Gdy kasujesz plik z systemu operacyjnego lub pamięci telefonu, spodziewasz się, że zostanie permanentnie zlikwidowany. Oczywiście istnieje możliwość, że ktoś odtworzy go za pomocą specjalistycznego oprogramowania, jednakże gdy plik znajduje się na serwerze, powinien zająć się tym dostawca usługi. No i jak się okazuje, Apple zawiódł na całej linii…
iPhone magicznie wydobywa zdjęcia z niebytu
Aktualizacja iOS 17.5 pojawiła się dwa dni temu. I szybko użytkownicy zaczęli dzielić się w internecie dziwnym zjawiskiem. Niespodziewanie pojawiły się im osobiste zdjęcia, które skasowali dawno temu. Ponadto niektórzy mieli także z powrotem skasowane wiadomości głosowe. W efekcie okazało się, że jeśli ktoś kasuje pliki z urządzenia z iOS lub nawet iCloud, wciąż pozostają one na serwerach Apple.
Oczywiście stawia to pod znakiem zapytania kwestię prywatności oraz uczciwości firmy z Cupertino. A patrząc z jej perspektywy – nawet jeśli kopie plików są gdzieś przechowywane, użytkownik, który je skasuje nie powinien mieć o tym pojęcia. Zgłoszenia o pojawieniu się starych zdjęć cały czas pojawiają na Reddicie, a póki co rekordzista odkrył fotkę, którą skasował dokładnie… dziesięć lat temu.
Czytaj też: Jak sztuczna inteligencja zmieni Siri i Safari w systemie iOS 18?
Jaka jest przyczyna tego zjawiska? Jak wspomniałem na wstępie, samo Apple milczy. Warto jednak przypomnieć, że w 2017 roku miało miejsce podobne zjawisko, związane z iCloud. Użytkownicy wysnuwają różne teorie. Najbardziej prawdopodobna jest taka: gdy kasuje się plik, iOS nie usuwa go fizycznie, ale przenosi do działu “nieużywalne”. Inna – że iCloud przechowuje wszystko przez lata, jednak nie daje nikomu dostępu.
Jakby nie było – jeśli masz iPhone’a, nie zdziw się, gdy zobaczysz skasowane zdjęcia. A co myśleć o takim działaniu Apple? No cóż, na pewno raczej nie należy do końca ufać zapewnieniom o pełnym poszanowaniu prywatności.