Test Genesis Zircon XIII. Drugiej takiej myszki dla graczy nie znajdziesz, bo jest tania i rewolucyjna

Pisaliśmy już o tym, jak firma Genesis postanowiła uświęcić 13. rok na rynku, więc tak oto nadszedł czas na sprawdzenie unikalnej myszki związanej z tą rocznicą w praktyce. Zwłaszcza że z obietnic producenta wynika, że Genesis Zircon XIII jest potencjalnie myszką idealną, która posłuży przez wiele lat.
Test Genesis Zircon XIII. Drugiej takiej myszki dla graczy nie znajdziesz, bo jest tania i rewolucyjna

Najważniejsze cechy Genesis Zircon XIII

Genesis chciał zrobić z Zircon XIII mysz unikalną i to rzeczywiście firmie się udało. Pomimo sześcioletniego już doświadczenia na rynku, nigdy nie spotkałem na masowym rynku modelu, który miałby do zaoferowania dokładnie to, co zapewnia Zircon XIII. Mam tutaj na myśli poziom modularności, który wykracza całkowicie poza to, do czego przyzwyczaili nas producenci. Wymiana grzbietu, naklejanie gumowych wstawek na obudowę i ślizgaczy to już norma, dlatego Genesis wyróżnił się, zapewniając projektowi Zircon XIII bezproblemową wymianę przełączników pod głównymi przyciskami (Hot-Swap), regulowanie skoku przycisków, a nawet potrzebnej siły nacisku do ich aktywacji.

Czytaj też: Szukasz taniego pada? Test Genesis Mangan 300 i Mangan 400 pomoże ci w wyborze

Podoba mi się, że Genesis zadbało o to, aby różne wersje kolorystyczne Zircon XIII były rzeczywiście odmienne w każdym szczególe. Biały wariant Zircon XIII doczekał się nie tylko białych ślizgaczy w zestawie, ale również nawet narzędzia do demontażu i gumowych odbojników, które w czarnym wariancie są odpowiednio czarne. Teoretycznie to szczegół, ale niektórzy producenci pomijają to nawet w 9-krotnie droższych sprzętach.

Zdjęcia na stronie wprowadzają jednak w błąd, bo w zestawie znajdziecie nie cztery zestawy czterech naklejanych dystansów, a trzy. Poza tym możecie liczyć na instrukcję obsługi, odbiornik radiowy USB szare gumowe naklejki na obudowę, dodatkowy grzbiet, dwa dodatkowe przełączniki oraz parę sprężynek o odmiennej charakterystyce.

Sam proces gruntownej modyfikacji Zircon XIII jest bardzo prosty, a to dlatego, że cała myszka trzyma się w kupie na zatrzaskach. Skomplikowało to znacznie cały projekt, a do tego z całą pewnością obniżyło integralność strukturalną i zwiększyło ogólną wagę, co nie tylko czuć, ale też słychać, kiedy tylko mocniej przyciśnie się obudowę. Nie wpływa to wprawdzie na codzienne użytkowanie tej myszki, ale obawiam się, że co bardziej porywczy gracze, mogą stosunkowo szybko odkryć powód, dlaczego myszki projektuje się najczęściej tak, aby dostęp do ich wnętrza był “chroniony” przez zestaw śrubek, a nie zatrzasków. Taka jest już jednak cena opcji beznarzędziowego demontażu.

Kiedy już rozłożymy Zircon XIII na elementy składowe (w tym procesie trzeba tylko uważać na przewód łączący akumulator na grzbiecie z laminatem), otrzymamy dostęp do laminatu, przełączników i przycisków głównych. Po co? Ano po to, żeby nawet dla samego testu wymienić w prosty sposób przełączniki Kailh GM 8.0 na ostrzejsze Kailh GM 4.0 lub znacznie cichsze i bardziej miękkie Huano Silent Brown, dostosować siłę nacisku z 15 na 25 gramów poprzez wymianę sprężyn czy wyregulować skok przełączników od 0,4 do 0,7 mm. Najmniej inwazyjne modernizacje obejmują wymianę ślizgaczy i naklejenie gumowych paneli na obudowę, z czym tak naprawdę poradzi sobie każdy. 

Genesis Zircon XIII na co dzień

Z mojego punktu widzenia zabawa z modularnością Genesis Zircon XIII kończy się w 30 minutach. Posprawdzałem różne konfiguracje, wybrałem tę, która najbardziej wpisywała się w moje wymagania i tyle. W tym momencie Zircon XIII stracił dla mnie wszelkie zalety związane z łatwym dostępem do środka… ale zapewne przypomniałbym sobie o tym, gdyby tylko główne przyciski zaczęły wariować, a wymiana przełączników, dorzucenie dystansów czy sprężynek byłyby na to lekarstwem. Pod tym właśnie względem Zircon XIII można uznać za myszkę na lata, bo kiedy tylko przyciski główne zaczną wykazywać znamiona zużycia, będzie je można łatwo naprawić. 

Czytaj też: Test klawiatury mechanicznej Genesis Thor 230 TKL za 179 zł. Nie, to wcale nie błąd cenowy

Bryła Zircon XIII jest niewielka, choć z 77-gramową wagą daleko jej do najlżejszych modeli. Mysz mierzy tylko 119 mm długości, 62 mm szerokości i 40 mm wysokości, a niezależnie od wybranego grzbietu (jeden zapewnia większe oparcie nadgarstka), wpisze się głównie w gusta osób o mniejszych dłoniach lub po prostu lubiących mniejsze myszki o symetrycznej obudowie i subtelnych elementach składowych. Dlaczego? Ano dlatego, że przyjemna w działaniu rolka jest bardzo nisko osadzona między dwoma niezależnymi skrzydełkami głównych przycisków, przycisk funkcyjny jest bardzo mały, a te boczne z gumowym wyłożeniem może i wystają bardziej poza obudowę, ale za to cechują się zero-jedynkowym charakterem pracy. Wszystkie dodatkowe przyciski bazują na przełączniku Huano Green Dot o żywotności rzędu 5 mln kliknięć. 

Chociaż zwykłem lubić takie myszki od zawsze, jako maniak dynamicznych strzelanek, to w Zircon XIII zauważyłem ciekawe zjawisko. Chociaż w 99% granie z nią w Dooma, czy CS:GO 2.0 było czystą przyjemnością, to zdarzało mi się niepotrzebnie unosić myszkę podczas bardziej dynamicznych ruchów, a to przez punkt ciężkości, który przez umieszczenie 600-mAh akumulatora w górnej części myszki, został uniesiony znacznie ponad podstawę.

Z drugiej jednak strony do precyzji oferowanej przez sensor Pixart PAW3395 o czułości od 50 do 26000 DPI oraz sygnału bezprzewodowego nie mogę się doczepić. Na to po prostu nie da się narzekać, co tyczy się nawet akumulatora, który na jednym naładowaniu zapewnia do nawet 100 godzin pracy bez podświetlenia i około 70-80 godzin z aktywnym podświetleniem i na 1000-Hz odświeżaniu. Jednocześnie kiedy tylko Zircon XIII zostanie rozładowany, możecie przejść na połączenie przewodowe, używając dołączonego w zestawie przewodu Paracord o długości 180 cm w tekstylnym oplocie. Wtedy po godzinie naładujecie akumulator do około 35% od kompletnego rozładowania, a na pełne 100% będziecie musieli czekać do nawet czterech godzin.

Jedyną wadą Zircon XIII wydaje się być nieprzemyślany grzbiet, który blokuje całkowicie efekty podświetlenia logo, które znajduje się pod nim. Poza tym propozycja Genesis rzeczywiście pozytywnie zaskakuje i trzeba bardzo postarać się, żeby dostrzec inne obiektywne wady. Wszystko sprowadza się więc zarówno do własnych preferencji, jak i potencjalnych problemów, które mogą pojawić się po dłuższej eksploatacji. 

Test Genesis Zircon XIII – podsumowanie

To wszystko sprawia, że Zircon XIII nie jest myszką dla każdego, bo w cenie rzędu 269 złotych bardzo duży kawałek budżetu zjada właśnie ta modularność. Jeśli więc nie wiecie, jak podejść do sprzętu o takim charakterze, a zabawa w dostosowywanie myszki nie jest zupełnie dla was, to najpewniej powinniście zapomnieć o tym modelu. W tej cenie na rynku znajdziecie myszki całkowicie pozbawione modularności, które przewyższą Zircon XIII w kwestii integralności strukturalnej i wytrzymałości, a do tego będą po prostu inne i tym samym potencjalnie bardziej odpowiednie dla was.

Czytaj też: Test Genesis Toron 531. Sprawdziłem zestaw słuchawkowy dla graczy za 199 zł

Jeśli jednak widzicie w modularności myszki Zircon XIII potencjał, to lepiej nie mogliście trafić. Firma Genesis stworzyła bowiem bardzo dobrą myszkę bezprzewodową, nie oszczędzała na materiałach i elementach składowych, a do tego zwieńczyła swoje dzieło unikalnym na rynku poziomem modernizacji, która nie ogranicza się wyłącznie do dołączonego w zestawie osprzętu. Rewolucja wśród myszek dla graczy? Ewidentnie tak. Zwłaszcza że zamknięto ją w bardzo przystępnej cenie, która zapewnia nie tylko sprzęt, ale również “doświadczenie”, które w przypadku niektórych graczy może przerodzić się w zupełnie nową pasję.