Pod koniec marca mieliśmy do czynienia z temperaturami powietrza przypominającymi środek lata. Jak zwykle w ostatnich latach kilka dni później usłyszeliśmy, że był to najgorętszy marzec w historii. Tego typu informacje pojawiają się już kilka razy w roku. Temperatury biją rekord za rekordem. Zmiany klimatyczne obserwujemy już w czasie rzeczywistym i na własne oczy.
Powszechnie wiadomo, że tak szybkie ocieplanie klimatu zwiastuje poważną katastrofę dla wielu form życia na Ziemi. Mierzymy się powoli z topnieniem lodowców, lasami, które nie tylko nie wdychają, ale uwalniają dwutlenek węgla do atmosfery, zmianami prądów oceanicznych czy topnieniem wiecznej zmarzliny. Wiadomo także, że jak najszybciej powinniśmy zahamować tę spiralę problemów. Najbardziej efektywne byłoby natychmiastowe wstrzymanie emisji gazów cieplarnianych do atmosfery przez przemysł. Wiąże się to jednak z porzuceniem wykorzystania paliw kopalnych na powierzchni Ziemi. To jednak jest niezwykle trudne. Z dekady na dekadę na powierzchni Ziemi jest coraz więcej ludzi i wszyscy oni potrzebują energii elektrycznej do funkcjonowania w dzisiejszym świecie.
Czytaj także: Geoinżynieria niebezpieczna według Unii Europejskiej. Będzie nowe prawo?
Owszem cały świat przechodzi na alternatywne źródła energii. Panele fotowoltaiczne powstają w każdym zakątku świata, farmy wiatrowe także. Praktycznie w każdym rozwiniętym kraju naukowcy pracują nad pozyskiwaniem energii w procesie fuzji termojądrowej. Nie zmienia to jednak faktu, że to wciąż za mało.
Z tego też powodu naukowcy starają się wymyślić alternatywne sposoby powstrzymania trendu ogrzewania naszej atmosfery.
Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych przetestowali właśnie w Zatoce San Francisco tzw. bloker przeciwsłoneczny, którego zadaniem ma być rozjaśnianie chmur, dzięki czemu te miałyby odbijać więcej promieniowania słonecznego padającego na naszą planetę z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Jakby nie patrzeć, im więcej promieniowania słonecznego zostanie odbite w kosmos, tym mniej pozostanie w niskich warstwach atmosfery Ziemi, a tym samym zrobi się nieco chłodniej.
Co do zasady chmury w atmosferze Ziemi odbijają część promieniowania w kosmos (tak samo jak lodowce czy lód morski). Im jaśniejsze chmury, tym więcej promieniowania blokują.
Naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego planują wykorzystywać swoją technologię ochładzania Ziemi nad powierzchnią oceanów. Z tego też powodu pierwsze testy przeprowadzili w Zatoce San Francisco.
To właśnie tam specjalnie zaprojektowane urządzenie emitowało cząsteczki soli morskiej w kierunku nisko wiszących chmur nad oceanem. Idea stojąca za tym jest taka, że im więcej tej soli trafi do chmur, tym jaśniejsze się one staną, a tym samym wydajniej będą odbijać promienie słoneczne.
Test przeprowadzono na pokładzie lotniskowca Hornet, który podczas rejsu emitował cząsteczki soli morskiej. Docelowo jednak miałyby do tego służyć specjalne statki, które będą miały emitery w dużo większej skali.
Mamy tutaj zatem do czynienia z geoinżynierią słoneczną, czyli sztucznym modyfikowaniem klimatu na powierzchni całej Ziemi. Temat geoinżynierii wciąż wśród naukowców wywołuje wiele kontrowersji, bowiem część z nich uważa, że nie jesteśmy w stanie prawidłowo przewidzieć skutków ubocznych takiego działania, a jednocześnie decyzja o rozpyleniu jakiegokolwiek związku chemicznego w atmosferze jest nieodwracalna. O ile można coś rozpylić na wielkim obszarze bez większego problemu, to w razie czego nie będzie można tego skutecznie już usunąć.
Czytaj także: Przesłonięcie Słońca wiąże się z dużym ryzykiem. Możemy narobić sobie problemów i nic na tym nie skorzystać
Zważając na to, że ludzkość mierzy się z kolosalnymi problemami z klimatem, który stanowi niezwykle skomplikowany układ naczyń połączonych, nikt nie chciałby, aby naukowcy poprzez zastosowanie teoretycznie działającej techniki jeszcze bardziej go rozregulowali, a pewne jest, że sztuczne ochładzanie powietrza na określonym obszarze także miałoby swój wpływ na wzorce pogodowe czy prądy oceaniczne. Niestety nie sposób stwierdzić, czy wpływ ten byłby pozytywny, czy negatywny.
Warto tutaj zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt: najważniejszym wyzwaniem stojącym przed ludzkością jest zaprzestanie stosowania paliw kopalnych, które emitują do atmosfery gazy cieplarniane. Wiemy, że taka zmiana w skali globalnej przyniosłaby nam same korzyści i nie spowodowałaby powstania nowego zagrożenia.
Nawet gdyby rozjaśnianie chmur okazało się skuteczne, nie mogłoby ono stać się główną metodą walki z ociepleniem. Problem w tym, że jakiekolwiek pozytywne zmiany wywołane takim manipulowaniem klimatu zmniejszyłyby chęć odchodzenia od paliw kopalnych, a to długofalowo nie przyniosłoby nam żadnej pozytywnej zmiany.