Siły Powietrzne USA wycofają uszkodzonego B-2, liczba samolotów zmniejszy się do 19
Siły Powietrzne USA opierają się aktualnie na trzech bombowcach, do których dołączy w ciągu kolejnych lat B-21 Raider. Ten bombowiec będzie zastępował sukcesywnie część starszej i niewspółmiernie drogiej w utrzymaniu (w stosunku do możliwości) floty B-2 i B-1. Te koszty zresztą sprawiły właśnie, że lotnictwo USA podjęło właśnie decyzję o całkowitym wycofaniu jednego bombowca B-2 Spirit po wypadku, który doprowadził do tak rozległych zniszczeń, że naprawa samolotu okazała się zwyczajnie nieekonomiczna.
Czytaj też: Zbrojeniowa rewolucja prosto z drukarki 3D. Oto jak USA chcą produkować najpotężniejsze bronie
Mimo upływu kilku dekad od pierwszego lotu (1989 rok), B-2 Spirit to wyjątkowy bombowiec typu stealth, który może penetrować obronę powietrzną przeciwnika i precyzyjnie uderzać w cele o dużej wartości. Jest to zresztą aktualnie jedyny bombowiec USA, który może przenosić potężną bombę bunkrową GBU-57 Massive Ordnance Penetrator. Jednocześnie B-2 to też najdroższy bombowiec w całej flocie USA, bo kosztuje około 2 mld dolarów za każdy egzemplarz. Trudno się więc dziwić, że powstało tylko 20 z nich… i teraz utrzymanie ich na służbie generuje ogromne koszty. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzi naprawa.
Czytaj też: To nie zwykły dron, a ULTRA dron. Lotnictwo USA zrewolucjonizowało nadzór
Wspomniany B-2 uległ wypadkowi, który miał miejsce na bazie Sił Powietrznych Whiteman w Missouri 10 grudnia 2022 roku. Incydent, który obejmował awaryjne lądowanie, a następnie pożar, znacznie uszkodził bombowiec. W wyniku tego zdarzenia B-2 blokował pas startowy przez ponad tydzień, a następne dochodzenia i przerwy w lotach unieruchomiły całą flotę na sześć miesięcy. Mimo że nie ujawniono szczegółów dotyczących kosztów naprawy, kwietniowy raport struktury sił Pentagonu określił samolot jako “przypuszczalnie nieopłacalny do naprawy”.
Naprawa B-2 wiąże się ze skomplikowanymi pracami nad zaawansowanymi materiałami kompozytowymi i powłokami stealth, które są notorycznie wrażliwe i kosztowne w utrzymaniu. Dane historyczne pokazują, że koszty naprawy podobnych incydentów były przeogromne, bo np. po pożarze w 2010 roku jeden B-2 musiał zostać naprawiony w ramach procesu kosztującego aż 105 milionów dolarów, aby wrócić do służby.
Czytaj też: Tomahawki zaczną latać, jak szalone. USA pokazały sprzęt do siania pogromu
Decyzja co do wycofania całkowicie z użytku aż 5% całej floty bombowców B-2 Spirit jest podyktowana najpewniej dążeniem do przyjęcia na służbę B-21 Raider. Gdyby nie te bombowce nowej generacji, USA zwyczajnie musiałyby podjąć wysiłek naprawiania starszego bombowca, aby nie uszczuplać swojego potencjału bez szansy na jego zwiększenie. Zamiast pchać budżet w staroć, Amerykanie stawiają teraz na nowsze technologie i niższe koszty eksploatacyjne, a więc cechy, które jednoznacznie opisują bombowiec B-21 Raider.