Trudno w to uwierzyć, ale to rzeczywistość. Polska naprawdę budowała kolejową potęgę wojskową

Czy wiedzieliście, że nasz kraj posługiwał się wyjątkowym sprzętem wojskowym, który sprawia wrażenie broni rodem z filmów? Jeśli kojarzycie bazę wypadową w serii Metro Exodus, to zapewne wiecie, co mam już na myśli.
Trudno w to uwierzyć, ale to rzeczywistość. Polska naprawdę budowała kolejową potęgę wojskową

Czym były polskie pociągi pancerne i jak przetrwały próbę czasu?

Polskie pociągi pancerne zajmują wyjątkowe miejsce w historii militariów. Ich początki sięgają końcowych etapów I wojny światowej i rozciągają się przez okres międzywojenny aż do II wojny światowej. Te potężne maszyny nie były dziełami szaleńców na metalowych kołach, bo tak naprawdę stanowiły znaczące zasoby taktyczne w różnych konfliktach wojskowych II Rzeczypospolitej Polskiej. Z dzisiejszego punktu widzenia możemy powiedzieć, że ich ewolucja, zastosowanie i ostateczna przestarzałość opowiadają fascynującą historię innowacji i adaptacji w obliczu zmieniających się technologii wojennych. Zwłaszcza że choć ogólna koncepcja pociągów pancernych pojawiła się w Polsce już podczas I wojny światowej, to polskie siły wykorzystały je po raz pierwszy dopiero podczas wojny domowej w Rosji.

Czytaj też: Tworzą potężny europejski czołg przyszłości. Polska odegra w tym ważną rolę

Zanim wejdziemy w szczegóły, musimy pamiętać, że po raz pierwszy pomysł na budowę pancernych pociągów pojawił się w 1826 roku we Francji, a dwie dekady później w Austrii powstała pierwsza częściowo opancerzona platforma kolejowa z działem. Dopiero podczas I wojny światowej Austro-Węgry, Niemcy oraz Rosja postawiły sporo na ten rodzaj uzbrojenia, rozwijając improwizowane konstrukcje w coś, co można było już nazwać mianem “pancernych pociągów” może nie z krwi i kości, a stali pancernej i potężnych dział artyleryjskich. Na większą skalę wykorzystywano je dopiero właśnie podczas wspomnianej rosyjskiej wojny domowej, ale swoich kilku minut chwały pancerne pociągi doczekały się również podczas II wojny światowej, kiedy to sięgali po nie Niemcy, Sowieci i właśnie Polacy.

Wróćmy jednak o te dwie dekady wstecz, czyli do momentu, w którym Europa nie wiedziała jeszcze nic a nic o Hitlerze, a więc do czasów, w których nowo odtworzona Armia Polska walczyła o niepodległość i integralność terytorialną, robiąc użytek z kilku pociągów pancernych. Te pociągi były jednak bardzo prowizoryczne i opancerzone improwizowanymi materiałami, wśród których znajdowały się metalowe bramy, cement oraz worki z piaskiem, co zresztą przyniosło im przydomek „mobilnych okopów”. Potęga polskich pancerniaków na szynach dopiero jednak startowała i tak oto między 1918 a 1920 rokiem polskie warsztaty w miastach takich jak Kraków, Lwów, Warszawa czy Wilno wyprodukowały około 90 pociągów pancernych dla Armii Polskiej.

Czytaj też: NATO zbuduje “Ścianę z Dronów” przeciwko Rosji. Polska będzie w tym kluczowa

Pociąg pancerny Danuta z 1939 roku

Te pociągi odegrały kluczowe role w Powstaniu Wielkopolskim, wojnie polsko-ukraińskiej i wojnie polsko-bolszewickiej, kiedy to ich zdolność do zapewniania mobilnej siły ognia i transportu wojsk okazała się nieoceniona, ale służba nie była dla nich łagodna. W efekcie pod koniec wojny polsko-sowieckiej tylko około 20 pociągów pancernych było aktywnie wykorzystywanych, a w 1921 roku polskie jednostki pociągów pancernych zostały zreorganizowane w sześć dywizji, z czego każda dysponowała dwoma pociągami. Ta reorganizacja oznaczała początek programu modernizacji, który zakończył się w 1931 roku, a wtedy pociągi zostały sklasyfikowane jako „lekkie” lub „ciężkie” i zostały jednolicie uzbrojone, co miało zwiększyć ich efektywność operacyjną. Osiem lat później czekał je kolejny ważny sprawdzian.

Podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku polskie pociągi pancerne ponownie udowodniły swoją strategiczną wartość. Wtedy były wyposażone w różne rodzaje broni, a w tym wieżowe haubice kalibru 100 mm, działa polowe kalibru 75 mm oraz karabiny maszynowe kalibru 7,92 mm. Szczególne pociągi, takie jak „Śmiały” i „Piłsudczyk”, stały się szerzej znane ze swoich znaczących ról w walce, kiedy to ciężkie uzbrojenie oraz pancerz ochronny, czyniły je groźnymi przeciwnikami przeciwko siłom naziemnym i lekkim pojazdom pancernym, a w konkretnych konfiguracjach nawet przeciwko lotnictwu.

Wagon artyleryjski pociągu Śmiały

Czytaj też: Polska wyda miliard dolarów na powietrzne kolosy. Zyska na tym wojsko i NATO

Polskie pociągi pancerne były wysoce skuteczne w swoich rolach “mobilnych fortec” szczególnie w okresie międzywojennym i w początkowych etapach II wojny światowej. Ich mobilność, siła ognia i pancerz ochronny sprawiały, że były cennymi zasobami do szybkiego rozmieszczenia i bezpośredniego wsparcia ogniowego. Do czasu. Rozwój broni przeciwpancernej, a do tego rosnąca rola lotnictwa i czołgów dorzuciły trzy grosze do odwiecznego problemu takich pociągów (konieczności pozostawania na torach i przewidywalnej drogi ruchu), pogrążając je raz na zawsze. Tak przynajmniej mogłoby się nam wydawać, bo choć historia polskich pociągów pancernych zakończyła się po 1950 roku, dziś Rosja wykorzystuje je czasem do zabezpieczania sieci kolejowych i realizowania wsparcia logistycznego w rejonach konfliktowych. Dziś te „mobilne okopy” są ewidentnie reliktami przeszłości, które na współczesnym froncie nie mają sensu, ale i tak odegrały istotną rolę w kształtowaniu wyników konfliktów początku XX wieku.