Niestety, już na wstępie należy zaznaczyć, że wydany raport nie nastraja zbyt optymistycznie. Stoją za nim przedstawiciele IEEFA (Institute for Energy Economics and Financial Analysis), którzy przyjrzeli się około 80 koncepcjom na realizację technologii SMR. Takowe pojawiły się w różnych częściach świata i znajdują się obecnie na zróżnicowanych etapach rozwoju.
Czytaj też: Wodór z odpadów, a wszystko to napędzane zieloną energią. Genialna koncepcja zachwyca na każdym kroku
Jak w ogóle definiuje się małe reaktory modułowe? Najprościej rzecz ujmując, chodzi o reaktory jądrowe, których moc nie przekracza 300MW. Pojedyncze takie urządzenie może dostarczyć energii dla nawet 30 000 domów, dzięki czemu mogłoby wystarczyć do spełnienia potrzeb energetycznych małego miasta. Oczywiście w teorii brzmi to świetnie, ale doświadczenie nauczyło nas, że rzeczywistość nie zawsze pokrywa się z oczekiwaniami.
Autorzy raportu nie pozostawili na obecnie rozważanych reaktorach SMR suchej nitki. Jak stwierdzili, tego typu urządzenia są jak na razie zbyt drogie, powolne i ryzykowne. Mówiąc dokładniej, ich budowa znacząco się przeciąga, co z kolei przekłada się na rosnące koszty takiego przedsięwzięcia. I to właśnie ten ostatni aspekt wzbudza największe wątpliwości wśród ekspertów zajmujących się tematem.
SMR, czyli małe reaktory modułowe, są zdaniem ekspertów zbyt problematyczne. Ich budowa trwa dłużej niż zakładano, a do tego dochodzą wysokie koszty
Poza tym naukowcy sugerują, że fundusze przeznaczane na rozwój tej technologii mogłyby trafić tam, gdzie dałoby się je wykorzystać szybciej i z mniejszą szkodą dla środowiska. Chodzi rzecz jasna o odnawialne źródła energii. Gdyby zainwestować środki z SMR w budowę farm fotowoltaicznych i wiatrowych czy projektowanie bądź produkcję akumulatorów, to być może efekt byłby lepszy.
Wspólną cechą reaktorów SMR stawianych w różnych częściach świata są… opóźnienia. Na przykład inwestycja w Chinach zajęła dwanaście lat, choć miała zostać zrealizowana trzykrotnie szybciej. W Rosji plan zakładał budowę reaktorów w trzy lata, lecz ostatecznie udało się tego dokonać po trzynastu. W Argentynie natomiast zamiast czterech lat budowa trwa już trzynaście i… końca nie widać.
Czytaj też: Rekordowa sprawność ogniwa termowoltaicznego. Mamy energetyczny cud w USA
Mimo to czołowi gracze na rynku, tacy jak Westinghouse czy NuScale przekonują, że będą w stanie zrealizować swoje zlecenia w ciągu 36-48 miesięcy. W przypadku GE-Hitachi zapewnienia są nawet bardziej śmiałe, gdyż mowa o czasie budowy wynoszącym zaledwie dwa lata. Mając na uwadze wszystkie te problemy, trudno sobie wyobrazić, by technologia SMR faktycznie okazała się tak rewolucyjna, jak mogliśmy jeszcze do niedawna wierzyć.