Ostatnie urządzenia od chińskiego producenta mogły liczyć na pozytywny odbiór. W recenzji Honora 90 Michał uznał go za był ciekawe urządzenie dla tych, którzy w przeszłości korzystali z rozwiązań Huawei i chcieliby kontynuować te doświadczenia. Firma nie zamierza jednak opierać się na tym wizerunku. W teście Honor Magic 6 Pro Arkadiusz podkreślał, jak mocno firma postawiła na ewolucję aparatów oraz zaimplementowała sztuczną inteligencję wspomagającą codzienne czynności.
Teraz nowości fotograficzne trafiają do serii Honor 200. Przy okazji premiery firma ogłosiła współpracę z paryskim Harcourt Studio. Nie wiecie, co to za studio? Spokojnie, ja też nie wiedziałem. Teraz już wiem, że działają od 1934 roku w Paryżu i przez te lata opracowali unikatowy styl portretów z charakterystycznym oświetleniem. Charakterystyczne rozwiązania przyciągnęły przez lata licznych celebrytów i sławy, a zwyczajem dla francuskiej klasy średnio-wyższej stało się uczestniczenie w sesjach w Studio Harcourt przynajmniej kilka razy w życiu.
Jak zatem przełożono działalność organizacji oraz studia fotograficznego na rozwiązania w smartfonie Honora?
Seria Honor 200 ma wyróżniać się zdjęciami i jakością portretów
Honor próbuje żyć w zgodzie z hasłem Technologie spotykają sztukę (tech meet art w sumie brzmi naturalniej) i dlatego nie chce wyłącznie śrubować specyfikacji (bo to i tak już nie ma w smartfonach zbyt wielkiego znaczenia). Coraz ważniejszą rolę w każdej części tego, jak działa nasz smartfon, odgrywają algorytmy. Honor od lat rozwija swój AI Image Engine, który ma dopasowywać warunki na wielu fotografiach łączonych później w jedną, ale też nie chce poprzestawać na “suchej” fotografii, a zależy mu na promocji dodatkowych trybów.
Takie podbudowanie reputacji narzędzi Honora może nastąpić dzięki współpracy z Studio Harcourt. Jak osiągnięto symbiozę między modelem obliczeniowym nadającym zdjęciom charakterystycznego wyglądu a studiem działającym na własnym sprzęcie i we własnej przestrzeni?
To wspólna inicjatywa z obydwu stron. Poza tradycyjnym doświadczeniem jest też wiedza techniczna. Jak przetłumaczyć to w algorytmy i oprogramowanie? Inżynierowie z obydwu stron pracowali nad tym razem. Mamy też szczęście. To w Paryżu otworzyliśmy pierwsze centrum badań i rozwoju, więc przez 18 lat inżynierowie mogli ze sobą blisko współpracować, by rozwiązanie stało się możliwe. Nie możemy powiedzieć, że w pracę zaangażowała się tylko jedna ze stron, inaczej nie udałoby się przenieść rozwiązania w świat modeli AI Tony Ran, Prezydent Honor Europe
W efekcie przeanalizowano ponad 1000 scenariuszy oświetleniowych i spore pokłady danych. Co otrzymaliśmy od Harcourt i Honora? Zestaw trzech ustawień portretowych – Harkourt Vibrant, kolorowy oraz klasyczny (czarno-biały). Nie są to jednak zwykłe filtry wrzucane na zdjęcie. Te cały czas analizują warunki otoczenia i fotografowaną twarz, by wytworzyć najlepiej odwzorowany efekt względem tego, co dałoby się osiągnąć w studiu Harcourt. Oczywiście najlepszym scenariuszem byłoby posiadanie pomieszczenia z określonym źródłem światła na twarz, ale rozwiązanie dobrze spisuje się także podczas ruchu postaci.
Tryb portretowy pozwala też na upiększanie sylwetki oraz regulowanie bokeh. Efekty, gdy tylko postać zostaje złapana w kadrze, potrafią być bardzo korzystne w słonecznych oraz pochmurnych warunkach. Sytuacja nieco pogarsza się nocą, co jest spodziewane. Nie są to zdjęcia całkowicie przypominające efekt z portretowych aparatów. Andrzej Libiszewski zwrócił uwagę na to, że rozmiar krążków światła w tle poniższego zdjęcia nie uwzględnia zmiany odległości między lampami, a do tego odcięcie postaci w okolicy włosów łatwo dostrzec na większym ekranie czy przy przybliżeniu. To jednak, jak na postać w ruchu, całkiem dobre osiągnięcie.
Czemu, oprócz oprogramowania, Honor 200 Pro zawdzięcza swoje fotograficzne możliwości? Przede wszystkim producent postawił na nowe matryce z tyłu. Główny aparat korzysta z 50-megapikselowego rozwiązania Super Dynamic H9000 o rozmiarze 1/1,3″ produkcji Omnivision. Do tego z tyłu znajdziemy drugi obiektyw 50 Mpix od Sony, pozwalający na cyfrowy zoom z 2,5-krotnym powiększeniem względem aparatu głównego. Obydwa oferują optyczną stabilizację. Do kompletu z tyłu dorzucono 12-megapikselowy aparat ultraszerokokątny oraz 50 Mpix przedni aparat do selfie, wspierany przez 2 Mpix sensor głębi.
Honor 200 to zgrabny i smukły smartfon z kilkoma ciekawymi decyzjami
Zdjęcia możecie obejrzeć i ocenić samodzielnie, natomiast warto porozmawiać też o reszcie cech, które definiują ten smartfon. Wśród nich dobrze zachowane pozory smukłości. Honor 200 Pro ma 8,2 milimetra grubości, ale znacząco zwęża się przy brzegach, a te, nie dość że wąskie, są też płaskie. Przez to telefon wbija się mocno w dłoń – czasem nawet za mocno, ale trzymamy go pewnie. Masa 199 gramów z pewnością była dla mnie ulgą po blisko miesiącu korzystania ze smartfonu ważącego 20 gramów więcej, a szklany, miękki w dotyku, matowy tył dał przyjemne odczucie. To wszystko w obudowie spełniającej standard IP65.
Podobać może się także ekran i to nie ze względu na obietnicę jasności na poziomie 4000 nitów. Takiego stanu z pewnością nie dostrzeżecie dłużej, niż w kilku sekundach filmu. Prędzej zauważycie jasność na poziomie maksymalnie 1600 nitów – producent rzekomo na tyle pozwoli ustawić ekran ręcznie. Na razie całkiem przyjemnie korzystało się z tego panelu o przekątnej 6,78 cala, choć oczywiście zagięcia wiążą się z utratą części jasności. Z kolei rozdzielczość 2700×1224 piksele uważam za więcej niż wystarczającą.
Nie będzie kompromisów w zakresie wydajności. Jako niemal flagowy sprzęt, Honor 200 Pro dostał niemal flagowy procesor – Snapdragon 8s Gen 3 (nieważne, że 8s Gen 1 i Gen 2 nie istnieją). W połączeniu z 12 GB RAM-u i pamięcią UFS 3.1 to więcej niż wystarczająco do codziennej pracy. Potencjał części układu, zwłaszcza jednostki NPU, mogą jednak wykorzystać rozwiązania AI zaimplementowane w nakładce pod nazwą Asystent. Od widżetu sugerującego, jaką aplikację uruchomić, przez funkcję Magiczny Portal, która po przeciągnięciu do boku elementu zasugeruje nam, gdzie go udostępnić, aż po gesty w powietrzu (które jak dla mnie działają średnio) – układ obliczeniowy będzie miał co robić.
Honor 200 Pro nie będzie też odstawał pod względem baterii. Producent postawił na ogniwo krzemowo-węglowe, które oferuje większe zagęszczenie niż ogniwa litowo-jonowe – o 12,8% według zapewnień Honora. Dzięki temu stosunkowo smukły smartfon oferuje 5200 mAh z obsługą ładowania przewodowego o mocy do 100W oraz ładowania indukcyjnego z mocą do 66W. Szkoda, że producent nie dorzuca do pudełka stosownej ładowarki, ale to nie pierwszy taki przypadek dla Honora.
Problemem Honor 200 Pro może okazać się cena
Na rynku mamy zatrzęsienie sub-flagowców, smartfonów, którym albo brakuje niewiele do najwyższego poziomu, albo są z zeszłego roku. Honor 200 Pro ze swoimi ambicjami fotograficznymi ustawia się w szeregu, gdzie liczy się wiele pomniejszych aspektów jak jakość odtwarzanego dźwięku, dodatkowe usługi w obrębie systemu czy gwarancja stabilności pracy i długiego wsparcia.
O wsparciu aktualizacjami ze sceny nie padło ani jedno słowo. Poprzednik – Honor 90 – otrzymuje aktualizacje systemu przez 2 lata i wsparcie poprawkami bezpieczeństwa przez 3 lata. Konkurencja albo trzyma się podobnego poziomu, albo obiecuje więcej i dłużej. Ale właśnie – jaka jest to konkurencja? Ile będzie kosztował Honor 200 Pro, gdy już pojawi się w Polsce?
Tego jeszcze nie wiem, ale cena na poziomie 799 euro może być trudna do przełknięcia dla wielu osób, nawet, gdy mówimy o telefonie w wersji 12 + 512 GB RAM-u i z niemal flagowym procesorem. W końcu w okolice 3000-3500 złotych wpada chociażby Samsung Galaxy S23, da się też kupić ubiegłoroczne flagowce, jak chociażby OnePlus 11. Honor z pewnością ma potencjał na to, by jego zakup za tę cenę nie był złym wyborem, a jeśli codzienna praca i wydajność utrzymają się na dobrym poziomie, to z pewnością będzie godny rekomendacji. Na tę chwilę poczekajmy jednak do recenzji, która pojawi się już wkrótce.
Podczas wydarzenia pokazano także modele Honor 200 oraz Honor 200 Lite, jednak nie miałem z nimi styczności tak długiej, by móc cokolwiek napisać od siebie.