Na Jowiszu ukrywało się coś niezwykłego. Nowe ustalenia wywracają sytuację do góry nogami

Od ponad trzystu lat ludzkość obserwuje potężną burzę szalejącą na Jowiszu. Tamtejsza Wielka Czerwona Plama jest w rzeczywistości antycyklonem, którego tajemnice co jakiś czas wychodzą na światło dzienne. Najnowsza z nich dotyczy struktur zaobserwowanych nad tym niezwykłym obiektem.
Na Jowiszu ukrywało się coś niezwykłego. Nowe ustalenia wywracają sytuację do góry nogami

Badania na ten temat zostały niedawno opisane na łamach Nature Astronomy. Jak się okazuje, tamtejsza atmosfera może być zdecydowanie bardziej interesująca, niż myśleliśmy. Jej górne warstwy uważano bowiem za wyjątkowo spokojne (jak na planetę, na której co najmniej od setek lat trwa burza). Ostatnie informacje wskazują na zgoła odmienny scenariusz. 

Czytaj też: Mgławica Kraba zaskoczyła składem. W rozwiązaniu tej zagadki pomógł teleskop Webba

Wysiłkami mającymi na celu rozwikłanie całej zagadki kierował Henrik Melin z Uniwersytetu w Leicester. Wraz ze współpracownikami miał przed sobą wielkie wyzwanie, gdyż na biegunach cząstki pochodzące z księżyca Io, będącego wyjątkowo wulkanicznym obiektem, przemieszczają się wzdłuż linii pola magnetycznego. W takich okolicznościach na Jowiszu pojawiają się zorze polarne o różnych długościach fal. 

Jako że do piątej planety od Słońca dociera bardzo niewielka ilość światła słonecznego, bo około 4 procent tego, co otrzymuje Ziemia, to wydawałoby się, że panujące tam warunki powinny być bardzo podobne bez względu na lokalizację. Jakim zaskoczeniem musiało więc być wykrycie niespodziewanej aktywności w górnych warstwach jowiszańskiej atmosfery nad tamtejszą Wielką Czerwoną Plamą. 

Wielka Czerwona Plama to potężna burza szalejąca na Jowiszu. Ten antycyklon jest znany ludzkości od ponad trzystu lat

Bardzo istotne były w tym kontekście obserwacje prowadzone z użyciem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Wykryte dzięki jego instrumentom anomalie mają postać ciemnych łuków i jasnych plam widocznych w podczerwieni. Za źródło tej zmienności astronomowie uznali głębsze warstwy tamtejszej atmosfery, a nie światło emitowane przez naszą gwiazdę. 

Dokładniej rzecz ujmując, członkowie zespołu badawczego są zdania, że za całe zamieszanie mogą odpowiadać fale grawitacyjne powstające głęboko w niższych warstwach atmosfery, w obrębie Wielkiej Czerwonej Plamy. Owe fale mogą przemieszczać się na wyższy pułap, co ma wpływ na strukturę i emisję tamtejszych górnych warstw. Być może mechanizm wytwarzania tych fal jest podobny, jak na Ziemi, ale jeśli tak, to u nas z pewnością są one słabsze. 

Czytaj też: To się nazywa wizja! Ten napęd mógłby rozpędzić statek rozmiarów Jowisza do prędkości relatywistycznych

Postępy w tym zakresie są efektem projektu ERS (Early Release Science). Miał on na celu między innymi wyjaśnienie, dlaczego temperatura nad Wielką Czerwoną Plamą jest relatywnie wysoka. Na podstawie najnowszych danych badacze doszli do zupełnie innych wniosków. Więcej informacji w tej sprawie powinny dostarczyć trwające obserwacje z udziałem teleskopu Webba.