A dokładniej rzecz ujmując – jej pole magnetyczne. To nie pierwszy raz, kiedy Elon Musk wzbudza, delikatnie mówiąc, mieszane uczucia w naukowym środowisku. Do tej pory wynoszone na orbitę satelity, za co odpowiada jego SpaceX, były uznawane za zagrożenie dla astronomii. Mogą bowiem zakłócać prowadzenie obserwacji.
Czytaj też: Wiatr słoneczny uderzył w Ziemię jak w dzwon. Magnetosfera aż zafalowała. Co za zorze!
Teraz jeszcze cięższe działa przeciwko miliarderowi wytoczyła Sierra Solter. Jak sugeruje autorka artykułu, który ma obecnie formę preprintu (czyli wciąż czeka na recenzję ze strony naukowego środowiska) zużyte satelity spalające się po opuszczeniu swoich pozycji na orbicie mogą mieć katastrofalny wpływ na funkcjonowanie pola magnetycznego Ziemi.
Bez względu na to, czy przewidywania badaczki się potwierdzą, bez wątpienia konieczna jest debata poświęcona potencjalnym zagrożeniom wynikającym z umieszczania tak ogromnej liczby satelitów na orbicie okołoziemskiej. Jeśli takie aspekty mają zostać wskazane, to im szybciej to nastąpi, tym lepiej.
Satelity wystrzeliwane przez firmy takie jak SpaceX czy Blue Origin mogą niszczyć warstwy atmosfery, sprowadzając zagrożenie dla ludzkości
Stratne będą co najwyżej firmy zaangażowane w cały proceder, ponieważ sektor związany z turystyką kosmiczną czy innymi działaniami na orbicie rozrasta się każdego roku. Według Solter spalane satelity mogą prowadzić do sytuacji, w której plazma tworząca warstwę ochronną wokół ziemskiej atmosfery zostaje uszkodzona, generując zagrożenie dla ludzi pozbawionych bariery przed szkodliwym promieniowaniem.
Gdyby powyższe rewelacje się potwierdziły, to byłoby to sprzeczne z dotychczasowymi głosami. Panowało bowiem przekonanie, że ponowne wchodzenie satelitów do atmosfery, nawet jeśli generuje nieco zanieczyszczeń, to w ogólnym rozrachunku pozostaje nieszkodliwe dla Ziemi. Solter podkreśla, że do jonosfery w takich okolicznościach trafiają ogromne ilości substancji negatywnie wpływających na tę warstwę.
Czytaj też: Ten satelita będzie karmił się powietrzem. Bez końca będzie mógł fotografować ludzi z orbity okołoziemskiej
Na przykład cząstki aluminium mogą niszczyć warstwę ozonową, być może pewnego dnia powodując powrót niesławnej dziury ozonowej. Jeśli liczba satelitów znajdujących się na orbicie będzie rosła dalej w tak ogromnym tempie jak dotychczas, to może się okazać, że ludzkość obudzi się – stosując bardzo kolokwialne stwierdzenie – z ręką w nocniku. A tego z pewnością byśmy nie chcieli.
Do tej pory najwięcej kontrowersji w odniesieniu do satelitów wystrzeliwanych przez gigantów pokroju SpaceX i Blue Origin wzbudzały kwestie utrudniania obserwacji astronomicznych. W świetle powyższych rewelacji może się okazać, iż negatywnych konsekwencji będzie znacznie więcej, a doświadczą ich nie miliarderzy pokroju Bezosa oraz Muska, lecz kolejne pokolenia zamieszkujące naszą planetę.