Autorem nagrania jest Destin Sandlin, który wyjaśnia, że 8 kwietnia prowadził obserwacje naszej gwiazdy oraz Księżyca. Jego położenie sprawiło, że w pewnym momencie tarcza Słońca została kompletnie zasłonięta. Jak przyznaje, po zaćmieniu postanowił przejrzeć uwieczniony materiał i dostrzegł tajemnicze obiekty widoczne na niebie.
Czytaj też: Niesamowite zaćmienie Słońca. Z takiej perspektywy jeszcze go nie widzieliście
Sam zainteresowany nie ukrywa, że ma kłopot z identyfikacją sprawców całego zamieszania. Według niego mógł to być na przykład robak, samolot bądź satelita. O ile jeden taki przykład można byłoby uznać za dzieło przypadku, tak drugi zmotywował Sandlina do skontaktowania się z astronomami. Jeden z nich, Jonathan McDowell, dość szybko uznał, że uwiecznione obiekty przemieszczały się zbyt szybko, aby można je było uznać za satelity. Kierował się ku wyjaśnieniu wskazującemu na robaki, choć zanim udzielił ostatecznej odpowiedzi przeprowadził proste obliczenia.
Używając Słońca jako punktu odniesienia i zakładając, że cel znajdował się na wysokości około 500 kilometrów – co odpowiadałoby pułapowi typowych satelitów zlokalizowanych na niskiej orbicie okołoziemskiej – jego prędkość pokrywałaby się z tą charakterystyczną dla tamtejszych obiektów. Istotnym aspektem śledztwa było też porównanie nagrania Sandlina z filmami autorstwa innych świadków zaćmienia.
Jeden z okolicznych YoutTuberów nagrał ten sam widok znajdując się około 30 metrów dalej. Nagrania przycięto i ustawiono tak, aby cele nakładały się na siebie. I choć nie udało się tego w pełni osiągnąć, to i tak dostarczyło to kilku cennych informacji. Z jednej strony obiekty były bowiem podobne pod względem prędkości i kierunku, z drugiej natomiast dało się zauważyć istotną różnicę.
Dwa tajemnicze obiekty zostały uchwycone na nagraniu, które powstało w dniu całkowitego zaćmienia Słońca, 8 kwietnia tego roku
Jeden z celów okazał się ustawiony bardziej z prawej strony, a dodatkowe wątpliwości wzbudziła kwestia oświetlenia. Jak wyjaśnia Marco Langbroek z Uniwersytetu Technologicznego w Delft, w pozycji zaćmionego Słońca kąt fazowy satelitów wynosi 180 stopni. W efekcie spoglądając na nie, powinniśmy zobaczyć… ciemność, ponieważ nie będą oświetlone.
Czytaj też: Rosja umieściła broń w kosmosie. Pentagon mówi o poważnym zagrożeniu
Istnieje niewielka szansa, że domniemane satelity zostały oświetlone światłem odbitym od Ziemi, choć taki scenariusz jest nieszczególnie prawdopodobny. Z tego względu warto pokusić się o alternatywne wyjaśnienia. Jedno z nich bierze pod uwagę udział meteorytów bądź śmieci kosmicznych. Takowe mogłyby wytwarzać własne światło na skutek tarcia pojawiającego się w konsekwencji przelotu przez atmosferę. Poza tym wyjaśniałoby to relatywnie wysoką prędkość, z jaką przemieszczały się nagrane ciała.