[WIDEO] Na Electronics Show Dreame pozamiatało, skosiło i wysuszyło.

Polskie targi elektroniki użytkowej Electronics Show może nie mają tak dużej skali jak IFA ani takiego poklasku jak CES, ale i tak znalazło się na nich miejsce na innowacje. Ich liderem okazało się Dreame, które postanowiło efektownie zaprezentować się w przestrzeniach Ptak Warsaw Expo. Nie zabrakło miejsca na znane produkty, ale i na nowości!
[WIDEO] Na Electronics Show Dreame pozamiatało,  skosiło i wysuszyło.

Dreame zapewne znacie, bo firma od 2015 roku generuje sporo zamieszania, przede wszystkim na rynku odkurzaczy pionowych oraz autonomicznych robotów sprzątających. Jednak konkurencja na tym polu jest duża i trzeba wykorzystywać każdą okazję do pokazania się konsumentom, najlepiej w sposób namacalny i z opcją sprawdzenia nowości. Do tego właśnie służą takie wydarzenia, jak Electronics Show, które trwa od 21 do 23 czerwca.

Stoisko Dreame jest jednym z największych, bo i producent miał do pokazania blisko 20 produktów. Większość z nich miała już sklepowe premiery, ale nie zabrakło też nowości. Oto te, na które powinniście mieć oko, niezależnie czy chcecie usprawnić sprzątanie w domu, zadbać o wasz trawnik, czy może myślicie o pielęgnacji włosów.

Zobacz wideo i zostaw subskrypcję!

Nowy odkurzacz pionowy Dreame Z30 zrobi niezłe porządki

Dreame wypracowało sobie pewną drogę projektowania odkurzaczy, której konsekwentnie się trzyma. Dlatego też na stoisku mogłem zobaczyć wiele konstrukcji, które zachowują spójny, minimalistyczny design i nie epatują kolorami – zamiast tego subtelnie dopasowują się do przestrzeni, w których mieszkamy, niezależnie od ich wystroju. Stąd też konstrukcjom Dreame musiałem przyjrzeć się z bliska. Być może nie są to najlżejsze odkurzacze na rynku, ale idzie za tym jakość wykonania. Jakości nie zabraknie w najnowszym modelu.

Dreame Z30 wygląda… podobnie

Dreame Z30 to konstrukcja pionowa o dużej wydajności. Producent chwali się mocą ssania na poziomie 310 airwatów, a z mojej perspektywy najważniejsze było to, że po włączeniu najwyższego parametru mocy uaktywniał się prawdziwy potwór. Należy przy tym pamiętać, że nawet najmocniejszy odkurzacz pionowy nie wciągnie brudów, jeśli nie ma odpowiedniej szczotki lub jeśli zasłoni się mu wlot. W Z30 właśnie taka opcja pozwala na zmianę zasad odkurzania i skupienie się na czyszczeniu podłóg z kurzu lub mikroskopijnych zabrudzeń. Te podejrzymy dzięki kolorowemu podświetleniu.

Dreame Z30

Jako, że Dreame Z30 będzie klejnotem w koronie tego producenta, nie mogło zabraknąć sztandarowych rozwiązań. Wśród nich inteligentny algorytm, który wykryje, z jakim kalibrem brudu odkurzacz ma do czynienia, a następnie dobierze do tego adekwatną moc. Jeśli jednak nie mamy zaufania do takiego rozwiązania (choć oceniam, że działało ono – w krótkim teście – poprawnie), możemy samodzielnie przełączać między parametrami mocy.

Do odkurzacza pionowego udało się zaimplementować też wymienne szczotki. Wśród nich narzędzie z funkcją usuwania sierści zwierząt, jednocześnie ssące i szczotkujące. Z kolei główną szczotkę zaprojektowano tak, by nie wplątywały się w nią włosy. Oczywiście da się odczepić długą rurę i pracować na mniejszym dystansie. Zastosowany filtr praktycznie nie przepuszcza cząsteczek powyżej 0,1μm. To wszystko przy czasie pracy do 90 minut i z czytelnym ekranem LCD.

Dreame Z20 (po środku)

Dreame Z30 trafi do sprzedaży jeszcze w tym miesiącu, a towarzyszyć mu będzie Dreame Z20 o nieco innym wyglądzie i możliwościach, ale w dalszym ciągu mocny i z wymiennymi końcówkami. W dalszym ciągu producent osiąga czas pracy 90 minut, choć już przy mniejszej mocy ssania na poziomie 250W. Podobny jest ekran LCD i system montowania baterii, za to zmianie ulega filtr, który nie przepuszcza cząsteczek większych niż 0,3 μm. Dreame Z20 siłą rzeczy jest też tańszy.

Na stoisku było też miejsce dla innych odkurzaczy, takich jak testowany przez Arkadiusza Dreame Z10 Station, który dzięki swojej stacji dokującej z pewnością stanie się ciekawym elementem wystroju salonu, a do tego sprawnie sprząta.

Odkurzać i mopować jednocześnie też się da

Zwykły mop odchodzi do lamusa, gdy do gry wkracza odkurzacz z funkcją mycia podłóg. Tu także Dreame ma sporo do zaoferowania, a na targach pokazało modele Dreame H13 Pro, H12 Pro oraz H12 Dual.

Mopy z funkcją odkurzania lub odkurzacze z funkcją mopowania od Dreame

Nie będę ukrywał, że to rozwiązania cięższe od odkurzaczy, ale po pierwsze – są zmotoryzowane i poruszają się niemal same po podłogach, a po drugie – wygodna rączka daje nam pewny chwyt. Mają też bardziej zabudowane konstrukcje, przez co z pewnością ich obecność w salonach ma większe znaczenie. Jednocześnie urządzenia Dreame mają swój styl łączący nowoczesność i zwartą konstrukcję z zaoblonymi kształtami i poczuciem mobilności. Pojemniki na brudną wodę są tu zamaskowane na tyle, by nie zwracały na siebie uwagi.

Nieco inna konstrukcja sprawia, że Dreame H13 Pro stoi samodzielnie

Moją uwagę przykuł najmocniejszy przedstawiciel serii odkurzająco-mopującej. Dreame H13 Pro oferuje siłę ssania na poziomie ponad 18000 Paskali. To wszystko, na szczęście, bez nadmiernego hałasu, choć oczywiście mówimy o urządzeniu sprzątającym, więc ciszy bym tu nie szukał. Warto jednak było poszukać informacji o tym, jak bardzo autonomiczny jest to sprzęt. Dzięki czyszczeniu szczotki gorącą wodą unikniemy sytuacji, w której szczotka zaśmierdnie bez naszej interwencji. Z kolei przy sprzątaniu nie będziemy musieli spoglądać na typ zabrudzenia, by regulować ustawienia. Urządzenie zajmie się tym samodzielnie.

Odkurzacze mopujące Dreame oferują czytelny wyświetlacz

Miałem okazję skorzystać z tego rozwiązania, i o ile nie zatrzymuje się ono przed nawilżaniem podłogi, gdy wjeżdżamy na dywan, tak rozpoznaje dobrze, jakie cząstki kurzu, brudu lub innych rzeczy znajdują się na podłodze. To wszystko przy pracy nawet do 40 minut, a więc w większości mieszkań wystarczy to na sprzątanie całego lokum. O stanie baterii informuje nas większy niż w odkurzaczach pionowych wyświetlacz, który wpisuje się wizualnie w konstrukcję i po wyłączeniu staje się niezauważalny.

W rozwiązaniach z serii H także zastosowano konstrukcję, która ma zmniejszać wplątywanie włosów i sierści. Szczotki są też ukryte za półprzezroczystą osłoną, przez co widać, kiedy trzeba je wymieniać lub uprać. W dodatku na rączce znajdziemy przycisk do czyszczenia szczotki. Dla rozwiązania H12 Dual możemy skorzystać z szeregu odkurzających końcówek doczepianych osobno. Z tymi urządzeniami spędziłem najmniej czasu, ale nie wątpię, że znajdą swoją niszę.

Co jednak, jeśli nie chce nam się sprzątać?

Robotów sprzątających Dreame ma w brud, ale król jest jeden – X40 Ultra

Centralną część stoiska i strefę demonstracyjną poświęcono robotowi sprzątającemu Dreame X40 Ultra. To urządzenie typu “wszystko zrobi samo” – może z wyjątkiem wyrzucania worków i wymiany wody, natomiast za pomocą aplikacji Dreamehome poinformuje nas o takiej potrzebie. Ma on jednak być dyskretny także w tym znaczeniu, że może pracować chociażby podczas naszej nieobecności w domu.

Dreame X40 Ultra to robot wielozadaniowy

Na Electronics Show mogłem sprawdzić dwie rzeczy – to, jak odkurza i mopuje Dreame X40 Ultra oraz jak radzi sobie z omijaniem niezaprogramowanych przeszkód. Z tego pierwszego zadania wywiązał się dobrze. O ile nie miał szczególnych wyzwań w mopowaniu, tak przy odkurzaniu kilkukrotnie rozkruszył płatki, by następnie zebrać je na raty. Nie jest to jednak coś, co nie przydarza się innym modelom i tak długo, jak podłoga na koniec sprzątania jest czysta, tak jestem wyrozumiały. Z kolei omijanie przeszkód, gdy wykorzystujesz Lidar i rozpoznawanie przestrzeni w 360 stopniach, to pestka.

Po sprzątaniu robot grzecznie wraca do siebie i zaczyna się dziać to, co odciąża nas z przykrych obowiązków. Urządzenie jest sprzętem premium, więc samo czyści z pomocą detergentu swoje wnętrzności oraz szczotki, ogrzewa je ciepłym powietrzem, by szybciej wyszły i nie generowały nieprzyjemnego zapachu, a do tego opróżnia robota z brudnej wody i odkurzonych rzeczy. Mniejsze znaczenie mają tutaj pojemności pojemników wewnątrz odkurzacza, bo ten pojawia się w stacji dokującej zawsze, gdy wyczuje, że to już moment.

Dreame X40 Ultra

Na dość ekstrawagancki i ciekawy dla oka ruch zdecydowano się w przypadku zarówno padów mopujących, jak i szczotki. Te wysuwają się w trakcie sprzątania, jeśli wymaga tego dotarcie do krawędzi pomieszczenia. Potem już nie ma litości – system ssania Vormax o mocy nawet 12000 Pa pożera okruchy i sypkie produkty niczym Pacman kolejne tabletki na swojej drodze. Jeśli jednak Dreame X40 Ultra ma mierzyć się z dużą ilością włosów, możemy dokupić szczotkę TriCut, ograniczającą plątanie włosów.

Jeżeli interesujecie się robotami sprzątającymi, to zapewne nie zaskoczy was, że robot podnosi swoje pady mopujące, gdy ma wjechać na dywan. Nie zdziwi was zapewne to, że ma też spore koła i podjedzie bez problemu na dywany o grubości do 22 mm. Oczywiście producent reklamuje też swój system czyszczenia OmniDirt. Ten dostosowuje siłę czyszczenia, ale też analizuje kolor wody pod kątem jej czystości tak, by wiedzieć, czy podłoga faktycznie została doczyszczona po mopowaniu.

Dreame X40 Ultra

To sprzęt premium, także nikogo nie powinna zaskakiwać jego ekspozycja w centralnym miejscu. To jednak nie tak, że Dreame nie przywiozło innych robotów sprzątających, także tych najprostszych, którym sami opróżniamy pojemnik. Producent zaopiekował się praktycznie każdym segmentem cenowym i na stoisku mogliśmy zobaczyć jeszcze 6 modeli robotów sprzątających, w tym serię D oraz serię L. Szkoda, że wszystkie na biało, ale najwyraźniej wpisywało się to w koncepcję wyglądu stoiska. Tak czy inaczej, w swojej ofercie Dreame ma także czarne lub po prostu ciemne warianty wykończeniowe.

Wielki robot koszący Dreame niczym statek kosmiczny lub szybki samochód

Spójrzcie na wygląd tego robota z różnych stron i spróbujcie sobie wyobrazić, co wam przypomina. Nieco nakierowałem was nagłówkiem tego tekstu, ale z pewnością kilka zdjęć wywoła w waszej głowie lawinę skojarzeń.

Dreame Roboticmover A1 z pewnością ma sporo do zaoferowania w kwestii wyglądu i odcina się dość grubą kreską od przeciętnej kosiarki. Ma jednak zachować jej prostotę, chociażby dzięki szybkiej instalacji. Po prostu podążamy za robotem po terenie, by ten uzyskał szczegółowe informacje na temat powierzchni do koszenia. W ten sposób nie ma potrzeby instalowania anten RTK czy też okablowania wokół terenu, którym ma zająć się robot koszący Dreame. Długość procedury zależy od wielkości terenu, ale według producenta ma najczęściej zajmować około 15 minut.

Niestety, na miejscu nie było mi dane sprawdzić, jak działa i jak porusza się robot, ale według zapewnień przedstawicieli firmy pracuje z dużą precyzją. Jest też gotów na awaryjne wyłączenie, a duży przycisk STOP intuicyjnie wskazuje, co nacisnąć w przypadku nieprzewidzianych okoliczności. Aby jednak mieć pełną kontrolę, systemy pracy uproszczono i w znacznym stopniu działanie Roboticmover A1 przypomina roboty sprzątające. W aplikacji Dreamehome dodajemy mapy i dzielimy je na strefy, tak by urządzenie nie przeszkadzało przy opalaniu czy podczas zabawy dzieci.

Nożyki w Dreame Roboticmover A1

To konstrukcja odporna na wodę w standardzie IPX6, ale jednocześnie wyposażona w systemy, które pozwalają uniknąć kontaktu z deszczem i uciec do bezpiecznego miejsca chociażby w przypadku opadów gradu. Dziennie robot i tak skosi około 1000 metrów kwadratowych, a jego maksymalny obszar działania jest dwukrotnie większy, zatem gdy tylko wyjdzie słońce, weźmie się do roboty. Przy codziennej eksploatacji linki powinny wytrzymać od 6 do 8 tygodni, co zależy chociażby od wysokości przyciętej trawy. Ta może mieć od 3 do 7 cm wysokości.

Omni Sense pozwala lokalizować położenie

Mam nadzieję, że sprzęt działa tak dobrze, jak wygląda, zwłaszcza, że to początek serii rozwiązań od tego producenta. Już wkrótce Dreame pokaże rozwój swojej serii autonomicznych robotów koszących, w tym bezpośredniego następcę modelu Roboticmover A1.

To nie wszystko, co oferuje Dreame. Zobaczcie sami na Electronics Show

Są rozwiązania, na których zwyczajnie się nie znam, ale Dreame także się nimi zajmuje, a do tego skupiały dość dużą uwagę osób odwiedzających stoisko. Warto odnotować bardzo stylowe (i adekwatnie kosztujące) sprzęty do pielęgnacji włosów. Moim faworytem jest przenośna suszarka Dreame Hair Miracle, która swoim wyglądem aspiruje do wysokiej klasy.

Sprzęt wyposażono generator jonów ujemnych wytwarzający ich 600 milionów na centymetr sześcienny. Skłamałbym jednak, gdybym wiedział, czy to optymalna ilość. Wiem za to, że dość szybko wysuszyła moją spoconą głowę. Ma to robić z troską o stan włosa dzięki czujnikowi NTC i mikroprocesorowi, które wspólnie czuwają nad temperaturą. Wygodę zwiększają magnetycznie montowane końcówki, które pozwalają zająć się włosami prostymi lub kręconymi.

Inne modele także prezentują się ciekawie, choć z pewnością są już bardziej przyziemnymi rozwiązaniami – może z wyjątkiem Dreame AirStyle z szeregiem końcówek do modelowania włosów. Można nią zarówno nakręcić loki, jak i wyprostować. Poza tym także nada im objętości czy ukryje odstające kosmyki. Nie zabrakło też zwyczajnego suszenia, które zapewniają też inne modele, w tym przenośna suszarka Dreame Glory Pocket.

O Dreame warto pamiętać nie tylko w temacie pielęgnacji włosów. Na miejscu stał też robot mogący dowozić jedzenie lub zachęcać do kupna określonych produktów w sklepie, podobny do osławionego Kerfusia. Producent z pewnością ma jeszcze parę asów w zanadrzu, natomiast z wszystkimi, którzy przyjdą na Electronics Show trwające do 23 czerwca, zagra w otwarte karty.

Lokowanie produktu: Dreame