9K33 Osa z pociskami R-73 to większe szaleństwo, niż może się wydawać
Ukraińskie siły zbrojne wykazały się właśnie zaskakującą pomysłowością, modyfikując systemy obrony powietrznej krótkiego zasięgu z okresu zimnej wojny 9K33 Osa (oznaczenie NATO: SA-8 Gecko) do wystrzeliwania pocisków R-73 (NATO: AA-11 Archer – Łucznik). W obu przypadkach mowa o sprzęcie z poradzieckich czasów, ale w tym akurat przypadku najbardziej intrygujący jest sam pomysł połączenia tak odmiennych od siebie elementów uzbrojenia. Efekt był jednak tego wart, bo tak oto Ukraina znacznie zwiększyła swoje zdolności obrony powietrznej Ukrainy w obliczu trwających ataków powietrznych.
Czytaj też: Ukraina zaskoczyła Rosjan. Sięgnęła do starożytnej broni, łącząc ją z nowoczesną technologią
Zacznijmy od tego, że służące od 1971 roku systemy 9K33 Osa zostały opracowane przez Związek Radziecki. Mierzą 9,14 metra długości, 2,75 metra szerokości i 4,2 metra wysokości, a ich masa sięga 17,5 tony, a w ruch wprawia je silnik diesla D20K300, pozwalający pokonywać zarówno teren z prędkością do 80 km/h, jak i rzeki (8 km/h). Tak wysoce mobilne taktyczne systemy rakietowe ziemia-powietrze są przeznaczone do zapewniania obrony powietrznej krótkiego zasięgu przeciwko samolotom, śmigłowcom i nadlatującym pociskom. Do działania wykorzystują pociski z rodziny 9M33, które rozpędzają się do prędkości 2,4 Mach i są w stanie razić cele na wysokości do 5000 metrów i odległości od 1,5 do 10,3 km.
System 9K33 Osa integruje w sobie radar do pozyskiwania i śledzenia celów, co pozwala na autonomiczne operowanie bez wsparcia zewnętrznych radarów. Jego wysoka mobilność i zdolności amfibijne czynią go wszechstronnym narzędziem na polu bitwy. Jednak jego pociski ziemia-powietrze do najlepszych nie należą i dlatego właśnie ukraińscy wojskowi postanowili wymienić 9M33 na pociski R-73, które powstały z myślą o myśliwcach i zwalczaniu celów powietrznych. Wygląda jednak na to, że takie 105-kg pociski powietrze-powietrze z 7,4-kg głowicami bojowymi mogą też działać bez większego problemu z platform naziemnych, wykorzystując podczas lotu silnik rakietowy na paliwo stałe. Ich zasięg operacyjny wynosi do 40 km (zależnie od wersji), maksymalna rozwijana prędkość dobija do 2,5 Mach, a na cel kierują się z wykorzystaniem czujników termicznych. Dzięki temu mogą atakować cele z dowolnego kierunku i w różnych warunkach pogodowych, co czyni je wysoce wszechstronną i skuteczną bronią.
Czytaj też: Lekcja z historii, czyli jak Ukraina powróciła do I wojny światowej, aby dominować w przestworzach
Jeśli idzie o szczegóły modyfikacji systemów Osa, Ukraińcy po prostu wymienili standardowe pociski na dwa R-73, uzyskując jeszcze okazalsze możliwości przeciwlotnicze. Taka modernizacja nie tylko znacząco rozszerza zasięg działania systemów Osa, umożliwiając im zwalczanie celów znajdujących się dalej i na wyższym pułapie, ale też dodatkowo zwiększa skuteczność przy bezpośrednim angażowaniu zagrożeń. Ukraina tym ruchem nie tylko zyskała dostęp do niewykorzystywanych aż tak szeroko pocisków, ale też zmniejszyła swoją zależność od zewnętrznej pomocy wojskowej, choć ta oczywiście ciągle jest konieczna do walki z Rosją.
Czytaj też: Ukraina się chwali! Artyleria Bogdana 3.0 to kamień milowy w sektorze produkcji obronnej Ukrainy
Tego typu decyzja nie tylko wzmacnia potencjał obronny Ukrainy, ale także odzwierciedla szerszy trend adaptowania systemów z epoki zimnej wojny za pomocą nowszych technologii, aby sprostać współczesnym i pojawiającym się zagrożeniom. Sukces takich modyfikacji może zainspirować podobne innowacje w innych siłach zbrojnych na całym świecie, podkreślając trwałą wartość pomysłowości w strategii obronnej.