Rząd nie prześwietli smartfonów Polaków. Wyjaśniamy projekt ustawy

Rząd będzie nas inwigilować! Orwell żywy! Olaboga, wyrzuć smartfon, kup telefon stacjonarny! To niestety nie jest prawda, choć przepisy, które mają pojawić się w Prawie Komunikacji Elektronicznej na pierwszy rzut oka mogą wydawać się alarmujące. Warto jednak wyjaśnić, na czym polegają i czy faktycznie oznaczają wielką inwigilację.
Rząd nie prześwietli smartfonów Polaków. Wyjaśniamy projekt ustawy

Jeśli wierzyć w clickbaity, obecne Prawo Telekomunikacyjne od 20 lat pozwala na pełną inwigilację

Ustawa Prawo Telekomunikacyjne została przyjęta w 2004 roku. Przez 20 lat technologia, delikatnie mówiąc, mocno poszła do przodu i jak to często bywa, przepisy za nią nie nadążają. Jednym z takich przepisów jest pojęcie przekazu telekomunikacyjnego, które jak czytamy w Prawie Telekomunikacyjnym, oznacza treści rozmów telefonicznych i innych informacji przekazywanych za pomocą sieci telekomunikacyjnych.

Jeśli wierzyć w alarmujące artykuły, jakie pojawiły się na clickbaitowych portalach, w zasadzie już ten zapis jest furtką do totalnej inwigilacji. W końcu pod inne informacje można podciągnąć wszystko, co przesyłamy w sieci telekomunikacyjnej. W tym maile i wiadomości wysyłane za pomocą komunikatorów. Logiczne, prawda?

Przekaz telekomunikacyjny to jednak bardzo nieprecyzyjne określenie, które nie pasuje do dzisiejszych czasów. Co w komentarzu dla serwisu Prawo.pl wskazuje biegły i ekspert z zakresu czynności operacyjnych, Jacek Kudła. Jego zdaniem pojęcie powinno zostać zastąpione przez określenie komunikacja elektroniczna i taki też zapis jest obecny w projekcie Prawa Komunikacji Elektronicznej.

Czytaj też: Amerykańskie himalaje hipokryzji w sprawie chińskiego sprzętu. Co z polskimi przepisami?

Czy Prawo Komunikacji Elektronicznej wystawi służbom nasze wiadomości na złotej tacy?

Nowe przepisy mówią, że operatorzy będą zobowiązani przekazywać wspomniane komunikaty elektroniczne wybranym służbom. Ich liczba faktycznie się zwiększy i jest to jedna ze zmian wprowadzanych w Ustawie, która słusznie może wzbudzać kontrowersje. W sumie będzie to dziesięć służb.

A jakie konkretnie dane będą przekazywane? Częściowo praktycznie ta same, co w obecnych bilingach – dane właściciela numeru oraz nowość – dokładna lokalizacja. Precyzuje to art. 386 ust. 1 projektu Ustawy, a wyjaśnia treść uzasadnienia. Wróćmy do art. 381 ust. 1, czyli informacji, co konkretnie obejmuje tajemnica komunikowania się w sieciach telekomunikacyjnych i jakie dane dostaną służby. Są to:

  • dane dotyczące użytkownika,
  • komunikat elektroniczny,
  • dane transmisyjne, które oznaczają dane przetwarzane do celów przekazywania komunikatów elektronicznych w sieciach telekomunikacyjnych lub naliczania opłat za usługi komunikacji elektronicznej i mogą obejmować dane lokalizacyjne, które oznaczają wszelkie dane przetwarzane w sieci telekomunikacyjnej lub w ramach usług komunikacji elektronicznej wskazujące położenie geograficzne telekomunikacyjnego urządzenia końcowego użytkownika usług komunikacji elektronicznej,
  • dane o lokalizacji, które oznaczają dane lokalizacyjne wykraczające poza dane niezbędne do transmisji komunikatu elektronicznego lub wystawienia rachunku,
  • dane o próbach uzyskania połączenia między zakończeniami sieci, w tym dane o nieudanych próbach połączeń, oznaczających połączenia między telekomunikacyjnymi urządzeniami końcowymi lub zakończeniami sieci, które zostały zestawione i nie zostały odebrane przez użytkownika końcowego lub nastąpiło przerwanie zestawianych połączeń.

Projekt Ustawy Prawo Komunikacji Elektronicznej zawiera też definicję komunikatu elektronicznego i jest to każda informacja wymieniana lub przekazywana między określonymi użytkownikami za pośrednictwem publicznie dostępnych usług komunikacji elektronicznej i nie obejmuje on informacji przekazanej jako część transmisji radiofonicznych lub telewizyjnych transmitowanych przez sieć telekomunikacyjną, z wyjątkiem informacji odnoszącej się do możliwej do zidentyfikowania użytkownika otrzymującego informację. Dalej mało precyzyjnie? To sprawdźmy definicje usługi komunikacji elektronicznej, bo i taka znajduje się w projekcie Ustawy Prawo Komunikacji Elektronicznej.

Czytaj też: Lepiej nie mieć Internetu wcale, niż mieć Facebooka bez limitu. Prezes UKE namiesza w ofertach operatorów

Usługa komunikacji elektronicznej to usługa świadczona za pośrednictwem sieci telekomunikacyjnej, zwykle za wynagrodzeniem, z wyłączeniem usług związanych z zapewnianiem albo wykonywaniem kontroli treści przekazywanych przy wykorzystaniu sieci telekomunikacyjnych lub usług komunikacji elektronicznej,
obejmującą:

  • a) usługę dostępu do internetu w rozumieniu art. 2 pkt 2 akapit drugi rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2015/2120 z dnia 25 listopada 2015 r. ustanawiającego środki dotyczące dostępu do otwartego internetu i dotyczące opłat detalicznych za regulowane usługi łączności wewnątrzunijnej oraz zmieniającego dyrektywę 2002/22/WE, a także rozporządzenie (UE) nr 531/2012 (Dz. Urz. UE L 310 z 26.11.2015, str. 1, z późn. zm.4)),
  • b) usługę komunikacji interpersonalnej,
  • c) usługę polegającą całkowicie lub głównie na przekazywaniu sygnałów, w szczególności przesyłanie sygnałów w ramach komunikacji interpersonalnej niezależnie od stosowanej technologii, usługę transmisyjną stosowaną na potrzeby świadczenia usług komunikacji maszyna – maszyna oraz na potrzeby nadawania.

To zostaje nam jeszcze jedna niewiadoma, czyli czym jest usługa komunikacji interpersonalnej. To usługa umożliwiająca bezpośrednią interpersonalną i interaktywną wymianę informacji za pośrednictwem sieci telekomunikacyjnej między skończoną liczbą osób, gdzie osoby inicjujące połączenie lub uczestniczące w nim decydują o jego odbiorcy lub odbiorcach, z wyłączeniem usług, w których interpersonalna i interaktywna komunikacja stanowi wyłącznie funkcję podrzędną względem innej usługi podstawowej.

Czytaj też: Krajowy system cyberbezpieczeństwa może zmienić wiele branż. Czy są gotowe na konsultacje?

To w końcu jakie informacje trafią do służb w myśl Prawa Komunikacji Elektronicznej?

Żaden z widocznych tu punktów nie mówi nam nic o treści komunikatów, maili czy wiadomości przesyłanych za pomocą komunikatorów. A wiecie dlaczego? Operatorzy zwyczajnie nie mają dostępu do tego typu danych. System bilingowy operatora ma zapisane jedynie dane o tym, że numer/usługa X wykonał określone działanie w sieci. To właśnie do tego odnosi się komunikat elektroniczny, czyli współczesny odpowiednik, obecnego w przepisach od 20 lat przekazu telekomunikacyjnego.

Jedyna różnica względem obecnych przepisów dotyczy tego, że udostępniana będzie faktyczna lokalizacja. Obecnie jest to bardzo nieprecyzyjne, bo jest ustalana na podstawie informacji o ostatnim nadajniku, z jakim połączył się telefon, w momencie wykonania połączenia. Naszą dokładną lokalizację dostaną też służby, kiedy połączymy się z numerem alarmowym, w ramach systemu AML (Advanced Mobile Location), ale to temat na inną okazję.

To tyle. Wszystko. Żadnego Orwella tu nie ma. Więc dając tu konkretny przykład, służby dostaną następujące informacje – Kowalski Jan, na którego zarejestrowany jest numer/usługa X, zamieszkały w Pcimiu przy ul. Clickbaitu 13 wykonał:

  • połączenie głosowe z numerem XYZ trwające 15 minut i 16 sekund, w lokalizacji XY,
  • wysłał SMS na numer ABC, w lokalizacji XY,
  • połączył się z Internetem, przesłał 2137 bajtów danych, w lokalizacji YZ.

I tak dalej, i tak dalej. Nie będzie tu informacji o treści rozmowy, SMS-a oraz tego, jakie konkretnie informacje zostały przesłane przez Internet, czy za pomocą jakiego komunikatora internetowego. Do tego służby będą musiały użyć specjalistycznego oprogramowania (tak, jak Pegasus), założyć podsłuch itp. Dokładnie to bardzo jasno tłumaczy też uzasadnienie do projektu Ustawy.

Co też jest bardzo ważne, choć więcej służb będzie mogło uzyskać dostęp do wykazu połączeń to nadal nie będą tego robić na zawołanie, a za zgodą sądu. Tak jest w przypadku Prawa Telekomunikacyjnego, tak będzie w przypadku Prawa Komunikacji Elektronicznej.

Tutaj warto wspomnieć, że nowy projekt Ustawy różni się w tym zakresie od projektu poprzedniej władzy. Tamten rozszerzał obowiązek przechowywania tego typu danych na podmioty inne, niż operatorzy telekomunikacyjni. Jak dostawcy poczty elektronicznej czy komunikatorów internetowych. O co była słuszna afera. Tam faktycznie można było mieć obawy, że służby dostaną dostęp do treści wiadomości, bo operator poczty elektronicznej takie dane posiada, a operator telekomunikacyjny już nie.

Zupełnie inną kwestią jest to, że zgodnie z orzecznictwem TSUE przekazywanie jakichkolwiek danych jest niezgodne z prawem unijnym. Mimo wszystko służby do sprawnego działania jakiegoś dostępu potrzebują i to, jak zostanie to rozwiązanie przez obecną władzę, będzie na pewno bardzo interesującym tematem.

A póki co, możecie spać spokojnie. Na podstawie proponowanych przepisów Prawa Komunikacji Elektronicznej rząd nie będzie prześwietlać Waszych smartfonów. Skrzynek mailowych też nie.