Nawet astronomowie monitorujący bezpośrednie otoczenie Ziemi za pomocą teleskopów, rzadko kiedy są w stanie zaobserwować niewielki obiekt na chwilę przed jego spotkaniem z ziemską atmosferą. Co tu dużo mówić, nawet 20-metrowej średnicy planetoida, która weszła w atmosferę Ziemi nad Czelabińskiem w 2013 roku pozostała nieodkryta aż do momentu, gdy było za późno.
Zupełnie jednak inaczej jest, gdy wiemy, że coś wpadnie w ziemską atmosferę z odpowiednim wyprzedzeniem. Do takich sytuacji dochodzi np. wtedy, gdy z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, czy też ze stacji Tiangong na Ziemię wracają statki załogowe, albo statki transportowe. Te pierwsze zawsze muszą dotrzeć na Ziemię bezpiecznie i w całości, te drugie czasami lądują na powierzchni Ziemi, a czasami płoną w atmosferze.
Teraz jednak sytuacja jest inna. W piątek lub sobotę, odpowiednio 8 i 9 merca w atmosferę Ziemi wejdzie potężny pakiet akumulatorów, który został wyrzucony z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w 2021 roku.
Czytaj także: Jak poważny problem stanowią kosmiczne śmieci?
Specjaliści zajmujący się monitorowaniem bezpośredniego otoczenia kosmicznego naszej planety wskazują, że ze względu na rozmiary, masę oraz skład ładunku, możliwe będzie dostrzeżenie zjawiska świetlnego, a nawet usłyszenie gromu. Oczywiście ograniczy się to do bezpośredniego otoczenia miejsca, w którym dojdzie do wejścia ładunku w atmosferę.
Nietypowość ładunku polega na tym, że zazwyczaj mamy do czynienia z ładunkami umieszczonymi na pokładzie statku transportowego. W tym przypadku mamy natomiast do czynienia z odsłoniętą paletą (EP9, Exposed Pallet 9), która w marcu 2021 roku została wypchnięta z pokładu stacji kosmicznej.
Już wtedy, trzy lata temu media informowały, że jest to największy i najmasywniejszy obiekt, jaki kiedykolwiek po prostu wyrzucono z pokładu orbitalnego laboratorium. Oczywiście takich ładunków w przeszłości było mnóstwo, jednak żaden z nich nie był tak masywny. Nic zatem dziwnego, że w ostatnich dniach liczne instytucje informowały o planowanym wejściu pakietu akumulatorów w atmosferę Ziemi. Jednym z takich instytutów było chociażby Federalny Urząd Ochrony Cywilnej w niemieckim Bonn, który w swoim komunikacie poinformował, że po wejściu w atmosferę ładunek ulegnie najprawdopodobniej fragmentacji i całemu wydarzeniu mogą towarzyszyć zjawiska świetlne i dźwiękowe.
Czytaj także: O krok od katastrofy na orbicie. Mogło powstać 3000 śmieci kosmicznych, których nie dałoby się posprzątać przez kilka dekad
Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że nie sposób precyzyjnie ustalić kiedy i gdzie taki obiekt wejdzie w atmosferę. Górne warstwy atmosfery bezustannie falują wraz ze zmieniającą się temperaturą, ciśnieniem i wilgotnością powietrza bliżej Ziemi. Aktywność na powierzchni Słońca, a przez to pogoda kosmiczna w otoczeniu naszej planety także ma istotny wpływ na grubość atmosfery i miejsce, w którym ładunek zakończy swój żywot.
Jonathan McDowell, astronom z Centrum Astrofizyki Harvard-Smithsonian szacuje, że do zdarzenia dojdzie między 13:30 polskiego czasu w piątek a 9:30 polskiego czasu w sobotę.
Z terytorium Polski samego wejścia w atmosferę nie da się zaobserwować, zdani więc jesteśmy na zdjęcia, które z pewnością pojawią się po tym, jak akumulatory zakończą swój żywot podczas powrotu na Ziemię. Z drugiej jednak strony, jedne z ostatnich chwil palety akumulatorów niklowo-wodorowych zostały już zarejestrowany przez Marco Langbroeka, który na co dzień obserwuje satelity na orbicie okołoziemskiej. Astronom umieścił nagranie z obserwacji na X.