowania i datę produkcji ogniwa, co pomagało w lepszym zarządzaniu akumulatorem, a co za tym idzie, przyczyniało się do wydłużenia jego żywotności. Była to jedna z funkcji zarezerwowanych dla Pixeli 8. Nieoczekiwanie Google się jej pozbył, argumentując swoje działanie tym, że… ma być to funkcja dostępna tylko w nadchodzącym Pixelu 8a i nowszych modelach. Czyli co? Nie dość, że podstawowa „ósemka” już jest traktowana po macoszemu, to jeszcze musi ustępować swojej nowszej, ale teoretycznie słabszej wersji?
Czytaj też: Windows 12 – nowy pomysł, jak mógłby wyglądać kolejny system Microsoftu
Już na tym etapie widać, że nawet jeśli Google zapewni obiecane siedem lat wsparcia, to będzie ono realizowane na zasadzie absolutnego minimum, byle coś było. Samsung na razie dużo lepiej wywiązuje się ze swoich zapewnień, więc użytkownicy jego smartfonów nie mają co narzekać na nierówne traktowanie. Jednak w kolejnych latach podobny problem pojawi się też i tutaj. Galaxy S24, mogące pochwalić się teraz najlepszym zapleczem sprzętowym, z czasem przestaną być wystarczająco mocne, by obsługiwać przyszłe innowacje. Mimo wszystko, na razie użytkownicy nie mają się jeszcze czym martwić, w przeciwieństwie do właścicieli podstawowego Pixela 8. Ci mogą czuć się mocno rozczarowani podejściem Google i jedyne, co im pozostaje, to nadzieja, że gigant pójdzie po rozum do głowy i naprawi swoje błędy.
Czytaj też: Kluczowa funkcja powróci do Apple Watch. Kiedyś…
W tym kontekście w ogóle nie dziwi mnie podejście OnePlusa. Chińska firma zaoferowała się, że w przypadku OnePlus 12 i 12R wsparcie potrwa maksymalnie pięć lat i od razu oświadczyła, że nie ma zamiaru ścigać się z Google czy Samsungiem z dość prostego powodu – – sprzęt prawdopodobnie nie wytrzyma tak długo. Dyrektor operacyjny OnePlus i prezes Kinder Liu wyjaśnił podejście firmy do aktualizacji oprogramowania w Tom’s Guide:
Samo oferowanie dłuższych zasad aktualizacji oprogramowania całkowicie mija się z celem. Dla użytkownika ważne są nie tylko zasady dotyczące aktualizacji oprogramowania, ale także płynność korzystania z telefonu. Wyobraź sobie, że twój telefon to kanapka. Niektórzy producenci twierdzą obecnie, że nadzienie do ich kanapek – oprogramowanie ich telefonów – będzie nadal nadawało się do spożycia za siedem lat. Ale nie mówią ci, że chleb w kanapce – wrażenia użytkownika – może spleśniać po czterech latach. Nagle siedmioletnia polityka aktualizacji oprogramowania przestaje mieć znaczenie, bo reszta doświadczeń z telefonem jest okropna – powiedział Liu.