Geneza The Last of Us Part 2 Remastered
The Last of Us Part 2 Remastered jest bezpośrednią kontynuacją pierwszej części, stworzonej przez znane studio Naughty Dog; znane głównie za serię The Last of Us i Uncharted. Fabułą gry jest kontynuacją poprzedniej części z 2013 roku, w której to fabularnie minęło 5 lat od przygód z jedynki. Akcja toczy się w okolicach osiedla Jackson w stanie Wyoming i ruinach Sattle. Tym razem bohaterkami świata The Last of Us są Ellie oraz Abby. Ta druga jest nową postacią, której historia została mocno powiązana z wydarzeniami z pierwszej części. Poza głęboką fabułą, pełną dylematów moralnych oblanych adrenaliną zniszczonego przez zombie świata, poznajemy dwie walczące frakcje – WLF (Front Wyzwolenia Waszyngtonu) i Blizny. Frakcje bardzo różnią się od siebie, co wzbogaca poznawanie ich w trakcie gry. Więcej o fabule nie mogę napisać, ponieważ ciężko byłoby czegoś nie zaspoilerować.
Odczucia/grywalność The Last of Us Part 2 Remastered
Powiem szczerze, że jest to moja pierwsza gra singlowa ograna samemu na konsoli i względem części pierwszej, moje doświadczenia ograniczają się jedynie do obejrzenia serialu HBO. I mimo że trochę kłuło mnie to, że zaczynam zabawę od środka, to moja wiedza o grze z mediów i serialu w zupełności wystarczyła, by nie zgubić się w fabule. Ogrywając ją bawiłem się przecudownie. Na początku ustawiłem sobie drugi poziom trudności ze względu na to, że mam małe doświadczenie z grami konsolowymi. Ten prawie najniższy poziom trudności w zupełności mi wystarczył, nie odczułem zbytniego ułatwienia ani wyzwania, tak jak by gra dostosowała się do mojego poziomu. Jedynie przeszkadzała mi za duża ilość zapasów znajdowanych w lokacjach, chyba że zwyczajnie zbyt intensywnie rozglądam się na każdym etapie gry.
Osobno chciałbym napisać o wrażeniach jakie zrobiła na mnie grafika. Musicie mi wybaczyć, że zachowam się jak ktoś, kto odkrywa wszystkim już znany fakt, ale granie na konsoli na wielkim ekranie telewizora to świetne doświadczenie. W połączeniu z grą, która ma tak dobrze dopracowaną grafikę i świetnie zaprojektowane poziomy, jest czymś niesamowitym. Na plus chciałbym dodać, że w grze jest sporo zagadek związanych z sejfami, w których znajdują się nagrody za ich otworzenie. Podczas rozwiązywania tych zagadek możemy dokładniej poznać świat i wydarzenia sprzed i początku epidemii, a także z wewnętrznych walk pomiędzy grupami ocalałych w tym postapokaliptycznym świecie. Łącząc wszystko to, co opisałem, wychodzi nam kawał świetnej historii do obejrzenia i ogrania.
Wracając do fabuły, która w moim odczuciu była bardzo realistyczna, osobiście bardziej wciągnąłem się w jej drugiej połowie. Uważam, że dużo lepiej i realistyczniej została napisana oraz przedstawiona postać, co mocniej wbijało mnie w fotel. Niestety historia w drugiej części jest podzielona na dwie nieodłączne fabularnie opowieści, które powinny być moim zdaniem lepiej dograne. Ponieważ pierwsza mocno spoileruje następną i ogrywając druga historię czułem, że nie mam na nią wpływu. Ciekawi mnie, jak wyglądałyby oceny gry przez krytyków, gdyby część poświęcona Abby była pierwsza, a ta związana z Ellie druga.
Nie jest to przesada
Oczywiście trzeba poruszyć to, co dzieje się na rynku gier i odpowiedzieć na ważne pytanie – czy to już przesada, czy może jeszcze nie? Czy jest to zwyczajne chamstwo i połaszenie się na pieniądze fanów serii, czy mamy tu do czynienia z rozważnym i miłym potraktowaniem życzeń fanów?
Z jednej strony jesteśmy zalewani remake’ami i remasterami gier, które często kosztują tyle samo albo i więcej, nie dając nam nic nowego. W sumie też o to chodzi, ponieważ na tym polega głównie remaster (w remake’u można troszeczkę zmienić). I tego właśnie gracze tak naprawdę pragną, szczególnie, kiedy mówią coś w stylu “kiedyś to były strategie lub strzelanki”. Często używają tych określeń, kiedy grają w kolejną odsłonę, mającą wiele nowych rozwiązań i pomysłów, które jednak nie są tymi samymi, co z poprzedniej części. Więc nawet kiedy wydawca, zamiast zrobić nową grę z nowymi pomysłami, robi to samo, ale w np. nowym świecie czy zrobi remake starej odsłony, gracze mogą się oburzać, że znowu to samo, ale wyniki zakupu mówią same za siebie. Więcej jest sprzedanych kopi tego samego produktu w nowym opakowaniu niż totalnie nowego produktu. Często idzie to w parze ze słabymi ocenami, które zwykle są spowodowane niedopracowaniem przed premierą.
W tym wypadku mamy grę, która nie kosztuje za wiele, bo 50 złotych za upgrade z części na PS4 do tej z PS5 to bardzo mało. Wszyscy wiemy, że są dodatki do gier, które kosztują tyle, co cała gra, a tutaj mamy – poza liftingiem – także dodatkową zawartości. Głównym dodatkiem jest nowy tryb gry w stylu roguelike “No Return”, w którym mierzymy się z hordami przeciwników i wcielamy się w różne postacie z gry, mające swoje unikalne umiejętności. Drugim, moim zdaniem ważnym czynnikiem popychającym do zakupu The Last of Us Part 2 Remastered, jest lepsze wykorzystanie technologii z PS5 i jego padów dualsense oraz tego, że gra będzie dostępna w rozdzielczości 4k. Dodatkowo w trakcie rozgrywki możemy trafić na wycięte wcześniej poziomy i będzie można włączyć komentarze w przerywnikach, dotyczące anegdot z produkcji gry.
Podsumowując grę The Last of Us Part 2 Remastered
Jak wcześniej czytaliście, nie grałem w tę część na PS4 i jest to mój pierwszy tytuł, ale po sprawdzeniu różnic sądzę, że 50 zł za rozbudowę poprzedniej wersji jest uczciwą ceną. Na dodatek jest wiele tytułów, w które nie zagrałem, bo ich stara grafika trochę mnie już odstrasza, dlatego wspieram ten krok, bo chciałbym w nie zagrać, jeśli zostałyby zremasterowane lub remake’owane. Dla tych, którzy jeszcze nie grali ani w tę, ani w poprzednia część, gorąco polecam, ponieważ świetnie się bawiłem. Uważam, że jeśli chodzi o świeży zakup The Last of Us Part 2 Remastered za tą ilość wrażeń, jakie gra nam daje, jest warta swojej ceny, szczególnie jeśli lubicie głęboką historię osadzoną w świecie post-apo.