Są pieniądze do wzięcia, więc jest kolejka po pieniądze. Nie zgadniesz, kto zajmuje się cyberbezpieczeństwem
Po tym, jak minister koordynator służb specjalnych walcem rozjechał projekt nowelizacji Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, Ministerstwo Cyfryzacji będzie musiało się zmierzyć z kolejnym problemem. Tym razem natury finansowej.
W ramach nakreślenia tematu, posłużby się pismem NIK-u, skierowanym w rakach konsultacji do projektu. Zakłada on wsparcie dla 500 podmiotów krajowego systemu cyberbezpieczeństwa w modernizacji i rozbudowie infrastruktury cyberbezpieczeństwa. Ok 700 mln zł ma trafić do ok 70 urzędów administracji centralnej i rządowej. Czyli mówiąc wprost – jest kasa do wzięcia, są na nią chętni.
Chętny jest wspomniany NIK, który w piśmie upomina się o dodatek dla osób realizujących zadania z zakresu Cyberbezpieczeństwa. Co warto zauważyć i trzeba to NIK-owi oddać, faktycznie postuluje on o taki dodatek już od dłuższego czasu.
NIK nie jest tu jedyny. O podobny dodatek, również nie pierwszy raz, upomina się m.im. Rzecznik Praw Obywatelskich czy Główny Inspektor Nadzoru budowlanego. Słowem, nawet sobie nie wyobrażacie, kto się w tym kraju zajmuje cyberbezpieczeństwem. Wystarczy rzucić okiem na tabelę z pisma Rzecznika Praw Obywatelskich. Z założenia dodatek miał trafiać do pracowników niższego szczebla, faktycznych specjalistów, a nie, jak wnioskuje RPO – do kierownika, dyrektora i jego zastępcy.
Czytaj też: Copilot+ nie polubił się z Chrome. Lepiej używaj na nim innej przeglądarki
Żarty żartami, ale dodatek finansowy związany z cyberbezpieczeństwem to nie jest zły pomysł. Wszystko rozbije się o jego realizację
Dodatek dla specjalistów faktycznie zajmujących się cyberbezpieczeństwem nie wygląda wcale źle. O ile faktycznie ktoś zweryfikuje zasadność jego przyznania i zostanie on przyznany tam, gdzie powinien. Jak słusznie zaznacza były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, do tej pory dofinansowanie zdawało egzamin.
Mowa właśnie o świadczeniu w ramach działającego od 2021 roku Funduszu Cyberbezpieczeństwa, który miał skutecznie poradzić sobie z rotacją pracowników w instytucjach państwowych. Wynika to z tego, że specjaliści mogą zarobić więcej w firmach prywatnych, więc logiczne jest, że nie pójdą do firmy państwowej za dużo niższe pieniądze. Dodatek jest w stanie załatwić kwestie dysproporcji finansowych.
Wszystko to wygląda ładnie w teorii, ale w praktyce, jak udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć, dodatki nie zawsze trafiały do odpowiednich osób. Wystarczyło odpowiednio, w niewielkim stopniu, poszerzyć kompetencje pracownika i dodatkowe środki zaczynały spływać do kiszeni.
Finansowanie w ramach Funduszu Cyberbezpieczeństwa nie jest jednak pewne, bo zwolennikiem tego pomysłu nie jest minister finansów Andrzej Domański.
Cyberbezpieczeństwo to w dzisiejszych czasach bardzo ważny temat, choć wiem, że działania kolejnej już władzy przy ustawach w tym zakresie to kabaret, więc warto mieć w tym zakresie solidnych fachowców. Realia rynku są takie, że tych można mieć tylko za odpowiednim, konkurencyjnym względem rynku prywatnego, wynagrodzeniem. Co nie zmienia faktu, że kolejka, która właśnie ustawia się po pieniądze wygląda zabawnie i pewnie, przynajmniej w części z wnioskujących instytucji, być może są one potrzebne. Więc nie zostaje nam nic innego jak mieć nadzieję, że fundusz zostanie utrzymany, a dostępne w nim środki będą mądrze wydane.