Test SteelSeries Arctis Nova Pro Wireless
Jako że SteelSeries Arctis Nova Pro Wireless to po prostu bezprzewodowy wariant zestawu, którego testowałem przed dwoma laty, to daruję sobie ponowne opisywanie tego, co znajdziecie w poprzednim tekście. Skupię się na różnicach, bo tak się składa, że projekt, materiały, wykonanie i ogólna jakość, zostały na tym samym poziomie. To jednak wariant bezprzewodowy, co oznacza, że w bogato wyposażonym pudełku znajdziecie akumulatory litowo-jonowe (SteelSeries zapewnia aż dwie sztuki), a na samym cięższym nieco zestawie (340 gramów) dedykowaną lukę na akumulator pod magnetyczną osłoną muszli i dedykowany port USB-C do bezpośredniego ładowania.
Czytaj też: LG Tone Free T90S – te słuchawki TWS mają zachwycać, więc Koreańczycy wchodzą na wyższy poziom
Na co można narzekać w kwestii samego wyposażenia? Przede wszystkim na fakt, że dołączona do stacja w formie “centrum dowodzenia” GameDac Gen 2 z ESS Sabre Quad-DAC na biurko nie doczekała się obudowy w kolorze białym. Jej funkcjonalność jest jednak fenomenalna, o co zadbało pokrętło, przycisk dotykowy, czarnobiały ekran OLED, zestaw dwóch portów USB-C, dwóch jack 3,5 mm i slot do ładowania akumulatorów. W skrócie? To taki mikser i aplikacja zamknięte w fenomenalnym gadżecie na biurko. Na tym jednak szeroka funkcjonalność tego zestawu słuchawkowego się nie kończy, choć sam proces wstępnej konfiguracji jest banalny.
Żeby zacząć korzystać z Arctis Nova Pro Wireless w tradycyjnej konfiguracji, musimy najpierw podpiąć zewnętrzną stację/kartę dźwiękową do komputera lub konsoli dołączonym przewodem USB-A do USB-C, włączamy słuchawki i te łączą się ze stacją automatycznie. Z kolei połączenie Bluetooth wymaga od nas kilku prostych klików, ale kiedy raz już ustanowicie parę, nie będziecie musieli do tego wracać. Warto też podkreślić, że stacja oferuje dwa sloty jack 3,5 mm, z czego w ten Line-Out możecie wpiąć zarówno słuchawki, jak i np. głośniki, które będą działać w Windowsie pod nazwą słuchawek, kiedy je wyłączycie.
SteelSeries na szczęście nie zrealizowało bezprzewodowej sfery Arctis Nova Pro Wireless po macoszemu. Efekt? Zestaw słuchawkowy praktycznie do wszystkiego, choć firma sprzedaje go w wariancie z myślą o konsolach Xbox lub PlayStation i pecetach. W praktyce jednak połączycie go z praktycznie każdym sprzętem, bo Arctis Nova Pro Wireless ma do dyspozycji 4-polowy port jack 3,5 mm na lewej muszli dla trybu przewodowego oraz wspiera jednoczesne połączenie bezprzewodowe Bluetooth 5.0 i radiowe 2,4 GHz.
Czytaj też: Nothig ear (a) – sprawdzam słuchawki w stylu nowoczesnym
W trybie przewodowym spisuje się oczywiście najlepiej, bo wtedy nawet 40-mm membrany rozbrzmiewają pasmem nie od 10 do 22000 Hz, a aż od 10 do 40000 Hz, ale to przy bezprzewodowym połączeniu są najbardziej wszechstronne. Nie tylko dlatego, że nie ogranicza ich wtedy przewód, ale też ze względu na to, że mogą być jednocześnie połączone np. z komputerem/konsolą poprzez zewnętrzną kartę dźwiękową, jak i smartfonem przez Bluetooth. Efekt? Możecie np. grać i odbierać połączenia telefoniczne na tym samym zestawie słuchawkowym, słysząc audio z obu źródeł, a nie tylko z jednego, jak to ma miejsce przy np. słuchawkach bezprzewodowych TWS.
Dodatkowo w aplikacji możecie dokładniej dostosować to, jak zestaw ma reagować na połączenie telefoniczne, choć tak naprawdę to tylko wierzchołek góry lodowej potencjału, który drzemie w aplikacji oraz rozbudowanym equalizerze Sonar, którego wykorzystywanie wymaga od nas założenia konta (nieładnie panie SteelSeries).
SteelSeries Arctis Nova Pro Wireless na co dzień
Spędzanie czasu z Arctis Nova Pro Wireless na głowie to przyjemność, która byłaby dla wielu wyższa, gdyby tylko producent zadbał o dołączenie w zestawie materiałowych nauszników. Szczerze? W tym segmencie cenowym producent po prostu powinien to zrobić. Pomijając jednak ten szczegół, Arctis Nova Pro Wireless mogą zostać przez wielu uznane za najlepsze słuchawki dla graczy na rynku, jeśli pominiemy aspekt cenowy.
Są wygodne, nie męczą nawet przez kilka godzin ciągłej pracy i grania, a do tego ich wszechstronność sprawia, że można nawet zapomnieć o słuchawkach TWS, jeśli zwykliście z nich korzystać przy komputerze zamiennie z zestawem słuchawkowym. Zwłaszcza że ta propozycja od SteelSeries oferuje funkcję ANC i HearThrough działającą na czterech mikrofonach, z czego ta pierwsza nadrabia braki przeciętnego wygłuszenia hałasu z otoczenia, a druga po prostu podbija ten efekt. Są to fajne dodatki, ale tylko i wyłącznie dodatki, bo skuteczności ANC brakuje bardzo dużo do jakości, którą oferują profesjonalne słuchawki nauszne z topowym ANC.
SteelSeries dumnie chwali się, że jedno ładowanie dołączonych akumulatorów wystarcza na od 18 do 22 godzin grania, zależnie od tego, czy korzystacie tylko z połączenia radiowego ze stacją, czy również z Bluetooth. Jako że w zestawie znajdują się dwa akumulatory typu hot-swap, to teoretycznie możecie spędzić praktycznie cały tydzień roboczy z Arctis Nova Pro Wireless na głowie. Rzeczywiście znajduje to potwierdzenie w rzeczywistości, bo sprawdziłem, że korzystając z tych słuchawek w najgorszym scenariuszu (ciągle włączony mikrofon, ANC i jednoczesne połączenie Bluetooth/Quantum 2.0), możecie liczyć na około 17-godzinną wytrzymałość. Producent co do tego więc nie kłamie, a jeśli idzie o samo szybkie ładowanie na zasadzie “15 minut dla 3 godzin grania”, to i tutaj pozytywnie się zaskoczycie, bo ledwie 10 minut wystarcza, aby naładować akumulator do “jednej kreski”, czyli najpewniej około 20%,
Czytaj też: Test TOZO Golden X1. Oto słuchawki TWS dla szczególnie wymagających
Jeśli z kolei idzie o jakość brzmienia, to również nie musicie się martwić o jego poziom. Zwłaszcza w trybie przewodowym po wpięciu do karty dźwiękowej Arctis Nova Pro Wireless rozkładają skrzydła, oferując bardzo neutralne i szczegółowe brzmienie, które można bardzo prosto podkręcić “pod siebie”, dzięki wbudowanemu equalizerowi, który na dodatek oferuje całą masę różnych profili stricte pod konkretne gry wideo.
Na mikrofon ClearCast Gen 2 o paśmie przenoszenia 100-6500 Hz i czułości -38 dB również nie można narzekać, bo nawet jego forma (wsuwanie bezpośrednio w lukę) jest bardzo przydatna na co dzień. Szkoda tylko, że po wsunięciu, mikrofon nie wycisza się automatycznie. Za to akurat odpowiedzialny jest przełącznik na lewej muszli.
Co z kolei przeszkadzało mi najbardziej? Ano to, że najwyraźniej nikt nie przetestował Arctis Nova Pro Wireless na granicy radiowego zasięgu. Już w pierwszy dzień ten zestaw SteelSeries dosłownie mnie “zaatakował”, emitując bardzo głośne zniekształcenia w momencie, kiedy odszedłem od komputera na inne piętro. To problem z natury tych, którymi producent po prostu musi się zająć.
Test Arctis Nova Pro Wireless – podsumowanie
Arctis Nova Pro Wireless w wersji białej tanie ewidentnie nie są. Podczas gdy wariant czarny możecie dorwać za około 1200-1400 złotych, tak nowość jest dostępna tylko w sklepie producenta w cenie 1849 złotych. Przesada? Jeszcze jak, bo aktualnie płacimy ekstra przede wszystkim za kolor i mniejsze ulepszenia pokroju poprawionego projektu muszli (pod nausznikiem).
Oczywiste jest więc, że Arctis Nova Pro Wireless polecam przede wszystkim w wersji wcześniejszej, a więc tej wydanej dwa lata temu, a przynajmniej do momentu, aż wariant biały nie stanieje odpowiednio. Wtedy osoby chętne do wydania 1400 złotych na wszechstronny, wygodny i zaawansowany zestaw słuchawkowy dla gracza, z całą pewnością się nie zawiodą.
Inną sprawą jest to, że tym zestawem słuchawkowym powinni zainteresować się przede wszystkim ci gracze, którzy wiedzą, jak w pełni wykorzystać wszystkie funkcje tak zaawansowanego zestawu słuchawkowego i przymkną oko na to, że połowa ceny tego modelu sprowadza się do zewnętrznego DAC’a, za którego SteelSeries życzy sobie ponad 700 złotych. Czyżby więc w twoim konkretnym przypadku lepiej nie było kupić zestawu słuchawkowego dla graczy za prawie 1500 zł bez takiego “bajeru”? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam.