Okręty wojenne Marynarki Wojennej USA mogą słać w przestworza pociski PAC-3 MSE Armii USA
Były wyrzutnie Typhon z pociskami SM-6 i Tomahawk, a nawet wspólne wysiłki co do pocisków hipersonicznych, więc i na powietrzne systemy obronne nadszedł odpowiedni czas. Aktualnie połączenie sił Armii USA oraz Marynarki Wojennej USA sprowadza się do interoperacyjności poprzez testowanie możliwości wystrzeliwania przez okręty marynarki wojennej pocisków PAC-3 MSE należących do Armii USA. Sens wdrożenia tych pocisków potwierdzono w teście z 2024 roku, co samo w sobie może oznaczać przełom w operacjach sił zbrojnych, jeśli obie służby zdecydują się na dalszą integrację. Podczas sprawdzianu wykorzystano PAC-3 MSE w systemach pionowego startu Mark 41 na niszczycielach typu Arleigh Burke i przyszłych fregatach typu Constellation, potwierdzając możliwość pobierania danych przez pociski bezpośrednio z okrętowych radarów SPY, które działają na paśmie S.
Czytaj też: Atom przestanie tylko niszczyć. Wojsko USA wykorzysta inaczej nuklearną potęgę
PAC-3 MSE to najnowsza wersja pocisków Patriot Advanced Capability 3, które zostały wprowadzone do systemu Patriot pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Są zaprojektowane do niszczenia celów poprzez bezpośrednie trafienie (hit-to-kill), jako ewolucja pocisku PAC-3 CRI, który sam w sobie jest rozwinięciem wcześniejszych pocisków PAC-2 MIM-104C i MIM-104A. Ulepszenia obejmują większy silnik rakietowy, zmodyfikowany korpus oraz ulepszone siłowniki, co zapewnia im większy zasięg, wysokość i manewrowość względem poprzedników. Podczas lotu pociski PAC-3 MSE wykorzystują aktywne naprowadzanie radarowe, a ich głównym celem jest zwiększenie zdolności do zwalczania pocisków balistycznych, jako że są częścią taktycznego systemu antybalistycznego opartego na mobilnej platformie lądowej, która służy do bezpośredniej obrony konkretnych obszarów. W ogólnym rozrachunku mogą zwalczać pociski balistyczne, pociski manewrujące, samoloty i drony na dystansach od 15 do 45 km i wysokości od 15 do 20 km.
Czytaj też: Armia USA odszukała perełkę na rynku broni. Kasa popłynęła od razu
Podczas testów w połowie maja 2024 roku Marynarka Wojenna USA zademonstrowała użycie lądowego wariantu systemu bojowego Aegis do automatyzacji obrony powietrznej na okrętach wojennych i naprowadzenia pocisku PAC-3 MSE w celu przechwycenia symulowanego zagrożenia poza horyzontem na poligonie White Sands Missile Range w Nowym Meksyku. Pocisk został wystrzelony z kontenerowej wyrzutni Mk 70, co potwierdziło jego kompatybilność z okrętowym systemem startu pionowego Mark 41. PAC-3 MSE o średnicy około 28 cm nadaje się bowiem idealnie do uniwersalnych komórek pionowego systemu wyrzutni Mark 41 na niszczycielach marynarki wojennej i przyszłych fregatach, co obejmuje nawet te krótsze komórki w mniejszych konfiguracjach, które nie mieszczą pocisków Tomahawk.
Czytaj też: USA przypominają, że mogą obrócić świat w perzynę i zgotować nam “drugiego Fallouta”
Aktualnie odpowiedzialna za PAC-3 MSE firma Lockheed Martin pracuje nad opłacalnymi środkami integracji zdolności pobierania danych z radarów działających na paśmie S do tych właśnie pocisków bez zwiększania kosztów wytwarzania. Decyzja o masowej produkcji lub modernizacji PAC-3 MSE do trójpasmowego łącza danych należy jednak do Armii USA. Jeśli decyzja pozytywna zapadnie, okręty amerykańskie doczekają się kolejnej warstwy obrony przeciwlotniczej i będą mogły zachowywać pociski SM-6 do szczególnych misji, które zrobią lepszy użytek z ich większego zasięgu i unikalnych możliwości. Więcej na temat SM-6 przeczytacie tutaj.