Smart TV są z nami od 15 lat
To już 15 lat od kiedy nasze telewizory są „smart”. Pierwsze modele podłączone do sieci zaczęły pojawiać się w okolicach 2009 roku. Pomysłów na to jaki ma być ten Smart było wiele. Promowano przeglądarkę internetową, granie w Angry Birds gestami, a nawet zamawianie jedzenia z poziomu pilota. Realnie dopiero streamingowy boom sprawił, że Smart TV stało się rzeczywiście czymś przydatnym i istotnym. Chodzi o wygodny dostęp do treści wideo, za pomocą interfejsu dopasowanego do dużego ekranu i z wykorzystaniem jednego pilota.
Problem w tym, że telewizor jest sprzętem z długą żywotnością, jest sprzętem znacznie bardziej podchodzącym pod AGD niż pod współczesne urządzenia „komputerowe”, czyli pecety, smartfony czy nawet tablety. Kupujemy telewizor i użytkujemy go przez 7, 10, może nawet 15 lat. I naprawdę pod względem technicznym kupując telewizor z średniej-wyższej półki czy model premium nic nie szkodzi, abyśmy użytkowali telewizor właśnie tak długo. Poza maniakami dla normalnego użytkownika argumentem za wymianą 7 czy 10-letniego telewizora pod kątem technicznym nie jest brak HDR, super czerni etc., a co najwyżej kwestia rozmiaru i dostępność nowych, znacznie większych TV w bardzo przystępnych cenach. Natomiast to, co dzieje się w Smart TV zaczyna być skandaliczne.
Czytaj też: Dlaczego na Apple TV i Amazon Prime trzeba płacić za filmy, chociaż płacimy abonament?
Aplikacje znikają. Nie wiadomo, o co chodzi? Jak zwykle o to samo
Canal+ zarówno w Polsce, jak i we Francji poinformował, że nie doszedł do porozumienia z firmą Samsung i nie zamierza rozwijać i oferować aplikacji Canal+ Online (myCanal) na nowe modele tego producenta, czy też utrzymywać wsparcia dla starszych modeli (przed 2016 rokiem). Netflix znika właśnie z 10-letnich modeli Sony. I takich przypadków jest więcej. Jest też kwestia dostępności aplikacji na mniej popularnych systemach jak VIDAA, czy wkrótce TiVo OS (nowe modele Sharp), Titan OS (telewizory Philips).
Dlaczego aplikacje nie powstają? W większości przypadków chodzi o umowy pomiędzy producentem tv, a serwisem streamingowym. Jeśli platforma jest zasięgowa jak Android TV/Google TV to tworzenie aplikacji nie jest wyzwaniem, jest wręcz obowiązkiem, aby dotrzeć do użytkowników. Natomiast dla drobnego odsetka rynku nie opłaca się tworzyć. Dlatego producenci telewizorów/właściciele platform Smart TV dotują powstawanie dedykowanych dla danego systemu aplikacji.
Zdecydowanie odpowiedzią na tę sytuację nie jest stosowanie jednego systemu. Przejęcie telewizorów przez Google’a to oddanie władzy nad doświadczeniem z użytkowania telewizora, często też konieczność stosowania kosztownych komponentów i jednocześnie utrata konkurencyjności oferując „to samo co inni pod względem smarta”.
Czytaj też: Rewolucja w Sony Bravia! Producent wypuszcza tylko trzy modele telewizorów
Istotne jest to, że Smart TV da się szybko i tanio załatać dedykowaną przystawką. Nawet najbardziej kosztowny set-top-box w postaci Apple TV to wydatek „raptem” 700 zł. A są inne dużo tańsze rozwiązania. Natomiast ze Smart TV uczyniono kartę przetargową w wyścigu o klienta. Tymczasem tuż po zakupie klient zostaje sam ze swoim Smart TV bez większych aktualizacji, z traceniem dostępu do aplikacji itd.
Dlatego kupując telewizor zdecydowanie warto patrzeć na technologię, jakość obrazu. A Smart TV zlekceważyć. Dobrze by było, aby producenci też zaczęli go lekceważyć. Niestety to raczej tylko pobożne życzenia. Telewizory bez dostępu do VOD, a tylko z podstawowymi funkcjami pozwoliłyby na konkurowanie na to co rzeczywiście jest ważne w telewizorze.