Thule Paramount 24L – konstrukcja solidna, a design stonowany
Na pierwszy ogień warto dodać kilka słów o materiale. Zastosowanie tkaniny nylonowej wiąże się z przygotowaniem produktu pod względem wysokiej wytrzymałości, odporności na rozciąganie, a także wodoodporności. Rozszyfrujmy jeszcze podawany przez producenta symbol 420D. To przede wszystkim grubość samego splotu – jeden cal kwadratowy tkaniny został stworzony z 210 włókien pionowo i 210 włókien poziomo. Natomiast litera D oznacza dodatkowe powleczenie – w wypadku Thule Paramount 24L znalazło się na spodzie plecaka – w celu zwiększenia trwałości i odporności. Co ważne, wodoorporne wykończenie pozbawione jest szkodliwych dla zdrowia związków PFC (perfluorowanych związków organicznych).
Thule Paramount 24L o wymiarach 32 x 19 x 56 cm jest dość lekki – waży raptem kilogram. Jedną charakterystycznych cech tego modelu jest zwijany komin z usztywnieniem i regulacją długości (w poprzedniej odsłonie tego modelu jego konstrukcja była nieco inaczej składana i zamykana). Sam komin pozwala w razie potrzeby łatwo zwiększyć pojemność plecaka, np. celem transportu ubrań. Na froncie widać od razu dużą zamykaną na suwak i magnetyczne guziki kieszeń, której towarzyszą dwie mniejsze na bokach. Zamykana na suwak kieszeń po prawej stronie może pełnić funkcję organizera mieszczącego różne drobiazgi (jest siatkowana przestrzeń, karabińczyk na klucze, dodatkowa zamykana na osobny suwak kieszeń wewnętrzna). Po lewej stronie widać elastyczną kieszeń zewnętrzną (np. na łatwo dostępną butelkę wody). Tuż za nią znajduje się niewielka tylna kieszeń zamykana na suwak. Idealnie nadaje się na portfel lub smartfon. Pod główną zewnętrzną kieszenią można łatwo zamontować oświetlenie poprawiające widoczność na rowerze lub spacerze w ciemności.
Zamek po lewej stronie pozwala dotrzeć do głównej komory plecaka bez potrzeby otwierania i rozwijania komina, co w tym modelu wydaje się ogromnym plusem. Oczywiście można tam również zajrzeć od szczytu, za sprawą osobnego zamykanego na suwak szerokiego wejścia prowadzącego bezpośrednio do komory na laptopa (spokojnie zmieści się tam notebook z 16-calowym ekranem). Do drugiej nieco mniejszej wejdzie natomiast ultrabook lub większy tablet. Dobrze zabezpieczona (na zakładkę) siatkowa kieszeń na wierzchu pomieści mniejsze płaskie przedmioty bez obawy o pałętanie się po głównej komorze plecaka. Cieszy obecność zamków błyskawicznych uznanej japońskiej marki YKK, którym towarzyszą wygodne rozciągane zaczepy ułatwiające chwytanie.
Thule Paramount 24L – zakładamy i w drogę. Wrażenia z użytkowania
Przyszła pora rzucić bliżej okiem na tył plecaka – widać tam przede wszystkim system piankowych poduszek, a między nimi kanały ułatwiające wentylację pleców. Poziomy pasek po środku pozwala bezpiecznie przytwierdzić plecak na wysięgniku walizki podróżnej na kółkach (uwierzcie, że w miarę upływu lat coraz częściej zwracamy uwagę na takie drobiazgi). Tu widać też wyraźniej dyskretną boczną kieszeń na portfel/telefon. Same pasy naramienne mają pas piersiowy o regulowanej wysokości. Na jednym z nich jest dodatkowy schowek (np. na kartonik z wejściówką do metra). Cała tylna ścianka jest usztywniona i dobrze przylega do pleców, ale wspomniane kanały wentylacyjne skutecznie doprowadzają tam powietrze.
Plecak nosiłem sam, ale nosiła go też moja druga połowa i w trakcie naszego testu nie napotkaliśmy na jakieś istotne problemy lub wady, które z miejsca skreślałyby ten produkt z naszej codziennej listy.
Warto pamiętać, że mamy do czynienia z plecakiem jednokomorowym, co dla niektórych użytkowników samo w sobie może stanowić wadę. Biorąc jednak pod uwagę typowo miejski (pieszo-rowerowy) charakter tego produktu, ja go w taki sposób nie postrzegam. Bardziej brakuje mi tu jakiegoś lepszego systemu zamknięcia w pełni rozwiniętego komina (poprzednia wersja plecaka takowe miała). Można powiedzieć, że coś za coś, bo tu z kolei względem poprzednika dodano wspomniane kanały wentylacyjne z tyłu. System dostępu do zawartości plecaka jest dość specyficzny – do kieszeni z laptopem najwygodniej dostać się od góry, zaś do głównej kieszeni lepiej sięgać od boku. Ponownie, nie określiłbym tego wadą – a raczej specyficzną cechą, o której warto wiedzieć przed zakupem. Po prostu ten typ tak ma, ale to mu kompletnie nic nie ujmuje.
Czytaj też: Microsoft chce, żebyś nosił plecak z kamerą i mikrofonem. Ale w zasadzie to po co?
Thule Paramount 24L – podsumowanie. Warto inwestować?
Testowany plecak da się obecnie kupić za okolice 400-450 zł (Media Expert, x-kom). Nie wydajecie więc fortuny, ale w zamian za to otrzymujecie wszechstronny produkt o wysokiej jakości i trwałości, który sprawdzi się zarówno w pieszych wycieczkach, jak i rowerowych wojażach. Pod względem ergonomii nie ma żadnych zarzutów, a jedyne ograniczenie może stanowić jednokomorowa architektura i system zamknięcia komina, dla niektórych będzie on niewystarczający. Jeśli powyższe aspekty nie stanowią jednak większego problemu, polecamy brać w ciemno (chociaż to nie jedyna wersja kolorystyczna Thule Paramount 24L). Szwedzka sprawdzona marka w rozsądnej cenie, i to w sam raz na początek rowerowo-spacerowego sezonu.