Emocje biorą górę nad rozumem w sprawie energetyki. Badacze zdradzają, co myślą dziesiątki tysięcy osób

Żyjemy w czasach kiedy do puli emocjonujących wiadomości (w końcu to emocje w mediach sprzedają się najlepiej) dołaczają wieści związane z transformacją energetyki. Zaczynamy stawiać kluczowe i momentami niewygodne pytania. Niezależnie od tego czy chodzi o elektryfikację transportu, panele solarne czy turbiny wiatrowe, zmianę czuć na horyzoncie to nie tylko na poziomie ekonomicznym i środowiskowym, ale również takim zwyczajnym ludzkim. A ponieważ nie jesteśmy (jeszcze) robotami, również i tutaj aspekt emocjonalny często wybija się ponad racjonalne pojmowanie otaczającego nas świata.
Emocje biorą górę nad rozumem w sprawie energetyki. Badacze zdradzają, co myślą dziesiątki tysięcy osób

Jaka jest rola ludzkich emocji w odniesieniu do energetyki? Na pytanie o wpływ  obaw dotyczących zmian klimatycznych na wyrażanie poparcia dla poszczególnych źródeł energii próbowano znaleźć odpowiedź w badaniu przeprowadzonym na grupie ponad 85 tys. repondentów w 36 krajach. Jego wyniki ukazały się niedawno w periodyku naukowym Energy Policy i wyraźnie wskazują na to, że ludzie bardziej zaniepokojeni zmianami klimatu w większym stopniu popierają źródła energii odnawialnej (woda, słońce, wiatr). Wydaje się to dość oczywiste, ale w raporcie nie brakuje niespodzianek.

Z pewnością stanowi go brak równie silnego sprzeciwu wobec paliw kopalnych i to w tej samej grupie osób wyrażających zaniepokojenie zmianami klimatu. Mamy tu więc pewnego rodzaju niespójność (wyraźne poparcie dla OZE, przy jednoczesnym braku wyraźnego sprzeciwu dla źródeł nieodnawialnych). Płynie z tego jeden wyraźny wniosek – nawet w gronie najbardziej zaniepokojonych zmianami klimatu dominuje chęć rozszerzania dostępnych źródeł energii, niż uszczuplania grupy tych już istniejących i póki co dostępnych. Trudno więc w takim kontekście mówić o prawdziwej transformacji energetycznej. 

Widać wyraźnie, że ludzkie emocje dotyczące zmian klimatu mogą służyć jako dźwignia promująca odnawialne źródła energii i to zarówno pod względem polityki rządowej, jak i decyzji zakupowych. Z drugiej strony, bazowanie wyłącznie na emocjonalnej stronie nie wystarczy do zbudowania społecznego sprzeciwu wobec ropy naftowej, gazu i węgla. Trzeba przyznać otwarcie – ludzie wybierają status quo w obawie przed kosztami związanymi z odejściem od paliw kopalnych. Trudno się temu dziwić, bo przecież tak kluczowe zmiany odczujemy na własnej skórze, niezależnie od tego jaki mamy do tej sprawy stosunek.

Czytaj też: Czeka nas rewolucja w ciepłownictwie. Polacy wskazują brakujące ogniwo do szczęścia

Z drugiej strony w przekazach medialnych (nasyconych często mocno emocjonalnie) warto zrównoważyć rachunek zysków i strat, przekazując bardziej obiektywy obrazek tego, z czego trzeba zrezygnować, a co można zyskać. Osobiście wierzę w zmiany wywoływane od spodu, a zatem od jednostki. Pójście w zieloną przyszłość to nie tylko historia rezygnacji z dotychczasowego sposobu życia, ale też droga do świata o docelowo tańszym i bardziej zrównoważonym dostępie do energii, a przede wszystkim czystszym powietrzu, którego już teraz w wielu miejscach świata zaczyna brakować.