Żyć w świecie, w którym Huawei nie oberwał potężnymi sankcjami ze strony Stanów Zjednoczonych – takie marzenie mam za każdym razem, gdy stykam się z urządzeniami tego producenta. Wszyscy już wiemy, że smartfony Huawei nie obsłużą sieci 5G, nie skorzystają z najmocniejszych układów na rynku, mogą zapomnieć o obsłudze eSIM-ów i prędko nie zobaczą kompatybilności z częścią popularnych aplikacji. Producent przez ostatnie lata dzielnie walczył z systemem i w tej nierównej walce nieraz wychodził zwycięsko… choć tylko na chwilę.
Seria Pura 70 zastępuje smartfony Huawei P, które już kilkukrotnie udowodniły swoją wartość w świecie mobilnej fotografii. Pura 70 Pro to telefon ze środka nowej serii, więc nie będzie szczytem osiągnięć fotograficznych, za to powinien dobrze spisywać się na co dzień i nadal dostarczać dobrych wrażeń fotograficznych. Dzieli też wiele elementów z najdroższym modelem w serii, więc może to rozsądny kompromis wśród smartfonów Pura? Przekonajmy się!
Huawei Pura 70 Pro – specyfikacja
Specyfikacja | Huawei Pura 70 Pro |
Wymiary | 162,6 x 75,1 x 8,4 mm |
Masa | 220 g |
Stopień ochrony IP | IP68 |
Wykończenie | Szkło Kunlun Glass 2 (przód i tył), ramki z aluminium |
Ekran | 6,,8 cala LTPO OLED |
Rozdzielczość ekranu | 2844×1260 pikseli (460 ppi) |
Odświeżanie ekranu | Do 120 Hz |
Głośniki | Stereo |
Układ obliczeniowy | HiSilicon Kirin 9010 7nm |
Procesor | 2x 2,3 GHz Taishin Big + 6x,2,18 GHz Taishin Mid + 4x 1,55 GHz Cortex-A510 |
Grafika | Maleoon 910 |
RAM | 12 GB |
ROM | 512 GB |
Slot na kartę Micro SD | Brak |
System | Android 12 |
Nakładka | EMUI 14.2 |
Wi-Fi | 802.11 a/b/g/n/ac/6 |
Bluetooth | 5.2, A2DP, LE, L2HC |
NFC | tak |
Lokalizacja | GPS, Glonass, Galileo, QZSS, NavIC |
USB | Typu C, 3.1, OTG |
Czujniki | Akcelerometr, żyroskop, kompas, czujnik zbliżeniowy, cz. spektrum barw |
SIM | Dual SIM |
Czytnik linii papilarnych | Pod ekranem |
Akumulator | Li-Po, 5050 mAh |
Prędkość ładowania przewodowego | Do 100W |
Ładowanie bezprzewodowe | Tak, do 80W |
Aparat główny | 50 Mpix f/1.4-4.0, OIS, 1/1,3″, 1µm, PDAF, laserowy AF, OIS |
Aparat ultraszerokokątny | 12,5 Mpix f/2.2, 1/4,0″, pole widzenia 123˚ |
Aparat przybliżający | 48 Mpix f/2.1, OIS, PDAF, zoom optyczny 3,5x (93 mm) |
Przedni aparat | 13 Mpix f/2.2 |
Wideo | 4K/ 60 FPS, 1080p/ 60FPS |
W pudełku znajdziemy także etui z tworzywa osłaniające tył i zostawiające przestrzeń na bokach oraz 100-watową ładowarkę z dwoma złączami tuż obok siebie. W zestawie do niej otrzymaliśmy kabel USB-A do USB-C.
Póki Stany Zjednoczone nie mogą zablokować dostępu do metalu i szkła, Pura 70 Pro bryluje
Po smartfonie kosztującym ponad 5000 złotych na start nie możemy spodziewać się czegokolwiek innego niż wysokiej jakości wykonania. Huawei pod tym względem nie zawodzi, dostarczając bardzo solidny i stylowy smartfon. Nie jestem fanem kilku decyzji, które podjął producent – przede wszystkim nie przemawia do mnie wygląd wyspy aparatów oraz szkło zaokrąglone z wszystkich czterech stron, ale narzekać na nie mogę tylko ze względu na aspekt wizualny. No i może na to, że czyszczenie okolic wyspy aparatu z kurzu to nic przyjemnego, ale tak już jest.
Szkło Kunlun, jakim producent zabezpieczył telefon, przez okres testowania nie zebrało rys – zarówno z tyłu, jak i z przodu. Niestety, upadek z około 50 cm (z kieszeni na asfalt z kamyczkami) spowodował rozbicie się tafli szkła. To nie reguła – telefon musiał strategicznie uderzyć boczną krawędzią w podłoże. Z kolei na ramce widzę niewielkie wyszczerbienie po upadku z wysokości biurka na panele (ok. 80 cm), choć nie zmieniło to wizualnie oblicza urządzenia.
Jeśli coś zmienia to, jak wygląda smartfon, to wyspa aparatów, która mocno się brudzi i nie tak łatwo da się wyczyścić. Poza tym, że wyspa znacznie odstaje, to na niej odstają okręgi aparatów. W efekcie na błyszczącej tafli wyspy widać sporo kurzu i drobin, które trudno zetrzeć. Wyspa jest na tyle duża, by telefon się nie kołysał przy pisaniu na płaskiej powierzchni, a do tego trzymając telefon prawą dłonią palec wskazujący idealnie pod nią odpoczywa. Ergonomicznie Huawei Pura 50 Pro broni się pomimo 220 gramów masy.
Huawei zastosował masę trików uprzyjemniających korzystanie z, jakby nie patrzeć, sporego telefonu. Przy grubości 8,4 milimetra smartfon znacząco zwęża się przy zaokrąglonych krawędziach. Matowy, czarny tył jest niesamowicie przyjemny w dotyku, a jednocześnie odporny na zadrapania. Do tego dorzućmy solidne przyciski (po prawej stronie i na odpowiedniej wysokości) i całkiem udane wyważenie całości i dostajemy telefon, który wiele rzeczy robi dobrze. I w sumie, choć nie przemawia do mnie wygląd zagiętego z czterech stron szkła, to jakoś przyjemniej ściąga się pasek powiadomień czy wraca do ekranu głównego.
Czy ekrany mogą jeszcze szokować?
A jak wygląda sprawa ekranu w Huawei Pura 70 Pro? W końcu w tym zakresie chińscy producenci radzą sobie dobrze, a i sama firma ma od kogo brać najnowsze panele. Z pewnością nie jest to ekran pod żadnym kątem rekordowy. Nieco wyższa od Full HD rozdzielczość (2844×1260 pikseli przy 6,to zaleta, ale też nic szczególnego w tych czasach. W przypadku jasności podczas moich testów (maksymalna jasność w trybie HDR, cały ekran wypełniony białym tłem) osiągałem około 2250-2280 luksów na całej powierzchni, bez znaczących utrat w centrum ekranu. Standardowa jasność na co dzień oscyluje bliżej 1000-1200 luksów w zależności od sytuacji. Sympatyczne wyniki, choć konkurencja potrafiła w tym roku świecić nieco jaśniej.
Czy panel Huawei Pura 70 Pro jest jednak w jakimkolwiek stopniu dobry? Oczywiście. Huawei po prostu nie ma ambicji, by był on wybitny, rekordowy czy ponadprzeciętny w tym budżecie. Widać to po ustawieniach. Kolory możemy otrzymać tu w dwóch wersjach – normalnej oraz wyrazistej. Daje to różne i niemal biegunowe rezultaty, które możemy jeszcze zmienić poprzez dobranie odpowiedniej dla naszego odbioru tinty. To w zasadzie tyle, bo zmienimy tu jeszcze rozdzielczość na dynamiczną, niższą lub domyślną i odświeżanie ekranu na bliższe 60 Hz, bliższe 120 Hz lub zmieniające się dynamicznie.
Co do samych wrażeń z odbioru ekranu, nie poczułem, by ten mógł mnie w jakikolwiek sposób zachwycić, ale też nie rozczarowuje. Żywe kolory to standard, a nie znajdziemy tu chociażby wyróżniających się kątów widzenia. Być może to kwestia zastosowanego szkła, które przez swoją krzywiznę z każdej strony odbija nieco więcej światła niż inne panele. Jednocześnie czernie są tu głębokie (w końcu to OLED), biele nie mają odchyleń ku żółci czy błękitom. Gdy chodzi o problemy trapiące panele OLED, to przy niskiej jasności na czarnym tle białe czcionki nadal są białe, a szarości nie stają się zielone. To wszystko składa się na ekran, z którego będziecie zadowoleni, o ile nie przeszkadza wam szkło zagięte z każdej strony. I co więcej, to panel, który w tej samej (na rzut oka) jakości pojawia się w droższej Purze 70 Ultra.
Dźwięk i wibracje w Huawei Pura 70 Pro
Trudno mi napisać tu coś więcej niż standardowe: jest dobrze. Przede wszystkim to głośnik z dość szerokim zakresem tonalnym, acz przede wszystkim stawiający na wyrazistość i czystość odbioru. Symetrii między głośnikiem dolnym i górnym nie uświadczycie, ale dysproporcje oceniłbym jako 60:40. To dolny głośnik ma w sobie więcej basu, ale też i nie jest to poziom, który zmiótłby najdroższe iPhone’y czy Samsungi z ziemi. Raczej to rynkowy standard.
Zmianę parametrów dźwięku poprzez opcję Huawei Histen zostawiono dla połączeń ze słuchawkami. I tu robi się ciekawie, bo znajdziemy sporo opcji. Wśród nich Audio 3D, tworzące efekt przestrzenny, w którym dźwięk może bardziej nas opływać. Jest to efekt wirtualny i wiele zależy tu zarówno od piosenki, jak i humoru oprogramowania. Choć nieraz czuć, że to działa, to traktowałbym to jednak jako ciekawostkę. Znacznie ważniejszy jest korektor w trybie standardowym, który możemy wybrać w jednym z kilku domyślnych ustawień lub samodzielnie wyregulować. Przy podłączeniu przewodowym wybierzemy nawet rodzaj zestawu słuchawkowego. I te ustawienia faktycznie działają oraz przekładają się na korzystanie z całości.
Wibracje w Huawei Pura 70 Pro są prawidłowe. Nie ma tu nic szczególnego, ale z pewnością są haptyczne i mocne. Przy pisaniu na klawiaturze z pewnością poczujecie precyzję. Jednocześnie producent stroni od implementacji takich rozwiązań, które pozwalałaby wibracjom dać nam sygnał, że przesuwamy się chociażby do konkretnej ogniskowej, ale wykorzystuje je przy alarmach. Wolałbym odwrotną sytuację.
Wydajność Huawei Pura 70 Pro – jeśli wystarczy, to jest dobrze?
Kirin 9010 to z pewnością jednostka jedyna w swoim rodzaju. Rzadko kiedy w układzie mobilnym widzimy aż 12 rdzeni procesora, a jednocześnie flagowe jednostki potrafią wchodzić już na taktowanie rzędu 3 GHz. Tymczasem 2 najmocniejsze rdzenie osiągają 2,3 GHz, Tylko czy ma to jeszcze jakiekolwiek znaczenie? Czy z perspektywy użytkownika ważne jest to, że autorski układ graficzny nie będzie mógł równać się jednostkom Adreno?
Na pewno z perspektywy użytkownika istotne i nieistotne jednocześnie jest to, że układ od HiSilicon wydajnością plasuje się gdzieś między Snapdragonem 888 i Snapdragonem 8 Gen 1 aniżeli przy najnowszych propozycjach. Czuć to przede wszystkim podczas uruchamiania gier, o ile już znajdziecie wasze ulubione tytuły lub pobierzecie działające pliki .apk. Przede wszystkim – jest chłodno, nawet przy dłuższych sesjach rozgrywki. To jednak oznacza, że o najlepszych efektach wizualnych w najnowszych grach możecie zapomnieć. Wiele tytułów uruchomimy w ekwiwalencie ustawień wysokich, ale nie w ustawieniach ultra. Na mniejszym ekranie i tak za specjalnie tego nie widać. W skrócie – jest płynnie, ale nie jest to żadne osiągnięcie w 2024 roku. Nie ma też narzędzia z opcjami wspomagającymi rozgrywkę czy ograniczającymi wygląd powiadomień.
A co z nakładką systemową i codzienną pracą? Odnoszę wrażenie, że EMUI, choć tak samo nasycone kolorami i dodatkowymi aplikacjami producenta, zachowuje płynność przy codziennej pracy oraz, co ważne, utrzymuje sporo aktywnych procesów w pamięci operacyjnej. W końcu po to ma jej aż 12 GB. Przycięcia mogą się zdarzyć tylko w standardowej sytuacji – gdy po długiej chwili włączymy ponownie Wi-Fi i spróbujemy skorzystać z telefonu podczas natłoku powiadomień. Wtedy także telefon staje się najgorętszy, a to aplikacje pokroju Messengera czy Telegrama potrafią rozgrzać Huawei Pura 70 Pro do znacznie odczuwalnego poziomu. Nic tu jednak nie parzy – po prostu na chwilę zmniejsza się komfort.
Jeśli mielibyście przy sobie flagowca i renderowali ten sam film na Capcucie czy eksportowali zdjęcie po obróbce w Adobe Lightroom – tak, poczujecie różnicę między telefonami. Podobnie, gdy uruchomicie większość ambitnych graficznie gier. Jednocześnie, gdy jesteście zajęci odpisywaniem na służbowe e-maile i przeglądacie arkusze z wynikami firmy w kwartale, nie odczujecie, że coś ładuje się tu wolniej lub jest mniej wydajne. Możecie odczuć brak pewnych aplikacji, ale Huawei z tym walczy…
EMUI, Android, Micro G. Huawei w 2024 roku to mieszanka, ale jaka?
Świat Androida zapełnił lukę po Huawei, nawet jeśli w Europie Huawei nadal korzysta z Android Open Source Project i ubiera go w szaty nakładki EMUI. Pod EMUI 14.2 kryje się jednak Android 12. Jeśli Huawei nie dostarcza dodatkowych zabezpieczeń w obrębie swojej nakładki, to starsza dystrybuxja systemem z logiem robocika to szansa dla hakerów. Parafrazując pewien mem: szanse na kradzież danych ze smartfonu ze starszą wersją systemu są niewielkie, ale nigdy zerowe. Huawei ni ezająknął się na temat długości wsparcia dla swojego telefonu, a ostatnie poprawki bezpieczeństwa pochodzą z 1 marca (mamy końcówkę maja, gdy piszę ten tekst).
Huawei wymyślił “nowy” (bo w sumie to istniejący od 2019 roku) sposób na zapewnienie sobie dostępu do przynajmniej części rozwiązań z usługami Google Play. Dzięki pakietowi MicroG Companion i Usługi MicroG, o których pobranie Huawei AppGallery poprosi nas przy próbie zainstalowania aplikacji od Google, znika część ograniczeń. Niczym empik pozwalający na sprzedawanie pod swoim szyldem w sieci produktów przez inne sklepy, Huawei pozwala nam na pobieranie plików .apk z innych źródeł jak Appparks, ApkPure czy GboxLab (który to wchodzi do sklepu Google Play jako urządzenie inne niż smartfon Huawei).
Nie chcę, żeby recenzja stała się wyliczanką dotyczącą tego, co jest, a co nie zadziała przy uruchomieniu Huawei Pura 70 Pro, bo zawsze będzie to lista niekompletna, poza tym może ulec zmianie. Jeśli jednak miałaby nie ulec zmianie (zakładam pozytywnie), to znaczna część aplikacji dzięki obejściom zakazu od USA działa. Ile bym o tym nie napisał, to zawsze pozostanie pewnego rodzaju ryzykiem i grą w ciuciubabkę. Możecie zapomnieć o Google Pay czy wiadomościach od Google z RCS. Z drugiej strony moje codzienne aplikacje, jak klient taksówki, aplikacja dyskontu, komunikatory czy rozwiązania do kupna biletów komunikacji miejskiej działały i pozwalały się logować z użyciem konta Google oraz Facebooka.
Wróćmy do samego EMUI, w którym poczujecie się znajomo, jeśli przez ostatnie lata obcowaliście z urządzeniami Huawei. Jednocześnie jest kilka zmian, które mogą zmienić wasz odbiór urządzeń tego producenta. Część z nich odbyła się w ramach ekranu zawsze włączonego oraz motywów. Na tym pierwszym może pojawić się mocno przyciemniona tapeta z jaśniejszym zegarem, niczym w iOS. Według mnie rozwiązanie ma ten sam problem, co u Apple – jest zwyczajnie za jasne. Jednocześnie działa tylko w trybie, w którym zawartość ekranu znika po kilku sekundach.
Jeszcze więcej różnorodności dadzą wam motywy, w których możemy ustawić tapetę jako dekorację ekranu zawsze włączonego, ekranu blokady i tło ekranu głównego. Wtedy też zmienimy kolory ikon. Istnieje też motyw, który pozwala wam wyciąć obiekt ze zrobionego zdjęcia, by ten został częścią tapety i był na ekranie blokady. Pomysł dobry, wykonanie – średnie. Smartfon nie potrafił wyróżnić obiektu, który był na pierwszym planie, a czasem wycięcie jest dość niedokładne, do tego rozmiaru wyciętego obiektu względem całego ekranu nie można zmienić. Jeśli kreatywność nie jest waszą mocną stroną – zostają motywy ze sklepu i to tylko w jego obrębie zmienimy czcionkę. Dziwne to o tyle, że powinna to być opcja w systemie, nie zaś w sklepie z aplikacjami.
Na ekranie głównym znajdziemy też widżety grupowe, które potrafią nas przenieść do konkretnych funkcji w obrębie aplikacji systemowych, na przykład trybu makro w aplikacji zdjęć czy uruchomienia ćwiczenia w aplikacji Huawei Zdrowie. Daje to pewne poczucie obcowania z ekosystemem, podobnie jak to, że po przesunięciu palcem po ikonach aplikacji systemowych, te mogą uruchomić niewielki dymek, gdzie podejrzymy ostatnie zdjęcie lub odpalimy skrót z danej aplikacji.
Huawei mnoży też funkcje dostępne w całym systemie. Zaimplementował (już jakiś czas temu) chociażby schowek SuperHub, do którego możemy wrzucić np. odległe zdjęcie z galerii, by podczas edycji nie musieć go szukać. Z kolei po przeciągnięciu od krawędzi i przytrzymaniu rozwiniemy skróty do aplikacji oraz menu wyboru dowolnego programu. Nowością jest przenoszenie raptem 4 aplikacji systemowych na pasek powiadomień w chwili, gdy wychodzimy z nich, by uruchomić inny program. Wtedy naszym oczom ukazuje się kapsułka z częścią informacji np. podczas nagrywania dyktafonu. Rozwiązanie podobne do tych znanych chociażby z ColorOS i wprowadzone dość nieśmiało.
Aplikacje? W EMUI 14.2 tych od producenta jest sporo. Z pewnością część z nich jest dobrymi alternatywami dla komercyjnych rozwiązań, by wspomnieć Mapy Petal czy Klipy Petal – całkiem bogate mobilne narzędzie do edycji wideo. Poza tym producent ma własną przeglądarkę, klawiaturę Celia (od razu wyłączyłem, została z tyłu za konkurencją), własne rozwiązanie odpowiadające na usługi Google (notatnik, klient e-mail, chmura, znajdź urządzenie) i kilka ciekawych narzędzi, jak PomiAR do wskazywania odległości z użyciem smartfonu czy pilot wykorzystujący moduł podczerwieni.
Gwoli formalności warto wspomnieć, że Huawei Pura 70 Pro wyposażono w optyczny skaner linii papilarnych umieszczony dość nisko w ekranie. Nie jest on za duży, ale działa skutecznie pod różnymi kątami i z różnymi palcami. Smartfon wyposażono także w 512 GB pamięci na pliki, z czego dla użytkownika pozostawiono 466 GB.
Wszystko to sprawia, że ludzie, którzy korzystali z Huawei w przeszłości, mogą tu poczuć się dobrze. Czy jest tu coś, czym producent mógłby pozyskać nowych klientów? Nie zaimplementowano AI, które przykładowo Samsungowi pomogło podbić sprzedaż, a do tego nieśmiało pojawia się u innych producentów. Postawiono na solidny pakiet aplikacji na start i coraz solidniejsze rozwiązania wewnątrz systemu. Ja fanem EMUI nadal nie zostałem, ale widać, że nie zostało ono w tyle względem konkurencji.
Metody łączności na Huawei Pura 70 Pro
Tak naprawdę jedynym większym brakiem w Huawei Pura 70 Pro jest brak obsługi standardu eSIM. W tej klasie telefonu i przy tej cenie powinien on po prostu być. Huawei Pura 70 Pro nie obsłuży też łączności 5G, co pewnie nikogo już nie zaskakuje. Co za to obsłuży? Wi-Fi 6 i łączność była bezproblemowa, szybka oraz nie przyczyniała się do nagrzewania smartfonu. Porozmawiamy też w ramach Wi-Fi Calling. I bez niego jakość rozmów jest dobra, a rozmówcy słyszą mnie wyraźnie.
W Huawei Pura 70 Pro znajdziemy też standardowe zdobycze nowoczesnej techniki. Moduł NFC może nie pozwoli zapłacić, ale może przydać się do innych rozwiązań. Bluetooth w standardzie 5.2 nie sprawiał żadnych kłopotów przy korzystaniu z rozmaitych gadżetów Bluetooth. To po prostu standardowy pod tym i innymi względami smartfon.
Fotograficzna Pura 70 Pro? Sprawdzamy zestaw aparatów
Potrójny zestaw oczek z tyłu, w tym aparat ze zmienną przesłoną oraz jasny obiektyw portretowy? W teorii Huawei ma przepis na sukces. Jego aplikacja fotograficzna też nieco różni się od konkurencji dzięki zastosowaniu przycisku ze skrótami w dolnym panelu. To tam możemy włączyć poprawki sztucznej inteligencji, które coraz rzadziej są wyróżnione w smartfonach jako osobna funkcjonalność. Niezrozumiałą decyzją w erze pionowego wszystkiego jest brak aspektu zdjęcia 16:9 – tym musicie się zająć w postprodukcji.
Wydaje mi się, że postprodukcji nie będziecie nadmiernie używać w stosunku do zdjęć z głównego aparatu. Chyba, że nie podobają wam się nasycone scenerie, choć Huawei i tak nieco ograniczył podkręcanie barw. Domyślnie zdjęcia lądują do nas w dobrej jakości – zdarzają się pojedyncze błędy przetwarzania, kiedy zamiast liści na gałęzi mamy rozmytą papkę, ale to tylko niektóre z przypadków. Najczęściej smartfon rejestruje sporo detali (choć nie jest to ostrość brzytwy) bez przepaleń i bez nadmiernej ilości cieni. Zdarzają się sytuacje, w których życzyłbym sobie lepszej pracy w HDR-ze, bo czasem i chmury się przepalą, i cienie budynków staną się zbyt czarne.
Miałem jeszcze jeden problem. Gdy w kadrze było dużo czerwieni, to smartfon dodatkowo podbijał temperaturę barwową i potrafi przyciemnić zdjęcie. Nie dzieje się to zawsze i nie znalazłem reguły, ale zdjęcia z mocnym akcentem czerwieni trochę rozczarowują. Pomaga wyłączenie sztucznej inteligencji, zwłaszcza, że mało ma ona wspólnego z inteligencją, a rozpoznawanie scen działa koszmarnie wolno i nie zawsze skutecznie.
To nie są problemy dyskwalifikujące, choć uważam, że główny obiektyw stać na więcej i nawet ubiegłoroczny P60 Pro dawał większą stabilność w tym względzie. Być może wynikało to z lepszego ISP. Tak czy inaczej główny aparat Huawei Pura 70 Pro zrobi dobre zdjęcie za dnia, choć może nieco się pogubić w bardziej wymagających scenariuszach. Smartfon dobrze dobiera przysłonę, choć raczej i tak manipuluje nią w niewielkim stopniu w ciągu dnia i nigdy nie zrobił zdjęcia z f/4, nawet w bardzo słonecznych warunkach. Liczyłem też na płytszą głębię ostrości w ogóle, ale to zapewne musiało zostać dla modelu Ultra.
Z kolei do obiektywu ultraszerokokątnego w ciągu dnia nie mam większych zarzutów, poza jednym. Ze smutkiem przyznaję, że włącza się on podczas większych zbliżeń w ramach trybu supermakro, co raczej zniechęca, aniżeli zachęca do robienia zdjęć. Oczywiście możemy temu zapobiegać. Same zdjęcia za dnia wyglądają dobrze. Zachowują podobną, a czasem nawet tę samą kolorystykę, co przy głównym aparacie, mają dużo detali w centrum bez znacznej utraty na brzegach kadru i nie dochodzi w nich do efektu rybiego oka. Nawet rozpiętość tonalna jak na ten typ aparatu jest przyzwoita. Trzeba jedynie dać mu czas i nie robić zdjęć w ruchu, jeśli chcemy zachować rozsądną jakość.
Do zdjęć nazwanych przez producenta supermakro rekomenduję obiektyw przybliżający. Na bliskim dystansie spisuje się on świetnie, dając przyjemne rozmycie oraz sporo detali w kielichach kwiatów czy niewielkich obiektach. Czar pryska, gdy przychodzi do przybliżeń i to raczej niedostatek jednostki przetwarzania obrazu. Fotografie dalekich obiektów sprawiają wrażenie nieostrych, ponadto dość szybko zaczynają się pojawiać dystorsje i wrażenie malowania zdjęć akwarelą. 10-krotny zoom mogę uznać jako akceptowalny, ale nie jest on niczym więcej. 3,5-krotne powiększenie optyczne ma potencjał przede wszystkim portretowy i na bliskim planie. To nie tak, że nie da się z jego pomocą odczytać dalszych napisów, ale jeśli tylko spojrzymy na zdjęcia na większym ekranie, to o zachwyt jest trudno.
No dobrze, a jak sprawa wygląda nocą? Po pierwsze: zdjęcia nocne rejestrują się ponad 3 sekundy i przetwarzają przez minimum kolejne 3. Jeśli zależy wam na czasie, nie korzystajcie z tego trybu. Jednocześnie różnica w jakości zdjęć będzie znacząca. Jasne, zdjęcia mają więcej detali, ale potrafią stać się ciepłe od świateł. W moim mniemaniu zbyt ciepłe i zbyt pomarańczowe. Do tego dziwne rzeczy potrafią dziać się przy zachmurzonym, zanieczyszczonym światłem niebie, gdzie jakość leci na łeb na szyję, choć przede wszystkim z dodatkowych obiektywów.
Niektóre zdjęcia nocne wyglądają fatalnie, zwłaszcza, gdy trochę światła załamie się na szybach chroniących obiektywy, a to niestety się zdarza. Wtedy widać sporo szumów. Utrzymuje się wrażenie braku ostrości. Aparat ultraszerokokątny nie daje rady, a z przybliżającym bywa różnie i zależy to od ilości światła. Na szczęście nikt nie dorysowuje księżyca. Konkurencja odjechała tu Huaweiowi i ponownie mam wrażenie, że to kwestia rozwiązań odpowiedzialnych za przetwarzanie zdjęć, a nie samej optyki. Jednocześnie są to detale widoczne na zbliżeniach. Z daleka lub w mediach społecznościowych nikt nie znajdzie takiego problemu.
W przypadku selfie te różnice między Purą 70 Pro, a konkurencją, będą sporo mniejsze. Z przednich zdjęć jestem zadowolony. Nie mają może absolutnie najlepszej szczegółowości, ale ich kolorystyka jest zgodna z tym, co rejestrują tylne aparaty, kolory cery wydają się być odwzorowane prawidłowo, a rozpiętość tonalna jest na tyle dobra, by nie spalić nieba. To wszystko przy sensownym, acz mylącym się niejednokrotnie w detalach, odcięciu postaci od kadru.
Wideo nagramy maksymalnie w 4K i 60 klatkach na sekundę. Wideo w tej najwyższej rozdzielczości prezentuje się dobrze – co prawda zdarzają się tu przepalenia, zwłaszcza przy tych dalszych elementach i przy przybliżeniach, ale nie psują one odbioru. Co prawda życzyłbym też sobie mocniejszej stabilizacji, ale i bez tego na wideo da się bez problemu odczytać szczegóły. Dobrze nagrywany jest dźwięk. Poprawnie spisuje się autofokus. Przejścia między obiektywami zachodzą bez przycięć. Huawei Pura 70 Pro dobrze sobie radzi w nagrywaniu wideo. Nie stanie się jego mistrzem, ale wystarczy wszystkim, którzy nie muszą pracować w farmie kontentu.
Akumulator w Huawei Pura 70 Pro – dużo i dobrze?
Huawei Pura 70 Pro stawia na odrobinę większy akumulator niż ma to miejsce w wielu smartfonów, bowiem ten oferuje pojemnośc 5050 mAh. Zdaje mi się, że producent zrobił wszystko, by zachować dobre wrażenie o czasie pracy na jednym ładowaniu. Wierzę, że mniej zaangażowane w życie ze smartfonem osoby wyciągną nawet 8 godzin na ekranie. Mi, z moim uzależnieniem od mediów społecznościowych, wystarczyło mocy na pełen dzień pracy i około 6,5-7 godzin przy włączonym ekranie. To bardzo dobry rezultat, choć najnowsze flagowe smartfony z 2024 roku osiągały podobne wyniki.
Cieszy, że do zestawu dołączono 100-watową ładowarkę, która jest dwuportowa – możemy skorzystać zarówno z USB-A, jak i USB-C. Szkoda tylko, że nie jednocześnie, bo porty są zbyt blisko siebie. Smartfon naładuje się od 0 do 100% w 40 minut. Przez kwadrans po kablu zgarnie 49% energii, a w pół godziny – 82%. Co ważne, smartfon naładujemy bezprzewodowo, a w ten sam sposób dostarczy on energię chociażby akcesoriom.
Nowa nazwa, nie tak nowy Huawei. Pura 70 Pro się starała, ale niewiele to zmienia
Huawei się stara, Huawei ma własną drogę, ale zmiana nazwy na Huawei Pura 70 Pro nie zmienia tego, że firma ma problem i to zarówno w przebiciu się do świadomości sceptyków, jak i w zrobieniu urządzenia kompletnego albo chociaż konkurencyjnego względem innych. Bo czy mógłbym polecić Purę 70 Pro zamiast dobrze ocenionego OnePlusa 12? Niekoniecznie, gdyż nawet gdy odstawimy na bok aspekt aplikacji, to OnePlus wyróżnia się tempem pracy oraz solidną jakością zdjęć i filmów, a przy tym ma sporo większą wydajność.
Na rynku jest więcej propozycji w podobnej cenie, a gdy ktoś za ponad 5 tysięcy złotych ma wybierać zamknięty ogród, to zapewne pójdzie do Apple. Huawei musiałby stworzyć tzw. killer feature, coś, co wzmocniłoby tęsknotę ludzi za tą marką. Tym czymś nie są aparaty, które nie mają w sobie magii, nie jest też układ obliczeniowy, który jest po prostu słabszy, także od tego z ubiegłorocznego modelu Pro. Dobra jakość wykonania i ładny ekran to w sumie nic szczególnego przy wysokiej cenie.
Huawei Pura 70 Pro kosztuje już niemal tyle co flagowiec, ale nie przekonuje mnie do siebie w tej roli. A jeżeli chcecie smartfon od Huawei, to dlaczego by nie wybrać ubiegłorocznego Huawei P60 Pro? Ma mocniejszy układ, w dalszym ciągu potrafi popalić fotograficznie, a jeśli jeszcze znajdziecie go w sprzedaży, to powinien być tańszy od Pury 70 Pro. A i nowa seria Pura także powinna być tańsza, jeśli chce kogokolwiek do siebie przekonać. Huawei coraz lepiej radzi sobie z obchodzeniem zakazów USA i przez 96% czasu nie czułem, że korzystam ze smartfonu wybrakowanego. Rozumiem jednak, że są ludzie, dla których te 4% to dyskwalifikujący rezultat.