Za projektem stoją przedstawiciele MIT, którzy zaprojektowali instrument będący w stanie określić kierunek i odległość źródła promieniowania. Tego typu detekcje będą niezwykle istotne ze względu na wykrywanie zagrożeń, które mogą pojawić w przyszłości. Bo choć historia energetyki jądrowej nie jest szczególnie długa, to ludzkość zdążyła już doświadczyć dwóch poważnych awarii. W 1986 roku miała miejsce katastrofa w Czarnobylu, natomiast w 2011 – w japońskiej Fukushimie.
Czytaj też: Z drogi śledzie, atomówka jedzie! Elektrownia jądrowa na kółkach to przyszłość
Nawet w normalnych warunkach, gdy po prostu trzeba nadzorować pracę reaktorów, konieczne jest ciągłe monitorowanie sytuacji. W ten sposób można zapobiegać niepożądanemu rozwojowi wydarzeń. Dzięki wysiłkom poczynionym przez przedstawicieli MIT, którym wsparcia udzielili naukowcy związani z Lawrence Berkeley National Laboratory, realizacja tego celu powinna stać się nieco bliższa rzeczywistości.
Zaskakującą rolę w prowadzonych badaniach odegrał wspomniany Tetris. Założenia związane z popularną grą zostały wykorzystane w odniesieniu do przesuwania czujnika w celu uzyskania jak najdokładniejszych pomiarów. Szczegóły koncepcji zostały niedawno zaprezentowane na łamach Nature Communications. Jak wyjaśniają autorzy publikacji, ważnym aspektem ich projektu było znalezienie sposobu na ograniczenie wysiłku potrzebnego do identyfikacji zagrożenia.
Członkowie zespołu badawczego przyznają, że inspiracją w czasie projektowania czujnika promieniowania była dla nich gra Tetris
Na przykład popularne liczniki Geigera wymagają ciągłego poszukiwania promieniowania, co jest sygnalizowane natężeniem wydawanego dźwięku. Może to potęgować ryzyko dla osoby korzystającej z czujnika, ponieważ będzie przez zbyt długi czas wystawiona na kontakt z promieniowaniem. Zamiast tego członkowie zespołu badawczego chcieli stworzyć narzędzie, które tworzyłoby siatkę ukazującą, skąd pochodzi promieniowanie. Kształtem przypomina ona nieco zasady gry w Tetrisa.
O ile jednak typowe matryce w detektorach mają minimum 100 pikseli ułożonych w siatce o wymiarach 10 na 10, tak amerykańscy naukowcy postanowili wykorzystać znacznie mniejszych rozmiarów matrycę. Wystarczą im zaledwie cztery piksele, z udziałem których da się zobrazować zagrożenie. Jak wykazały testy metodą prób i błędów, najwyższą wydajność zapewniła matryca w kształcie litery S. Także inne nieregularne kształty, tj. J oraz T, wykazywały lepsze wyniki od klasycznego kwadratu.
Autorzy wykorzystali materiał izolacyjny w postaci arkusza ołowiu, który został umieszczony między pikselami w celu zwiększenia kontrastu pomiędzy odczytami. Jak się później okazało, mniej symetryczne układy dostarczając więcej przydatnych informacji. W czasie sprawdzianu w terenie urządzenie wykazało swoją przydatność, potwierdzając, iż wizja tworzenia tanich i skutecznych detektorów promieniowania jest jak najbardziej realna.