Ukraiński dron nawodny z wyrzutnią artyleryjską, czyli jak siać zniszczenie niskim kosztem
Nie jest tajemnicą, że dziś tradycyjna marynarka wojenna Ukrainy po prostu nie istnieje. Zwłaszcza w porównaniu do floty, którą dysponuje Rosja. Nie oznacza to jednak, że państwo całkowicie odpuściło sobie wojowanie w domenie morskiej. Gdyby zresztą tak zrobiło, cała linia brzegowa Morza Czarnego byłaby dla państwa kompletnie niedostępna. O ten stan rzeczy dbają nie tylko zaawansowane systemy obronne, które nieustannie zagrażają rosyjskim okrętom, ale też produkowane naprędce drony kamikadze… i nie tylko. Ostatnio bowiem Ukraina postanowiła znacznie zwiększyć potencjał swoich nawodnych bezzałogowców.
Czytaj też: Pierwszy taki dron na świecie. Ukraina zacznie budzić strach wśród przeciwników
O dronie nawodnym z pociskami przeciwlotniczymi R-73 już pisałem, dlatego dziś skupię się na kolejnym ukraińskim dziele w postaci Sea Baby wyposażonego w system wyrzutni pocisków zaczerpnięty prosto z artylerii Grad. Koniec z samobójczymi misjami. Teraz nawodne drony Ukrainy będą pełnić funkcję systemów uzbrojenia wielokrotnego użytku, które potencjalnie będzie można nawet łączyć w grupy uderzeniowe i przeprowadzać skomplikowane akcje. Ukraina ma już bowiem drony do realizowania samobójczych ataków na okręty oraz przybrzeżną infrastrukturę, zwalczania zagrożeń powietrznych i zsyłania na cele gradu pocisków – czego chcieć więcej? Zwłaszcza mając dostęp do wielu latających bezzałogowców, mogących zapewniać informacje na temat pozycji wojska.
Czytaj też: Ukraina się nie patyczkuje. Ich wojsko wykazuje się zaskakującą pomysłowością
Dronowi daleko jednak do pełnej potęgi Grad, bo wyrzutnia tego systemu jest w stanie wystrzelić czterdzieści pocisków w ramach salwy o szybkostrzelności aż dwóch pocisków na sekundę. Mowa tutaj o 2,87-metrowych pociskach o zasięgu do nawet 52 km w najnowszych wersjach, które dzierżą ponad 20-kilogramowe głowice fragmentacyjne, zapalające lub chemiczne. Ukraina zdecydowała się jednak zamontować na Sea Baby “tylko” po trzy rurowe wyrzutnie na każdej stronie kadłuba i wygląda na to, że wykorzystuje w nich pociski charakterystyczne dla systemu BM-21 Grad, czyli te o zasięgu do 21 km.
Czytaj też: Lekcja z historii, czyli jak Ukraina powróciła do I wojny światowej, aby dominować w przestworzach
Jako że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) oficjalnie pochwaliła się dronem z wyrzutnią zapożyczoną z systemów Grad, prezentując zdjęcia jeszcze z czasów panującej w państwie, to dziś łatwo uwierzyć w zapewnienia, że tego typu dron został już wykorzystany w operacjach bojowych. Co ciekawe, tego typu połączenie ponoć sprawdziło się już w boju fenomenalnie i dlatego doczeka się kolejnych iteracji oraz ulepszeń.