Obietnice Microsoftu, że Windows 10 to ostatni przedstawiciel rodziny, już dawno przestały być aktualne. W chwili obecnej mamy już całkiem dobrze zakorzeniony Windows 11, a wiele plotek i przecieków mówi nam, że Windows 12 jest szykowany. Jednak dla wielu osób to właśnie “dziesiątka” dostarcza wszystkiego, co do szczęścia potrzebne i takie osoby nie widzą sensu w przechodzeniu na inny system. Dla nich właśnie powstało ESU.
Windows 10 – ESU ochroni system przed atakami
Idea ESU – czyli Extend Security Updates – nie jest nowa. Pojawiła się wraz z końcem wsparcia dla Windows 7. Firmy, które chciały nadal go używać, mogły zapłacić za to, aby przez kolejne trzy lata otrzymywać łatki bezpieczeństwa. Teraz to samo dzieje się z Windows 10. Jeśli chcesz przy nim pozostać, możesz zapłacić 61 dolarów (ok. 250 zł) za roczne wsparcie. Co ważne – dotyczy to zarówno firm, jak i użytkowników prywatnych. Przy Windows 7 propozycja była skierowana tylko dla biznesu.
Osoby mające ESU mogą liczyć na otrzymywanie poprawek bezpieczeństwa przez kolejne trzy lata – każdy rok płacony jest osobno, ale uwaga: w drugim cena jest dwa razy większa niż w pierwszym (czyli ponad 120 dolarów), a w trzecim dwa razy większa niż w drugim (240 dolarów). Tym sposobem Microsoft chce skłonić do zmiany systemu na nowszy.
Czytaj też: Windows 12 – nowy pomysł, jak mógłby wyglądać kolejny system Microsoftu
Niektóre firmy, które korzystają z chmurowych rozwiązań związanych z zarządzaniem, mogą liczyć na 25% zniżki. Za pierwszy rok ESU dla Windows 10 zapłacą 45 dolarów. Microsoft zaznacza, że rozszerzone wsparcie to “rozwiązanie tymczasowe”, dzięki któremu użytkownicy będą mogli przygotować się na przeskok na Windows 11.