H-6K wystrzelił 2PZD-21, czyli jak trwa rozwijanie arsenału chińskich bombowców
Historia chińskiego bombowca H-6 sięga lat 50. ubiegłego wieku, choć zważywszy na to, że najnowsza wersja Xian H-6N/H-6X1 trafiła na służbę chińskiego lotnictwa w 2019 roku, można mieć wrażenie, że to całkiem nowy sprzęt. Pamiętajmy jednak, że jest to po prostu jedna z wielu wersji bombowca Tu-16 byłego Związku Radzieckiego. Siły Powietrzne Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej traktują swoją flotę H-6 przede wszystkim jako ciężkie bombowce, które z pozoru mogą wydawać się przestarzałe, ale w praktyce ich najnowsze warianty spełniają światowe standardy zaawansowania. Większość z nich ma zresztą na karku nie więcej niż dwie dekady.
Czytaj też: Wojsko USA zadrżało. Chiński gigant wyruszył na szerokie wody
Bombowce H-6 zawitały już kilka razy na łamy naszego serwisu, a to przez testy, które Chiny wykonywały wcześniej z wariantem H-6N, który to może lecieć z wielkim pociskiem balistycznym pod kadłubem. Tym jednak razem w grę nie wchodził pocisk YJ-21, a 2PZD-21, który po raz pierwszy został zaprezentowany publicznie na pokazie lotniczym w Zhuhai w listopadzie 2022 roku. Ten pocisk jest interesujący nie tylko ze względu na swoją rolę w operacjach uderzeniowych na okręty, ale także ze względu na potencjalne zastosowanie w misjach ataku na cele lądowe. Tego typu elastyczność stawia go obok pocisków pokroju rosyjskiego Kindżała, ale wszechstronność to nie jedyny jego atut i możemy być co do tego pewni nawet bez dokładnych informacji na temat specyfikacji oraz możliwości.
Czytaj też: Szybujący Smok w powietrzu. Chiny sprawdziły swojego sekretnego drona
Jedną z kluczowych cech 2PZD-21, podobnie jak innych pocisków balistycznych, jest hipersoniczna prędkość terminalna, czyli prędkość rozwijana na ostatnim etapie lotu do celu. Ta zdolność pozwala pociskowi mu opadać na cele pod stromymi kątami i z dużą manewrowością w fazie terminalnej, co stawia spore wyzwanie dla systemów przeciwlotniczych atakowanego celu. Sam jego start z bombowca H-6K znacznie rozszerza podstawowy zasięg poza tradycyjne naziemne platformy startowe, bo zamiast rażenia celów w odległości setek kilometrów, pocisk 2PZD-21 dzięki takiej “podwózce” będzie mógł trafiać w cele oddalone od bazy o wiele tysięcy kilometrów. Dodatkowo atakowany cel będzie mógł być rażony z różnych kierunków, co dodaje do potencjału Chin ogromną dozę nieprzewidywalności.
Czytaj też: Wykryją niewidzialne myśliwce? Chiny mają niesamowitą technologię radarową
Pewne jest, że potencjał Chin w zakresie broni powietrznej wystrzeliwanej z bombowców tylko rośnie, a 2PZD-21 jest tylko wierzchołkiem góry lodowej w kwestii pocisków, które mogą znaleźć się na pokładzie długodystansowych samolotów. Sama demonstracja 2PZD-21 w akcji nie tylko ilustruje trwający rozwój uzbrojenia, ale także służy jako strategiczny komunikat dla międzynarodowej społeczności o rosnących zdolnościach wojskowych Chin i gotowości do wykorzystania tak zaawansowanych systemów w swojej strategii obronnej.