Rosja próbuje zwiększyć potencjał lotnictwa zapomnianym samolotem An-124
Najczęściej kiedy samolot trafia na złomowisko, nie jest z nim najlepiej. Z dnia na dzień nikt bowiem nie podejmuje decyzji o wycofaniu samolotu ze służby, co w przypadku wojska jest jeszcze bardziej wyśrubowanym procesem, w którym dba się o to, aby wycisnąć z maszyny możliwie najwięcej. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że zanim samolot trafi na złomowisko, jest już na skraju wytrzymałości, a jego stan woła o rozległą i kompleksową renowację. Dlatego właśnie z takich samolotów robi się zazwyczaj “dawców części”. Zwłaszcza kiedy mowa o sprzętach z wieloma dekadami na karku, do których części już po prostu się nie produkuje.
Czytaj też: Rosja ulepszyła swoje potężne pociski. Nie uwierzysz, jak zmieniły się Ch-101
Możemy założyć, że samolot transportowy radzieckiej produkcji An-124 Rusłan, który wzbił się w przestworza w 1982 roku, zalicza się do takich właśnie sprzętów. Starych i już nieprodukowanych, bo w latach 1982-2004 powstało tylko 55 egzemplarzy tych wielkich stałopłatów (swojego czasu największych na świecie) do realizowania strategicznych misji transportowych. Mimo upływu lat Rosja ciągle wykorzystuje te samoloty, utrzymując je na służbie swoich sił powietrznych, ale wygląda na to, że pod tym kątem rosyjskie zasoby znacznie się ostatnio uszczupliły.
Czytaj też: Rosja stworzyła wyjątkowe drony. Są niczym jedne potężne statki matki
W odpowiedzi na pilną potrzebę wzmocnienia swoich zdolności logistycznych i transportowych w obliczu trwającego konfliktu na Ukrainie Rosja podjęła wysiłki mające na celu wskrzeszenie kolosalnego samolotu transportowego An-124 po prawie 25 latach emerytury. Ta strategiczna decyzja podkreśla krytyczne wyzwania, przed którymi stoi Rosja w utrzymaniu operacji wojskowych, szczególnie w obszarach wsparcia materiałowego i technicznego. Oczywiście ten 4-silnikowy kolos nie poleci od razu. Najpierw musi przejść cały proces rewitalizacyjny, a więc gruntowną modernizację i odnowienie, aby przygotować go do zadań operacyjnych. Te będą najpewniej tradycyjne, bo sprowadzą się do transportowania paliwa, amunicji oraz części zamiennych w celu utrzymania stałego poziomu wydajności logistycznej, gdzie znaczna pojemność ładunkowa i strategiczne zdolności transportowe An-124 Kondora są nieocenione.
Czytaj też: Wojna uczy. Oto jak Rosja ulepszyła kluczową broń
Z tego typu przywracaniem An-124 na służbę wiąże się też ciekawa historia, bo zarówno samolot, jak i jego silniki zostały pierwotnie wyprodukowane na Ukrainie. Już po aneksji Krymu Ukraina zaprzestała udzielania wsparcia dla floty tych samolotów, skłaniając Rosję do podjęcia importu kluczowych elementów eksploatacyjnych z ukraińskimi silnikami D-18T na czele. Remont tych silników realizuje teraz Ural Civil Aviation Plant (ponoć tamtejsi pracownicy odnowili już 49 silników), a sama naprawa i modernizacja tych samolotów przedłuży ich operacyjną żywotność do 45 lat. Dla Rosji to arcyważne, zważywszy na to, że te samoloty o długości 69,1 metra i 73,3-metrowej rozpiętości skrzydeł są w stanie latać z maksymalną masą startową rzędu 392 ton, choć same ważą 175 ton.