Pociski Ch-101 stały się jeszcze bardziej niszczycielskie. Rosja miała na to prosty plan
Pociski Ch-101 zostały opracowane w latach 90. i weszły do służby w 2012 roku, jako broń przeznaczona specjalnie dla bombowców i myśliwców Tu-160, Tu-22, Tu-95 czy Su-27. Kiedy wspomina się o nich, nie sposób nie wspomnieć o rozgraniczeniu tej rodziny na model Ch-101 oraz Ch-102. Podczas gdy pierwszy uderza w cel swoją konwencjonalną, 400-kilogramową głowicą bojową, ten drugi przenosi już potęgę atomu o mocy 250, a nawet 450 kiloton (zależnie od podań). Oba pociski są jednocześnie do siebie bardzo podobne. Na cel naprowadzają się z wykorzystaniem rosyjskiego odpowiednika GPS oraz telewizyjnego systemu zdalnego sterowania. Cechują się właściwościami stealth, mogą latać na niskich wysokościach, aby uniknąć wykrycia przez systemy radarowe i wykorzystują silnik odrzutowy TRDD-50A, który zapewnia im prędkość przelotową na poziomie 0,58 Macha i prędkość maksymalną rzędu 0,78 Macha.
Czytaj też: Rosja stworzyła wyjątkowe drony. Są niczym jedne potężne statki matki
Dowiedzieliśmy się właśnie, że Rosja postanowiła zwiększyć niszczycielską potęgę Ch-101, zwiększając wagę jej głowicy z 400 do aż 800 kilogramów. Taki wzrost nie bierze się oczywiście znikąd i nie jest prosty, bo sprowadza się do wprowadzenia do pocisku dodatkowej głowicy o tej samej wadze. Nie oznacza to jednak, że Rosja po prostu podwoiła głowice w pociskach Ch-101, bo ta druga głowica różni się od tej pierwszej obecnością elementów penetrujących w kształcie sześcianów (tak, tych rodem z pocisków przeciwlotniczych), które zwiększają zniszczenia obszarowe, zagrażając nie tylko personelowi, ale też infrastrukturze, a nawet opancerzonym sprzętom.
Czytaj też: Wojna uczy. Oto jak Rosja ulepszyła kluczową broń
Tego typu ulepszenie odbija się jednak na pozostałej części pocisku, bo wprowadzenie na pokład dodatkowej głowicy owocuje redukcją zbiornika paliwa, a tym samym zmniejszeniu zasięgu operacyjnego z 5500 km o połowę. Są jednak spore szanse, że w tym akurat konflikcie takie ograniczenie zasięgu nie stanowi większego problemu. Znacznie ciekawiej prezentuje się sam mechanizm działania nowej konfiguracji głowicy, który ciągle pozostaje owiany tajemnicą, pozostawiając miejsce na spekulacje dotyczące taktycznych innowacji wbudowanych w ulepszony pocisk Ch-101. Kiedyś Rosja planowała wprowadzanie do pocisków dodatkowej głowicy zrzucanej w pewnej fazie lotu na spadochronie, ale to ewidentnie nie wchodzi teraz w grę.
Czytaj też: Rosja będzie tworzyć własną konsolę do gier. Microsoft i Sony na kolanach
Pewne jest więc jedno – wdrożenie na służbę tak bardzo ulepszonej broni niesie głębokie implikacje dla dynamiki nowoczesnego konfliktu, potencjalnie zmieniając strategiczne kalkulacje i postawy obronne. Ulepszone pociski Ch-101 są niczym wyraźne przypomnienie o nieustającym rozwoju technologii wojskowej i dążenia do zwiększania destrukcyjnego potencjału.