Sony A9 III to przede wszystkim bardzo wygodny aparat
Zastanawiam się, czy na starcie mogę powiedzieć coś złego o Sony A9 III, ale nic mądrego nie przychodzi mi do głowy. To, jak aparat wygląda i jak się go obsługuje to efekt doświadczenia producenta nabieranego wraz z kolejnymi generacjami swoich aparatów.
Choć na co dzień używam A7 III, w A9 III korzystanie z dostępnych przycisków i pokręteł było bardzo intuicyjne. Ich układ jest zbliżony, a większego przyzwyczajenia wymaga dodatkowy przycisków skrótów C5 na przodzie obudowy, o ile w ogóle będziemy chcieli z niego korzystać. Delikatnie mieszane uczucia mam cały czas do pokrętła zmiany trybów fotografowania i pracy autofocusa na lewej stronie górnej krawędzi obudowy. Choć z drugiej strony jest to dobry kompromis. Fotografując z aparatem przy oku prościej jest zmienić te ustawienia wciskając Fn i wybierając opcje za pomocą dżojstika. A jak mamy go na statywie, wtedy ustawienia możemy łatwo zmienić pokrętłem.
Aparat jest świetnie wykonany. Jego masa to 617 gramów, więc nie jest to dużo i nawet z dokręconym gripem nie będzie ciążyć w trakcie użytkowania. Masa jest dobrze rozłożona, a do tego mamy duży i pewny uchwyt. Bardzo dobrze są też wykonane przyciski i to chwaliłem już w modelu A7R IV. Zwyczajnie wciska się je inaczej. Miękko, pewnie, aż chce się z nich korzystać.
Podobnie jak w A7R IV mamy ekran pracujący w różnych płaszczyznach. Możemy go odchylać, jak w A7 III, albo dowolnie obracać. Dzięki temu każdy ma tu coś dla siebie.
Ekran jest bardzo dobrej jakości, to zdecydowanie jeden z lepszych wyświetlaczy w aparaty na rynku. Do tego mamy powiększony ekran wizjera i faktycznie, czuć różnicę względem starszych modeli.
Czytaj też: Sigma 50 mm f/1.2 DG DN Art – Sony powinno się zacząć bać?
Sony FE 300 mm f/2.8 GM OSS to prawdziwa kruszynka w swojej klasie
Średniej wielkości armata, jak można powiedzieć o Sony FE 300 mm f/2.8 GM OSS bardzo pozytywni zaskakuje po wzięciu jej do ręki. Bez uchwytu do statywu waży 1470 gramów. Przy tak długiej konstrukcji (265 mm długości) masa rozkłada się bardzo dobrze, co dodatkowo potęguje uczucie lekkości. Po dodaniu do tego bardzo dużej osłony przeciwsłonecznej mamy kawał obiektywu, a biorąc go do ręki można się zdziwić, bo sprawia wrażenie atrapy. Choć bardzo solidnie wykonanej.
Konstrukcja jest dosyć standardowa, ale ma jeden bardzo ciekawy element. Idąc od strony mocowania, znajdziemy tu wysuwane mocowanie filtrów, przyciski zmiany ustawień pracy obiektywu, szeroki i bardzo wygodny pierścień ostrości, a za nim może nie tyle pierścień, co przełącznik skrótów.
Nie mogę znaleźć dobrego porównania, ale działa on tak, że aktywujemy go lekkim przekręceniem, a on po aktywacji sprężynuje i wraca do pierwotnej pozycji. Do takiego skrótu możemy przypisać np. szybką zmianę z trybu pracy z pełnej klatki na APS-C, co daje nam dodatkowe przybliżenie. Przy zdjęciach sportowych lub przyrodniczych może to być bardzo przydatne. Oczywiście możemy tu przypisać też inne skróty.
Czytaj też: Sony A9 II to najwygodniejszy aparat jakiego używałem
Sony A9 III to aparat niebezpieczny dla kart pamięci
A to dlatego, że bardzo szybko kończy się na nich miejsce. Pewnie kiedy trafi w ręce profesjonalisty, np. fotografa sportowego, to nie będzie on aż tak zajarany trybem zdjęć seryjnych. Sprawdzi jak działa i przejdzie do swoich zadań. Sam po wzięciu aparatu do ręki i wciśnięciu przyciski migawki usłyszałem cudowną serię jak z karabinu maszynowego i od razu zabrałem się za zabawę.
Zabawę, bo zdjęcia sportowe to nie jest moja bajka, więc przez pierwszy okres dostępnego czasu na używanie Sony A9 III spędziłem na szukaniu odpowiednich parametrów fotografowania. Uznajmy, że takie ujęcia to wcale nie jest źle dobrany czas wyzwolenia migawki, a wizja artystyczna autora:
Efekt zabawy był taki, że po niecałych 30 minutach na ekranie miałem komunikat, że karta pamięci o pojemności 80 GB jest już pełna. W sumie, przez niecałe 1,5 godziny zrobiłem skromne prawie 3500 zdjęć.
Główną nowością w Sony A9 III i rynkowym przełomem jest globalna migawka. Wydaje mi się, że nie będę w stanie wyjaśnić tego zagadnienia tak, aby było zrozumiałe dla osób nieinteresujących się fotografią, a jednocześnie akceptowalne dla prawilnych fotografów. Dlatego posłużę się filmem, który pokazuje to w formie prostych animacji:
Jak działa to w praktyce? Wzorowo, ale warto dodać, że bardzo pomocny jest autofocus. Sporo czasu poświęciłem na obserwację tego, jak się zachowuje, a tor kolarski był ku temu bardzo dobrą okazją. Weźmy konkretny przykład. Po torze jedzie dwóch rowerzystów, a przed nimi porusza się trener na skuterze tworząc korytarz powietrzny. Ostrość ustawiam automatycznie na głowie pierwszego rowerzysty, znajdującego się w środku jadącej grupy. Autofocus jest do niego przyklejony przez cały czas, póki głowa jest w kadrze. W międzyczasie za pomocą dżojstika mogę przemieszczać się pomiędzy pozostałymi osobami i dosłownie przeskakiwać pomiędzy nimi. W momencie, kiedy głowa mojego środkowego obiektu jest zasłonięta, aparat automatycznie przełącza autofocus np. na jego tułów. Ostrość jest stale trzymana nawet w momencie, kiedy obiekt jest przysłonięty przez półprzezroczystą ściankę z pleksi, a kiedy znika za jakimś obiektem całkowicie, na ogół aparat ponownie, prawidłowo ustawiał ostrość na tym samym obiekcie.
Powyższe czyni z Sony A9 III niemal idealny aparat do zdjęć sportu czy przyrody. Ustawiamy ostrość na wybranym zawodniku lub poruszającym się ptaku i tak długo, jak znajduje się w kadrze, ostrość jest na nim ustawiona, a nam pozostaje nic innego, jak strzelać.
Przy 120 klatkach na sekundę, o ile tylko ostrość i parametry fotografowania są ustawione prawidłowo, możemy mieć spory ból głowy, bo często dostajemy serię ostrych i bardzo dobrych zdjęć. Dla przykładu poniższe zdjęcia dzieli prawie 20 klatek.
Więcej zdjęć przykładowych z Sony A9 III:
Czytaj też: Sigma zaczyna rok z przytupem i przyświstem, a to dopiero początek
Sony A9 III i Sony FE 300 mm F2.8 GM OSS to świetny duet dla profesjonalistów
Profesjonaliści najlepiej wykorzystają możliwości duetu Sony A9 III i Sony FE 300 mm F2.8 GM OSS, ale to nie znaczy, że to nie jest sprzęt dla wszystkich. Jeśli masz możliwość zapłacenia za niego łącznie ponad 60 tys. zł to pozostaje mi tylko zazdrościć.
Mimo wszystko, to właśnie osoby zajmujące się na co dzień fotografią sportową i przyrodniczą powinny najbardziej docenić możliwości obu urządzeń. To bardzo wygodny, szybki i celny duet, ale też Sony A9 III bardzo dobrze działa z innymi obiektywami. Używałem go z m.in. z 200-600 mm, 70-200 mm f/2.8, 85 mm f/1.4 czy 16-35 mm f/2.8 i w każdej z konfiguracji sprawował się wzorowo. Przez 1,5 godziny trudno wyrobić sobie jakąś bogatszą opinię na temat sprzętu, ale to wystarczający czas, aby docenić i zachwycić się możliwościami, jakie oferuje Sony A9 III. To bardzo udany aparat i pozostaje mi tylko czekać, na możliwość sprawdzenia go przez dłuższy czas.