Systemy Windows od samego początku miały klucze aktywacyjne, których wpisanie umożliwiało korzystanie ze wszystkich funkcji i możliwości. W Windows 10 uległo to pewnej zmianie – można bez problemu korzystać z systemu, aczkolwiek nie ma się dostępu do kilku jego miej ważnych ustawień, np. personalizacji ekranu. Chyba nie do końca satysfakcjonuje to Microsoft, który zaczyna testować bardziej odczuwalny dla użytkownika sposób na zachęcenie do nabycia klucza.
Microsoft Edge karnie zablokuje dostęp do ustawień
Jak zauważyli to użytkownicy korzystający z eksperymentalnych wydań przeglądarki, pojawiły się trzy nowe flagi w ustawieniach. Jeśli ktoś nie wie, wyjaśniam, że “flagi” to po prostu ustawienia mechanizmów Edge, które nie są dostępne poprzez zwykłe menu ustawień. Bardzo często wdraża się tam nowości w wersjach testowych, a jeśli wypadną one w praktyce pozytywnie, dopiero jakiś czas później Microsoft wprowadza je w stabilnych wydaniach Edge.
Aktualnie w najnowszej edycji eksperymentalnej zauważono trzy takie flagi:
- msEdgeActivatedStateCheckAndUpdate
- msEdgeNonActivatedOSTrigger
- msEdgeLockSettingsInNonActivatedOS
Co oznaczają? Próby wykazały, że ich uruchomienie umożliwia Edge sprawdzenie, czy używany system Windows 11 ma wprowadzony klucz aktywacyjny. Jeśli nie ma – ograniczony zostaje dostęp do ustawień przeglądarki. Wygląda to tak:
Czytaj też: Microsoft Edge 124 udostępniony. A wraz z nim trzy ważne łatki bezpieczeństwa
Póki co tylko pokazane powyżej opcje są zablokowane, ale być może Microsoft doda kolejne ograniczenia, jeszcze mocniej wymuszając na użytkownikach zakup licencji na korzystanie z systemu. No i w sumie można by to zrozumieć – gdyby nie fakt, że nie każdy korzysta z przeglądarki Edge (choć statystyki pokazują, że jest ona na podium najczęściej używanych na świecie). A nawet jeśli ktoś korzysta, może przez to przeskoczyć na alternatywę.
Tak więc nie sądzę, aby ten pomysł można było zaliczyć do udanych rozwiązań MS.