Wszystkie te obłoki wysokoenergetycznej plazmy wywołały potężną burzę geomagnetyczną, która zakończyła się zorzami polarnymi, jakich na powierzchni Ziemi nie obserwowano nawet od pięciuset lat.
Choć AR 3664 w kolejnych dniach nadal emitowała słabsze i silniejsze rozbłyski, to dzięki temu, że Słońce bezustannie obraca się wokół własnej osi, nie była już skierowana bezpośrednio w stronę naszej planety i nam w żaden sposób bezpośrednio nie zagrażała. Po kilku kolejnych dniach grupa plam schowała się za zachodnią krawędzią Słońca. Oczywiście także i tam dochodziło do kolejnych rozbłysków klasy M oraz X.
Czytaj także: W stronę Ziemi zmierzają obłoki plazmy wyrzuconej ze Słońca. To może być burzliwa noc
Naukowcy zwracali uwagę na fakt, że grupa AR 3664 jest niezwykle trwała i możliwe, że wróci po dwóch tygodniach i ponownie znajdzie się na tej stronie Słońca, która widoczna jest z powierzchni Ziemi. Tak też się zresztą stało.
Aktywna grupa plam słonecznych powróciła z nową energią. Teraz jednak zmieniła numer na AR 3697.
AR 3697 pojawiła się na widocznej tarczy słonecznej 27 maja i przywitała się z Ziemią silnym rozbłyskiem klasy X2,8. Choć od tego czasu minęło zaledwie kilka dni, to w tym czasie grupa była źródłem czterech kolejnych rozbłysków klasy X (X1,45 – 29 maja, X1,1 – 31 maja, X1,03 oraz X1,4 – 1 czerwca). Naukowcy zakładają jednak, że nie jest to jeszcze koniec i kolejnych rozbłysków możemy spodziewać się w każdej chwili.
Opisane powyżej rozbłyski z ostatnich dni nie wywołają z pewności burzy słonecznej i zórz polarnych porównywalnych z tymi sprzed miesiąca, szczególnie dlatego, że żadne instrumenty nie wykryły koronalnych wyrzutów masy powstałych w wyniku tych rozbłysków.
Czytaj także: Nadchodzą nowe zorze polarne. Sonda Solar Orbiter odkrywa tajemnice wiatru słonecznego
Z drugiej jednak strony, w każdej chwili AR 3697 może w każdej chwili się przebudzić i wysłać coś w naszą stronę. Teraz paradoksalnie każdy silny rozbłysk miałby największy wpływ na Ziemię ze względu na to, że aktualnie grupa plam słonecznych znajduje się w centralnej części tarczy Słońca, a więc skierowana jest bezpośrednio w stronę Ziemi.
Póki co, drugiego czerwca z grupy wyemitowane zostały jedynie dwa rozbłyski klasy M (dziesięciokrotnie słabsze od rozbłysków klasy X) oraz dziesięć rozbłysków klasy C (dziesięciokrotnie słabszych od rozbłysków klasy M). Czy jednak jeszcze dzisiaj nie dojdzie do erupcji klasy X nikt nie jest w stanie powiedzieć. Serwis Spaceweatherlive.com szacuje prawdopodobieństwo wystąpienia takiego rozbłysku na wysokie 30 procent.
Niezależnie jednak od tego, co zrobi rozbłysk AR 3697, warto pamiętać, że znajdujemy się w okolicach maksimum aktywności słonecznej. To z kolei oznacza, że nawet jeżeli ta grupa plam słonecznych nie dostarczy nam już nowych emocji, to w innej części Słońca może się rozwijać już kolejna grupa plam słonecznych, która będzie miała dla nas kolejną burzę geomagnetyczną i kolejne silne zorze w nadchodzących tygodniach i miesiącach.