Aktualizacja
Brak wdrożenia EKŁE nie uszedł uwadze Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. TSEU wydał wyrok, w myśl którego Polska zapłaci 4 mln euro kary. Dodatkowo każdy dzień bez wdrożenia przepisów będzie nas kosztować 50 tys. euro, licząc od 14 marca 2024 roku. Biorąc pod uwage wstępny harmonogram prac nad wdrożenie EKŁE, łączna kwota kar może nie zamknąć sie w kwocie 10 mln euro.
Kary zapłacą też inne kraje, które również nie wdrożyły przepisów w swoich krajach. W przypadku Irlandii jest to kwota 4,5 mln euro, Łotwa zapłaci 300 tys. euro, Portugalia 2,8 mln euro, a Słowenia 800 tys. euro.
Europejski Kodeks Łączności Elektronicznej to kolejna niekończące się historia cyfrowych przepisów w Polsce
Zbierzmy sobie na początku dotychczasowe informacje na temat EKŁE. Europejskie przepisy mieliśmy zaimplementować w Polskim prawie do 2021 roku i byliśmy na bardzo dobrej drodze, aby tego terminu dotrzymać. Gotowe przepisy zmieniające Prawo Telekomunikacyjne były gotowe na początku 2020 roku. Część z nich została w kolejnych miesiącach wprowadzona w ramach mniejszych nowelizacji, a całość przepisów trafiła do szafy.
Wróciły w 2023 roku w ramach wielkiej medialnej afery pod hasłem Lex Pilot. Największe media skupiły się na emocjonalnym temacie, całkowicie pomijając bardzo daleko idącą inwigilację, na którą pozwalały nowe przepisy. Koniec końców przepisy trafiły do kosza, a Rozbita Prawica zrzuciła winę na ówczesną opozycje, że przez krytykowanie przepisów Lex Pilot nie wdrożymy unijnych przepisów.
Nowy rząd zapowiedział dalsze prace nad EKŁE z pominięciem kontrowersyjnych zapisów, ale operatorzy zgodnie protestują przeciwko wprowadzaniu przepisów, które nie są zawarte w unijnej dyrektywie. Z częścią argumentów można się zgodzić. Z częścią… warto podyskutować.
Czytaj też: Czy nadajniki komórkowe obniżają ceny nieruchomości? Tak twierdzą ich przeciwnicy
Operatorzy chcą ograniczenia zwrotu środków z numerów na kartę i nie zgadzają się na obniżenie opłat za zerwanie umowy
W ramach trwających konsultacji przed wprowadzeniem Prawa Komunikacji Elektronicznej (PKE) wdrażającej wymagania EKŁE swoje uwagi przestawiły dwie izby branżowe – Polska Izba Komunikacji Elektronicznej (PIKE) i Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PITT).
Tak wyglądają uwagi przedstawione przez PIKE:
- sprzeciwiamy się zwiększeniu opłat administracyjnych związanych z działalnością telekomunikacyjną;
- dążymy do zapewnienia polskim przedsiębiorcom telekomunikacyjnym prawa dokonywania zmian warunków umów abonenckich (w tym podwyżek) na takich zasadach, jakie są stosowane w innych krajach Unii Europejskiej. Zwracamy także uwagę na to, że działania UOKiK uniemożliwiły branży dostosowywanie cen usług do ciągłego wzrostu kosztów;
- nie zgadzamy się na obniżenie wysokości odszkodowań za bezpodstawne zerwanie umów terminowych przez abonentów, co stanowi nieuzasadnioną dyskryminację rynku telekomunikacyjnego względem innych branż;
- zwracamy uwagę na brak uzasadnienia dla wprowadzenia dodatkowych ograniczeń w sprzedaży usług telekomunikacyjnych w systemie door2door. Szczególnie, że od ubiegłego roku obowiązują przepisy chroniące konsumentów w niniejszym zakresie, tj. dotyczą wszystkich produktów i usług;
- nie akceptujemy ingerencji w strukturę dokumentów abonenckich poprzez narzucanie przedsiębiorcom możliwości przedstawiania ogólnych warunków umownych wyłącznie w dwóch dokumentach;
- dążymy do jak najszerszego i zgodnego z EKŁE zliberalizowania wymogów względem indywidualnie negocjowanych umów zawieranych z abonentami B2B;
- zależy nam na ograniczeniu wymogów w zakresie dostarczania abonentom narzędzia do monitorowania zużycia usługi i wyczerpania pakietów, które w ściślejszej interpretacji mogą wymagać przebudowy systemów bilingowych telefonii stacjonarnej;
- kwestionujemy zaostrzenie zasad poboru płatności za usługi zewnętrznych podmiotów (tj. ubezpieczenia czy subskrypcje), które są doliczane do rachunku jako tzw. UFOR (usług fakultatywnego obciążania rachunku);
- wnosimy o wycofanie się z wykraczających poza wymagania EKŁE obowiązków w zakresie zwrotu niewykorzystanych środków pre-paid;
- nalegamy na szereg uszczegółowień i zmian redakcyjnych, których wprowadzenie usunie zbędne wątpliwości i ułatwi stosowanie przyszłych przepisów.
Po części pokrywają się oni z uwagami PIIT:
- zdecydowanie nie zgadzamy się podwyższenie maksymalnej wysokości opłaty telekomunikacyjnej z 0,05% do 0,25% rocznych przychodów przedsiębiorcy telekomunikacyjnego.
- sprzeciwiamy się także zamianie opłat za wydanie pozwolenia radiowego, prawa za korzystanie z częstotliwości czy prawa do wykorzystania zasobów numeracyjnych. Za niewłaściwy punkt odniesienia dla określenia wysokości tych opłat uznajemy przeciętne wynagrodzenie, które nie mówi niczego o kondycji rynku telekomunikacyjnego (nie ma żadnego powiązania zmiana wartości rynku i przeciętnego wynagrodzenia).
- nie zgadzamy się na ograniczanie liczby wzorców umownych, które naszym zdaniem spowodować może, że dokumentacja stanie się dla klientów zbyt obszerna i mało przejrzysta.
- jesteśmy przeciwni nakładaniu na przedsiębiorców telekomunikacyjnych szeregu wymogów w zakresie usług fakultatywnego obciążania rachunku (UFOR), których w EKŁE nie ma.
- nie zgadzamy się na wykraczanie poza obowiązki wynikające z Kodeksu w przepisach dotyczących zwrotu środków prepaid. Zgodnie z EKŁE następuje on wyłącznie przy zmianie dostawcy usług.
- sprzeciwiamy się obniżeniu wysokości odszkodowań za bezpodstawne zerwanie umów terminowych przez abonentów. Regulacja ta jest niezgodna nie tylko z EKŁE, ale także z zasadą odszkodowania na gruncie prawa cywilnego, jak i decyzją Prezesa UOKiK (DOZIK-13/2022 z 10 października 2022 r.).
- postulujemy usunięcie z projektu tzw. zero-rating dla ruchu do stron internetowych i aplikacji wskazywanych w urzędowym wykazie Ministerstwa Cyfryzacji. Przepis ten został wprowadzony do Prawa telekomunikacyjnego spec-przepisami COVID-owymi.
Czytaj też: Nowe 5G zaczyna dominować. Orange i T-Mobile z najszybszą siecią w Polsce
Mówiąc wprost – wiele z przedstawionych uwag rozbija się o kwestie finansowe i przyjrzyjmy się bliżej tym, które bezpośrednio dotyczą nas, czyli konsumentów. Nie uważam, że potrzebujemy przepisów ingerujących w treść umów. Tu trzeba docenić działania operatorów, którzy już od jakiegoś czasu dążą do uproszczenia papierologii. Skoro rynek sam się naprawia, to nie ma sensu włazić tam z butami, tzn. przepisami.
Zwrot środków z numerów na kartę to temat rzeka, w którym pływamy już od lat. W tym temacie mam raczej niepopularną opinię i jestem po stronie operatorów. Numer na kartę to nie jest bankomat. Kupując doładowanie za 25 zł mamy na koncie 25 zł, ale operator ponosi koszty utrzymania systemów, prowizji dla sprzedawcy doładowania itd. Przepisy zakładają zwrot środków w dwóch przypadkach – zmiany operatora lub wygaśnięcia ważności konta. Czyli jeśli mamy środki na koncie, ale skończyła się ważność konta. Operator przy zwrocie może potrącić dodatkową opłatę pokrywającą koszty obsługi numeru. Dodatkowo w przepisach mamy zapis mówiący, że do 30 kwietnia każdego roku operatorzy mają przekazać środki z doładowań, które przepadły klientom, na konto Urzędu Komunikacji Elektronicznej, które następnie trafiają do NFZ i są wykorzystane na finansowanie lub dofinansowanie świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie profilaktyki i leczenia korzystania z nowych technologii cyfrowych przez dzieci i młodzież. Mam co do tego mieszane uczucia.
To jedno z wielu uderzeń w kieszenie operatorów i jasne, najwięksi gracze na rynku co kwartał chwalą się ogromnymi i stale rosnącymi przychodami. Z drugiej strony mamy na rynku bardzo wiele małych firm i jedne z najtańszych usług telekomunikacyjnych w Europie. Dodając do tego karcenie operatorów za wszelkie próby zarobku (jak wyrównania inflacyjne zawarte w umowach) trudno się dziwić temu, że sprzeciwiają się wszelkim działaniom, które uderzą w ich kieszenie. Ale…
Czytaj też: Nie dla operatora podwyżka. UOKiK bada klauzule inflacyjne
Kompletnie nie popieram sprzeciwiania się obniżaniu kar za przedterminowe zerwanie umowy. Zasady powinny być jasne – zrywając umowę pokrywamy kwotę pozostałych opłat abonamentowych i pozostałych rat za telefon lub jego cenę, jeśli kupiliśmy go za przysłowiową złotówkę. Tak też mówią proponowane przepisy – w okresie wypowiedzenia abonent ponosi jedynie opaty za świadczenie usług telekomunikacyjnych objętych umową lub zamówionych w trakcie trwania umowy pakietów taryfowych lub dodatkowych usług. To bardzo uczciwe podejście, bo w końcu operator i tak, teoretycznie, nie zarobi na nas więcej do końca trwania umowy. Eliminuje to konieczność zwrotu ulg w momencie zawierania umowy, co przez lata dawało pole do różnych nadużyć. Bo na ten przykład w umowie mogła znajdować się kosmiczna opłata aktywacyjna, magicznie zrabatowana z 1000 na 50 zł, czy też abonament za 129 zł, ale w ramach promocji obniżony do 29 zł. O ile w pełni rozumiem walkę operatorów o swoje finanse, tak ten przykład może być strzałem w kolano, bo łatwo jest przedstawić ich w formie zachłannych cwaniaków.
Temat usług zero rating warto przedyskutować. Faktycznie w czasie pandemii darmowy dostęp do niektórych serwisów internetowych był bardzo pomocy. Pandemia za nami i przepisy warto byłoby odpowiednio dostosować. Prywatne firmy raczej nie powinny sponsorować z własnej kieszeni dostępu np. do stron czy serwisów rządowych.
Jakie będą dalsze losy przepisów PKE? Czas pokaże. Póki co obecne Ministerstwo Cyfryzacji wygląda na zdeterminowane, aby pokazać, że jest w stanie sprawnie wprowadzić bardzo ważne przepisy. Jeśli uda się to zrobić sprawnie i bez idiotycznych wrzutek w stylu poprzedników, być może chociaż częściowo przykryje to pasmo wpadek i porażek, jakie obserwujemy w resorcie od samego początku obecnej kadencji.