Jeśli nie grałeś w Hadesa, to nie wiesz, co tracisz
Żadne Diablo mnie nie kupiło, w przypadku gier RPG “widok od góry” nie zniechęcił mnie aż tak bardzo tylko w pierwszym Falloucie i Baldur’s Gate III, a choć gatunek rogue-cokolwiek darzę sympatią od pierwszej godziny w Dark Souls, to gra Hades jakoś mnie ominęła. Zainteresowałem się nią dopiero podczas majówki, kiedy to Steam podsunął mi pod nos najnowszą promocję na tę grę i tak oto w ledwie cztery dni nabiłem ponad 25 godzin, uciekając raz za razem z Hadesu. Pod koniec tej przygody oferowana forma rozgrywki zaczęła jednak mnie zwyczajnie nudzić swoją powtarzalnością… aż tu nagle premierę we wczesnym dostępie zaliczył Hades II. Szansę dałem mu od razu.
Czytaj też: Nie masz nowej karty graficznej? No to nie pograsz w najnowsze gry. Obwiniaj Mesh Shaders
Zgodnie z oczekiwaniem Hades II to kontynuacja oryginału w pełnym tego słowa znaczeniu. Co to oznacza? Ano tyle, że klikając w nieco inną ikonkę na pulpicie, miałem wrażenie, że włączam nie nową grę, a dodatek do niej. “Wejście w świat” nastąpiło bowiem całkowicie bezboleśnie. Styl graficzny, charakter prowadzenia opowieści i mechaniki rozgrywki zostały bezpośrednio przeniesione z oryginału, ale jak sugerują już same wymagania sprzętowe, pod maską Hadesa 2 jest znacznie więcej ulepszeń, niż możemy sądzić na pierwszy rzut oka. Spokojnie jednak – Steam Deck odpala tę nową produkcję od Supergiant Games bez problemu, ale w zalecanej konfiguracji pojawiła się wzmianka o 16 GB pamięci RAM i prawie 10-letnich kartach graficznych. Jedynka wedle wymagań zadowala się z kolei 8 GB RAMu i byle nowszą integrą.
Sami twórcy twierdzą, że pełna wersja Hadesa 2 zadebiutuje w 2025 roku, a kolejne miesiące tego roku pozwolą im doszlifować wszystko i ukończyć główny wątek fabularny, ale zważywszy na to, że Hades II jest już w wersji 0,9+, patrzymy na praktycznie sfinalizowany produkt. Czas więc odpowiedzieć na najważniejsze pytanie – czy Hades II jest warty naszego czasu i 138,99 złotych we wczesnym dostępie? Czy może lepiej posłuchać deweloperów i poczekać jakiś rok na finalną, wypolerowaną już do perfekcji wersję?
Hades II, czyli jak z dobrego zrobić jeszcze lepsze
Wrażenie po przejściu z Hadesa do Hadesa 2 jest jedno – ależ ta nowa bohaterka jest słaba. Rozwinięty odpowiednio Książę Podziemi (Zagreus) na tle Księżniczki Podziemi (Melinoë) wypada na bohatera o znacznie większej potędze i żwawszych ruchach, ale to naturalne odczucie przy zaczynaniu przygody od całkowitego zera. Umiejętności wyrobione w jedynce mają wprawdzie spory wpływ na to, jak będziemy radzić sobie we dwójce, ale rozwój postaci rządzi się swoimi prawami. Bez stosownych ulepszeń przeprawa po świecie staje się jednym wielkim utrapieniem, ale spokojnie – kilka godzin wystarczy, żeby wyfarmić odpowiednią ilość różnych surowców i poczynić stosowne ulepszenia w obozie.
Wiele zmienia się też wraz z odblokowaniem kolejnych broni, bo szczerze mówiąc, początkowa broń dostępna w Hadesie 2 różni się od czegokolwiek, co oferują bronie w jedynce na początku przygody (bez ulepszeń i aspektów), przez co osobiście trudno było mi “poczuć oręż” i odpowiednio nim władać. Gameplay-owo, to takie połączenie włóczni z łukiem, ale twórcy postanowili odciąć się od czerwonych kryształów na rzecz odpowiednika many, co w połączeniu z kolejną największą zmianą, znacznie rozszerzyło schemat ruchów postaci.
Ciągle mamy wprawdzie dostęp do trzech przycisków ataku (LPM, Q i PPM), ale każdy z nich możemy przytrzymać i tym samym wzmocnić (aktywować atak Omega), aby nierzadko całkowicie zmienić formę ataku kosztem wydanych punktów many. Efekt? Dwa razy więcej form ataków dostępnych na początku dla każdej formy broni i jeszcze więcej ulepszeń, które są powiązane z podstawowym lub wzmocnionym ruchem. Sama walka stała się jednocześnie mniej dynamiczna i znacznie bardziej taktyczna, a tym samym dłuższa oraz mniej hack&slashowa. Koniec z przylepianiem się do wrogów i “mashowaniem ataków”. Hades II wymaga od nas znacznej zmiany taktyki walki względem tego, co miało sens w poprzedniku.
Deweloperzy postanowili sprowadzić każdy unikalny atak dla broni do przycisków myszy, a klawisz Q zarezerwować dla unikalnej umiejętności kontroli, która to generuje na ziemi okrąg, unieruchamiający wrogów i zadający im obrażenia pod koniec uziemienia, o ile zostanie wzmocniony. Oczywiście w toku rozgrywki podstawowe ruchy zwykle ulegają w znacznym stopniu zmianie wraz z obieraniem kolejnych darów od zadziwiająco hojnych i sprzymierzających nam bogów olimpu (i nie tylko). Szkoda tylko, że jest to ta największa zmiana w całym bukiecie mechanik, które Hades II sukcesywnie przed nami odkrywa. Tuż za nią znajduje się mechanika pancerza (w formie punktów) i możliwość podejmowania sprintu (po przytrzymaniu spacji), który z odpowiednimi darami może stać się zarówno ofensywny, jak i defensywny. Jako że akurat całe to trio dotyczy tego, co w grze jest najważniejsze, czyli walki, takie podejście stanowi jednoznaczny dowód na skądinąd słuszne priorytety zespołu deweloperskiego w tym projekcie. Wisienką na torcie w tej kwestii jest przemianowana forma darów Wsparcia na rozwijany w toku gry Urok, którego uzyskujemy tylko od Księżycowej Królowej.
Czytaj też: Najlepsza gra strategiczna 2023 roku. Jak dla mnie, wybór może być tylko jeden
Co jeszcze zupełnie nowego znajdziecie w kontynuacji? Rozszerzenie darów o żywioły, których odpowiednia liczba jest w stanie aktywować inne dary, wymagające tychże żywiołów, całkowicie nowych przeciwników o okazalszym zestawie ruchów, ale o znajomych archetypach, nowe podejście do lokacji (zwłaszcza w przypadku Pól Żałobnych), znacznie rozbudowany system craftingu i pozyskiwania surowców w toku przedzierania się do podziemnego królestwa, więcej interakcji z otoczeniem i… to by było na tyle. Wiele z tych zmian wpływa bezpośrednio na nasze poczynania, ale jednostkowo nie jest to aż wielka rewolucja, co tylko zwiększa poczucie, że gramy nie w nową grę, a jedynie dodatek. Widok doskonale znanej lokacji w pewnym momencie gry tylko mnie w tym utwierdził.
Niestety, a może i stety, Hades II ma dokładnie tak samo działający kodeks i dziennik z identycznym rozwojem naszych relacji z większością napotykanych bohaterów, tak samo zaprojektowaną komnatę chaosu, przeniesione wędkowanie, tę samą formę sklepów i po prostu cały wygląda tak, jakby był jedynie rozszerzeniem oryginału. Ba, w pewnym momencie dostałem nawet potwierdzenie, że Hades II to potencjalnie całkowita kopia techniczna Hadesa 1, co widać przede wszystkim po tym samym błędzie, który występuje w obu produkcjach. Wystarczy, że macie dwa monitory o różnych rozdzielczościach i przepniecie się z jednego na drugi podczas gry i wtedy zauważycie dokładnie ten sam błąd w obu grach związany z rozjechaną interakcją z UI.
Czytaj też: Pograłem w Manor Lords. Nad czym się tak zachwycacie?
Wszystko to jest okraszone tym, czym Hades wyróżniał się najbardziej w całym świecie rogue-like, czyli bardzo dobrze poprowadzoną historią. Ta nie bez powodu jest z początku pełna niedopowiedzeń, bo odpowiadają na nie kolejne dialogi i próby zaliczenia gry (zabicia Tytana Kronosa, czyli władcy czasu). Jedyne, co gracz wie na samym początku, to to, że główna bohaterka musi udać się aż do podziemi, gdzie uzurpator Kronos zasiadł na tronie Hadesa, czyli ojca Melinoë i musi go zabić. Narracja jest prowadzona w sposób, który odbiega od tradycyjnego growego podejścia i przypomina wrzucenie gracza do dobrze napisanej książki, gdzie ekspozycja jest minimalna, a czytelnik chłonie informacje o świecie i bohaterach razem z przygodami protagonisty, które sam kreuje.
Jaki więc jest Hades II?
Po kilkunastu godzinach grania i ukończeniu głównego wątku jestem pewny jednego – Hades II jest jeszcze większy od oryginału i na dodatek znacznie lepiej zaprojektowany w praktycznie każdym aspekcie rozgrywki, a i tak nadal będzie rozwijany, co wróży mu świetlaną przyszłość.
Tyle tylko, że Hades II nie jest jakkolwiek rewolucyjny, bo deweloperzy po prostu wzięli wszystko to, co zapewniło jedynce sukces, wynieśli to “poziom wyżej”, dodatkowo oszlifowali i jednocześnie nie przesadzili z rewolucjami w najważniejszych mechanikach. Co do tego ostatniego jestem pewien, bo jeszcze nigdy nie zaliczyłem tak “gładkiego” przejścia z jednej produkcji do drugiej, a to coś, co jednym się spodoba, a drugim już niekoniecznie. W praktyce jednak obie gry są aktualnie bardzo popularne i w najlepszych momentach w ciągu dnia przyciągają przed ekrany łącznie ponad 150000 graczy jednocześnie.