Jeśli wolisz formę wideo, zapraszam do powyższego materiału. A jeśli wolisz formę pisaną to i tak kliknij w wideo i zostaw po sobie komentarz, czym bardzo nam pomożesz.
Składanie Yumisu 2053 to czysta przyjemność
No dobrze, jeszcze raz zaproszę Was do wideo, jeśli chcecie zobaczyć, jak wygląda proces składania Yumisu 2053, gdzie zobaczycie go krok po kroku.
Jak w zasadzie wszystkie podobne fotele, Yumisu 2053 przyjeżdża w ogromnym kartonie (ok 30 kg) i rozłożony na części – kółka, podstawa, jednostka centralna odpowiadająca za regulację wysokości, siedzisko z podłokietnikami, oparcie i poduszki. Całość uzupełnia łopatologicznie prosta, jednostronicowa(!) instrukcja i piękne, różowe (jak kto woli łososiowe) rękawiczki. Gdyby IKEA sprzedawała identyczny fotel, instrukcja miałaby minimum 20 stron. I śrubki pakowane osobno.
A skoro mowa o śrubkach, to te w Yumisu są wstępnie w kręcone we wszystkie elementy. Dzięki temu nie trzeba ich szukać i kombinować z dopasowaniem. Wystarczy je odkręcić (nie są fabrycznie wkręcone go samego końca), spasować elementy i wkręcić je na miejsce.
Cały proces składania, nawet z krótkimi przerwami na mówienie do kamery, zajął mi dosłownie 15 minut. W przypadku składania fotela zawsze najwięcej czasu zajmuje zamontowanie oparcia na siedzisko i Yumisu rozwiązał to w banalny sposób – szyną łączącą oba elementy. Dzięki temu nie musimy kombinować z trzymaniem oparcia pod odpowiednim kątem, czy prosić o pomoc drugiej osoby. Wystarczy tylko spasować elementy we wspomnianej szynie, dokręcić śrubki i gotowe. Jak już wspominałem w teście Yumisu 2055, fotele Secret Laba, składające się z niemal takich samych elementów, składam zazwyczaj w ok godzinę, więc różnica w czasie pracy jest ogromna.
Czytaj też: Test biurka Flexispot E7 – cywilizacja wjechała mi do biura
Co potrafi fotel Yumisu 2053?
Yumisu 2053 to klasyczny fotel z gatunku tych gamingowych. Ale zdecydowanie nie tych największych. Powiedziałbym, że jest dla osób o wzroście do ok 190 cm, a producent określa jego maksymalne obciążenia na 150 kg.
Siedzisko ma wymiary 54 x 54 cm i znajduje się na wysokości 49-55 cm. Oparcie ma 86 cm wysokości o 56 cm szerokości, a podstawa fotele z kołami średnicę 70 cm. Z kolei podłokietniki mają 10 cm szerokości o 27 cm długości.
Fotel, poza regulacją góra/dół można odchylać, trochę jak fotel bujany. Odchylić możemy też samo oparcie, a do tego dochodzi regulacja podłokietników – góra/dół, przód/tył oraz można je przekręcać. Tak, żeby były skierowane po skosie na zewnątrz lub do środka.
Całość uzupełniają dwie, montowane magnetycznie poduszki. Magnesy są silne i w zasadzie ani razu nie zdarzyło mi się, by któraś zwyczajnie spadła w trakcie użytkowania. Plusem takiego rozwiązania jest możliwość łatwej regulacji wysokości poduszki pod plecami. Wystarczy ją przesunąć do góry lub w dół.
Czytaj też: Test Yumisu 2055 Magnetic – w Polsce robią bardzo dobre fotele!
Yumisu 2053 vs Yumisu 2055 – droższy lepszy? Powiedziałbym, że inny
Fotele są do siebie podobne, ale jednocześnie różne. A po nieco ponad czterech miesiącach ich użytkowania mogę o nich co nieco powiedzieć.
Wymiarowo są bardzo podobne. Różnice poszczególnych wymiarów to zazwyczaj 1 cm, poza wymiarami siedziska i to wynika z zupełnie innego projektu oparcia. W modelu 2053 (na zdjęciach to ten jasny fotel) siedzisko ma 54 cm głębokości, a w Yumisu 2055 48 cm. Czy ta różnica jest odczuwalna na co dzień? Przy moich 183 cm ani trochę, co innego oparcie.
W Yumisu 2053 jest ono płaskie i opcjonalnie możemy do niego przyczepić poduszkę. W Yumisu 2055 mamy rozbudowaną konstrukcję podparcia odcinka lędźwiowego kręgosłupa. To trochę takie oparcie przyczepione do oparcia za pomocą ruchomej sprężyny. Dzięki temu cały czas przylega ono do naszych pleców i nawet jak się ruszamy czy przekręcamy, cały czas plecy mamy podparte.
Do tego mamy nieco inny kształt oparcia. W Yumisu 2055 mamy nieco bardziej efektowne otwory na wysokości ramion. To nie wpływa na użytkowanie, ot taki bajer wizualny. Same oparcia są solidne. To stalowa konstrukcja, wypełniona pianą z odlewu tłoczoną na zimno i całość zdecydowanie wzbudza zaufanie.
Koła w obu modelach są identyczne. Ciche i podobno mają nie rysować podłogi. Przez okres testów oba fotele były używane na drewnianych panelach. Ładnych, ale zdecydowanie niezbyt trwałych i na podłodze pod nimi nie ma kompletnie żadnych śladów użytkowania, więc zapewnienia producenta są zgodne z rzeczywistością.
Czytaj też: Test Secretlab Titan Evo 2022 – to nie fotel, to prawdziwy tron!
Który fotel wybrać? Yumisu 2053 nie jest lepszy, ani gorszy od Yumisu 2055. Jest inny
Do marki Yumisu podchodziłem nieco nieufnie. W sieci niewiele jest faktycznych recenzji, a fotele przewijają się na różnych kanałach na YouTubie i to może rodzić pewne obawy. Po ponad czterech miesiącach użytkowania foteli Yumisu przez w sumie cztery osoby, zdecydowanie nie powinno tu być niczego podejrzanego.
Yumisu 2053 jest modelem tańszym i w wariancie, który widzicie na zdjęciach kosztuje obecnie 1699 zł. W najtańszej konfiguracji 1499 zł, a najdroższej skórzanej 2299 zł. Yumisu 2055 to z kolei wydatek 1949 zł.
Różnica w cenie wynika z konstrukcji. Ta w Yumisu 2055 jest nieco bardziej skomplikowana ze względu na oparcie, które jest główną różnicą pomiędzy fotelami. Czy któreś rozwiązanie jest lepsze? Nie, są zwyczajnie inne. Osoby, które lubią sztywniejsze podparcie kręgosłupa w odcinku lędźwiowym powinny sięgnąć po model 2055, a preferujące mniejsze i bardziej miękkie podparcie po 2053. Sam należę do drugiej grupy, więc osobiście sięgnąłbym właśnie po Yumisu 2053 również z tego powodu, że przy długowłosym białym kocie jaśniejsze obicie jest zwyczajnie bardziej praktyczne.
Wszystko jest tu jednak wyłącznie kwestią gustu. Pewne i oczywiste jest jednak to, że po dłuższym czasie spędzonym z fotelami Yumisu mogę śmiało powiedzieć, że to bardzo solidny sprzęt, warty swojej ceny i który zdecydowanie polecam.