W ciągu lat od premiery przeglądarki tryb Incognito był wielokrotnie krytykowany za tylko częściową ochronę danych oraz prywatności. Ostatnia głośna sprawa na tym tle miała miejsce w 2020 roku, gdy trzy osoby oskarżyły Google’a o pozyskiwanie danych użytkowników korzystających z trybu prywatnego. Dane te miały być następnie wykorzystywane przez internetowego giganta do profilowania reklam. Oskarżyciele zażądali 5 mld dolarów rekompensaty. Sprawa wciąż się toczy, a Google podjął kroki, aby sytuacja się nie powtórzyła.
Chrome w końcu całkowicie prywatne?
Sprawa z 2020 roku sprawiła, że Google zaczął się chronić przed podobnymi pozwami. W tym celu niezbędne było wprowadzenie pewnych zmian do mechanizmów przeglądarki. Pierwszą – de-identyfikacja milionów danych pozyskanych od użytkowników korzystających z Chrome w trybie Incognito. Czyli dane pozostaną, ale nie będzie można przypisać ich do konkretnych osób (na tym opierał się niewprowadzony ostatecznie w życie projekt “Kohort” sprzed paru lat). Drugą – zmianę tekstu wyświetlanego po przełączeniu się użytkownika na tryb prywatny.
Trzecia to wprowadzenie opcji automatycznego blokowania ciasteczek firm trzecich w przeglądarce. Dlatego właśnie widzimy suwak na głównej stronie Incognito, którym możemy ją włączyć/wyłączyć. Wszystkie te zmiany zostały już wprowadzone, ale czy ochronią Google’a przed wysoką karą?
Czytaj też: Chrome gotowe na komputery ze Snapdragonem. Ma być mocno
Trudno powiedzieć, ponieważ wyrok w sprawie jeszcze nie zapadł. Bardziej istotne jest jednak to, że nowości związane z ochroną prywatności będą wykorzystane przez wszystkich użytkowników Chrome, co znacznie poprawi globalne bezpieczeństwo.